System przeciwoblodzeniowy domu
Mała, cenna rada
herbaty na Sri Lance daje pracę ponad dwóm milionom ludzi.
Najwyższa jakość
Jakość cejlońskiej herbaty jest wyjątkowa z kilku względów. Po pierwsze, o czym już wspominałem, ze względu na unikalne warunki geologiczne i klimatyczne. Uważa się, że im wyżej nad poziomem morza, tym herbata jest wyższej jakości, a na Sri Lance uprawia się ją właśnie na dużej wysokości. (Znawcy uważają, że najlepszą jakościowo otrzymuje się z tzw. plantacji high grown tea, położonych powyżej 1200 m n.p.m. Herbatę z upraw poniżej 600 m n.p.m. uważa się za najniższej jakości, chociaż cały czas są to te same rośliny). Drugą cechą wyróżniającą tutejsze plantacje jest ręczne zbieranie. To gwarantuje najwyższą jakość uzyskiwanych liści, przy czym zbiera się tylko dwa, trzy górne, najmłodsze, mające intensywny jasnozielony kolor. Doświadczenie, umiejętności oraz zwinne palce zbieraczek pozwalają na zrywanie bez łamania liści, choć czasami do zbioru są wykorzystywane ręczne przycinarki.
Worki świeżych liści każdego dnia docierają do fabryk herbaty. Na wyspie znajduje się ponad 1600 tego typu przetwórni. Tylko niektóre z nich są przygotowane do goszczenia turystów i pokazania procesu produkcji. Wśród nich najsłynniejsza – Dambetenna Tea Factory, a to z powodu historii jej założyciela, sir Thomasa Liptona, oraz jego wpływu na upowszechnienie herbaty na świecie. Wybudowano ją w 1890 r. Przetwórnie często przypominają manufaktury z XIX w. Prawdopodobnie właśnie ten tradycyjny od lat sposób przetwarzania pozwala na uzyskanie herbat o niesamowitym aromacie.
Liście po ich wstępnym więdnięciu są poddawane procesowi fermentacji. Z pełnej fermentacji uzyskuje się herbatę czarną, z częściowej – czerwoną. Zielona jest produkowana z tych samych krzaków o nazwie Camellia sinensis, ale od czarnej różni ją proces produkcji. Liście po zbiorze są poddawane suszeniu bez procesu wstępnego więdnięcia i fermentacji.
Potem herbata jest sortowana, czasem mieszana, aby uzyskać powtarzalne aromaty. Następnie pakowana w papierowe worki i wysyłana do stolicy, Colombo, na jeden z największych targów herbacianych na świecie. To tam producenci-dystrybutorzy zaopatrują się w herbatę, również ci najwięksi i najbardziej znani, jak Lipton czy Dilmah. Stamtąd przewożą ją statkami w różne części świata, gdzie jest pakowana i mieszana ze smakowymi dodatkami.
Herbatę, którą kupujemy w sklepach w całej Europie, rozróżniamy według nazw nadanych przez dystrybutorów. Producenci jednak, wysyłając herbatę na giełdę w Colombo, sortują ją według zupełnie innych parametrów. Najważniejsza jest jej segmentacja, wielkość liści, ale również – czy są one w całości, czy może łamane w trakcie zbierania i produkcji. I tak do najszlachetniejszych rodzajów należą te o całych liściach, jak np. Pekoe (P) – herbata o krótkich delikatnych liściach, czy też Orange Pekoe (OP) – nazwa pochodzi od pomarańczowego koloru przetworzonych długich spiczastych liści. Wśród herbat o łamanych liściach rozróżniamy np. Broken Pekoe (BP) i Broken Orange Pekoe (BOP).
Ciekawostką jest tzw. dust, czyli pył, który pozostaje po produkcji herbat łamanych. To najpopularniejsza herbata, którą spożywają mieszkańcy Sri Lanki. W zasadzie nie jest ona dostępna w czystej postaci na polskim rynku. Jest uważana za produkt gorszej jakości, jednak często wykorzystuje się ją do mieszanek ekspresowych ze względu na szybki czas zaparzania i bardzo niską cenę.
Różne rodzaje herbat są kupowane przez dystrybutorów, a następnie mieszane w taki sposób, aby uzyskać odpowiednią jakość oraz oczekiwany poziom cenowy. Taką mieszanką różnych rodzajów, ulubioną przez Anglików, jest tzw. breakfast English tea. My natomiast, oprócz mieszanek herbat ekspresowych, lubimy BOP.
Herbata ekspresowa (czasem nazywana torebkowaną) po raz pierwszy pojawiła się w 1908 r. zupełnie przypadkowo, i to dość daleko od Cejlonu. Amerykański przedsiębiorca Thomas Sullivan, chcąc zachęcić do zakupu herbaty, popakował ją w ozdobne jedwabne torebeczki i przesyłał do klientów jako element reklamy. Klienci jednak uznali, że są to torebki przygotowane do zalania, no i jak to czasami bywa, o wynalazku zdecydował czysty przypadek.
Sir Thomas Lipton
Ten szkocki przedsiębiorca na trwałe wpisał się w historię herbaty oraz samego Cejlonu. Już jako młody chłopiec zaciągnął się na parowiec, dużo podróżował, spędził kilka lat w USA, pracując na plantacjach tytoniu i ryżu oraz jako sprzedawca w sklepie. Po powrocie do Szkocji wspólnie z rodzicami prowadził sklep spożywczy, który z czasem stał się początkiem całej sieci w Wielkiej Brytanii. Wykorzystał niską światową cenę herbaty i zaczął nią handlować w swojej sieci, z pominięciem dotychczasowych kanałów dystrybucji. Stworzył punkty degustacji, ogródki herbaciane. Niedroga herbata Liptona z salonów trafiła również do klas niższych.
Następnym krokiem była inwestycja w 1890 r. w plantacje herbaty i przetwórnie na Cejlonie. Marka Lipton stała się popularna w Wielkiej Brytanii, a potem również w Europie i na całym świecie. W końcu za zasługi dla Wielkiej Brytanii królowa Wiktoria uhonorowała Thomasa w 1898 r. tytułem szlacheckim.
Jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc na lankijskich plantacjach jest Lipton Seat. To punkt widokowy na wysokości 1970 m n.p.m. w górach Haputale, z którego widać (o ile nie ma chmur i zamglenia) posiadłości Dambetenna. To ponoć właśnie tu sir Thomas Lipton przesiadywał, obserwując swoje posiadłości, i rozmyślał o kolejnych planach biznesowych. Na szczycie znajdziemy nawet rzeźbę przedstawiającą jego postać siedzącą na ławeczce.
Najlepiej odwiedzić to miejsce jeszcze przed godziną 10 rano. Wówczas jest większa szansa na zobaczenie szerokiej panoramy wyspy. Basia uwielbia łuskane laskowe orzechy. Wiewiórki robią teraz zapasy na zimę. Zbierają nasionka, orzechy i zakopują je w dołkach (około 30 cm głębokości). Gorzej, że potem nie potrafią wszystkich ukrytych spiżarenek odnaleźć. Szczególnie tych ulokowanych w parkach, ogrodach – zwykle tam, gdzie człowiek często wprowadza jakieś zmiany: stawia ławki, ścina drzewa, krzaki, sadzi nowe. I w tym momencie z pomocą wiewiórkom przychodzimy zawsze my – ludzie. Z sympatii do rudych dokarmiamy je przez calutką zimę. I dobrze! Szczególnie że już na przedwiośniu zaczyna się okres rozrodczy tych gryzoni i samiczki potrzebują wówczas dużo, dużo pokarmu. Piotrek
Rzadko w czasie projektowania domu lub wyboru projektu typowego dokonujemy analizy konieczności instalacji systemu przeciwoblodzeniowego. Kompletny system jest możliwy do realizacji tylko w czasie budowy. Dotyczy to szczególnie wykonania instalacji grzewczej podjazdów do garażu oraz schodów wejściowych zewnętrznych. Pełny zakres pracy dzielimy na kilka etapów:
koncepcja systemu, która pozwoli określić: miejsca przeznaczone do ogrzewania, niezbędną długość kabli i ich moc, analizę możliwości dostarczenia niezbędnej mocy, wybór dostawcy urządzeń (kable, sterowniki) oraz koszty systemu z podziałem na inwestycyjne i eksploatacyjne (mogą być wysokie);
opracowanie szczegółowego projektu montażu;
podział robót na dwie grupy: możliwe do wykonania we własnym zakresie oraz na roboty wykonywane przez specjalistyczne firmy (szczególnie wszystkie podłączenia elektryczne oraz pomiary rezystancji izolacji kabli).
Opracowanie koncepcji systemu w celu podjęcia decyzji o jego zakresie, jest możliwe do wykonania własnym staraniem. Pomocy w tym zakresie udzieli nam firma zajmująca się sprzedażą systemów przeciwoblodzeniowych na naszym terenie. Do wstępnych obliczeń długości kabli oraz niezbędnych mocy możemy wykorzystać następujące dane:
do ogrzewania rynien i rur potrzebujemy 1 metra kabla 30 W na 1 metr rynien. Przy założeniu, że dom nasz ma 100 m rynien i rur spustowych, potrzebujemy 100 m kabli, a mocy 3000 W;
do ogrzewania schodów zewnętrznych i podjazdów do garażu potrzebujemy 300 – 400W/m . Długość przewodu grzejnego obliczamy, dzieląc całkowitą powierzchnię podjazdu przez odstęp między przewodami, np.; powierzchnia podjazdu – 20 m , odstęp między przewodami – 0,15m, długość przewodów grzewczych – 133 m. Moc – 6000 W. Ogółem moc: 3000 + 6000 = 9000 W. Takie wstępne obliczenia pozwalają na podjęcie decyzji o zakresie systemu. Moc 9000 W jest porównywalna z mocą kuchenki indukcyjnej.
Uwaga: w czasie budowy doprowadzamy na dach przewody elektryczne zasilające jako osobny obwód w rozdzielni. Decyzja o montażu kabli grzewczych w rynnach i rurach spustowych może być podjęta po sezonie zimowym i ustaleniu miejsc szczególnego zagrożenia. janik@angora.com.pl