Flirtując ze Stenką
Jedna z najlepszych polskich aktorek. Także jedna z piękniejszych. Trochę taka niedzisiejsza. Nie prowokuje skandali, nie jest bohaterką plotek. Poukładana, rozsądna, sama o sobie mówi, że nudziara. Może naprawdę tak o sobie myśli, może kokietuje. Niewykluczone – przecież uwielbia flirtować.
Danuta Stenka (57 l.) – bo o niej tu mowa – uśmiecha się promiennie z okładki swojej książki. To druga edycja wywiadu rzeki, jaki z aktorką przeprowadził dziennikarz i krytyk filmowy Łukasz Maciejewski (42 l.). Kolejne wydanie „Flirtując z życiem” zostało uzupełnione o siedemdziesiąt stron nowych rozmów. W spotkaniu promocyjnym wziął też udział Artur Żmijewski (52 l.), który przeczytał fragmenty książki. Prywatnie aktorzy się przyjaźnią, więc na prośbę przyjaciółki, by to właśnie on przedstawił czytelnikom kilka stron, oczywiście najpierw bez namysłu się zgodził. „Dopiero potem dotarło do mnie, jakim jestem idiotą – opowiadał na spotkaniu. – Mam interpretować najlepszą aktorkę mojego pokolenia... Postanowiłem więc, że nie będę interpretował, tylko przeczytam ze zrozumieniem”.
Ta książka to klucz do zrozumienia aktorki: zawsze niezadowolonej z siebie perfekcjonistki, która po kilka razy chce powtarzać scenę, osoby skromnej i pełnej pokory. Danuta Stenka przyznaje, że długo była sceptyczna wobec pomysłu powstania takiej książki. Kiedy Łukasz Maciejewski złożył jej propozycję, była pewna, że nie ma czytelnikom nic ciekawego do powiedzenia. Na dodatek czuła, że opowiadanie o sobie jest dla niej krępujące, że na książki o nich zasługują raczej inni wybitni aktorzy czy w ogóle znani ludzie, ale na pewno nie ona. „To był okres, kiedy zaczytywałam się literaturą faktu – mówi aktorka. Między innymi czytałam też wywiady rzeki. Uważałam, że taki wywiad ze mną to nietrafiony pomysł”. Dzięki determinacji Maciejewskiego książka po serii kilkunastu spotkań jednak powstała. Bohaterka przyznaje, że dziennikarz wykazał się olbrzymią determinacją i wręcz zręcznością psychologa. „Nie zapomnę tego ogromnego stresu, który towarzyszył początkom naszych spotkań, ale Łukasz fantastycznie mnie oswajał. Rozmawialiśmy o różnych sprawach, wspólnych znajomych, o życiu, a on zupełnie niepostrzeżenie dla mnie włączał dyktafon. Nawet nie zauważałam, kiedy nasze spotkania zamieniały się w wywiad”. Jak przyznaje sama aktorka, dzięki pracy nad książką dowiedziała się o sobie wielu nowych rzeczy: „To były dla mnie niekiedy prawdziwe odkrycia. Pewne myśli formułowałam po raz pierwszy i było to fantastyczne”. Pierwsze wydanie książki okazało się niebywałym sukcesem. Kupiło ją sto tysięcy osób – na polskim rynku to naprawdę rekordowy – opowiada Danuta Stenka. Wciąż mam poczucie, że ona przy mnie jest”. W książce jest wątek ludzi drogowskazów i oczywiście znalazła się wśród nich także Lucyna Kobierzycka. Nie ma tam za to „żadnych skandali, niedyskrecji, osobistych wycieczek”, jak zauważył pięć lat temu, recenzując w „Polityce” pierwsze wydanie, nieżyjący już Zdzisław Pietrasik. Nie da się tej opowieści zatytułować sensacyjnie: „Stenka ujawnia swoje sekrety” albo „Stenka przerywa milczenie”. Kto natomiast nie szuka taniej sensacji, będzie usatysfakcjonowany. Aktorka wraca do swojego dzieciństwa i małej wsi na Kaszubach, skąd pochodzi. Przyznaje, że przez wiele lat próbowała odciąć się od korzeni. Uważała, że pocho-