Można zarobić na kupie Chiny
Bill Gates wystąpił w Pekinie ze słoikiem wypełnionym ludzkimi odchodami, bo...
63 lata. 95 miliardów dolarów na koncie. Wydaje się, że współzałożyciel Microsoftu nie może mieć już żadnych problemów, ale – jak twierdzi – martwi go brak toalet na świecie. Ponad połowa ludzkości nie ma dostępu do tego udogodnienia. Przez to rozwijają się choroby i umiera wielu ludzi.
W dniach 6 – 8 listopada na pekińskich targach „Wynaleźć toaletę na nowo” firmy z całego świata przedstawiły najnowsze sposoby na utylizację odchodów. Expo otworzył Bill Gates, który na początku swojej prezentacji wyciągnął na mównicę słoik ze... świeżą ludzką kupą. Patrząc na przeźroczyste naczynie, zaczął żartować: – Jeszcze dekadę temu nie myślałem, że tyle się dowiem o kupie i że moja żona będzie musiała mnie upominać przy stole, żebym przestał mówić o toaletach i odchodach.
Przez ostatnie siedem lat fundacja Billa i Melindy Gatesów próbowała zachęcić firmy z całego świata do opracowania technologii, która będzie zabijała zarazki w ludzkim kale i przekształcała odchody w coś pożytecznego. Przeznaczyła już na ten cel 200 milionów dolarów. Gates wskazując na zawartość słoika, powiedział: – Tu mieszkają miliardy rotawirusów, bakterii Shigella oraz setki tysięcy jaj pasożytów, które wywołują biegunkę, cholerę i tyfus. Te zabijają co roku pół miliona dzieci w wieku do pięciu lat. Miliarder opowiedział, że w czasie licznych podróży widział, jak maluchy bawią się na ulicach, po których płyną fekalia. Najbiedniejszych państw jeszcze długo nie będzie stać na kosztowne systemy kanalizacyjne, dlatego zdaniem Gatesa należy znaleźć inne rozwiązania. Według obliczeń jego fundacji brak czystej infrastruktury sanitarnej generuje na całym świecie koszt 223 miliardów dolarów rocznie. Składają się na niego większe wydatki państw na opiekę zdrowotną i straty firm przez częstsze choroby pracowników. Nawet największe gospodarki mają z tym problem. Dopiero trzy lata temu prezydent Chin Xi Jinping rozpoczął tzw. rewolucję toaletową. Zbudowano lub zmodernizowano już dziesiątki tysięcy toalet, ale zaczęto od tych w dużych miastach i dopiero niedawno zabrano się do terenów wiejskich, gdzie nadal 57 milionów gospodarstw domowych nie ma ubikacji.
Gates powiedział zgromadzonym na targach inwestorom, że rozwiązanie problemu sanitariatów to ogromna szansa biznesowa. Ocenił, że do 2030 roku ten rynek będzie wart 6 miliardów dolarów rocznie. Na koniec zaprezentował rozwiązania firm, które z nim współpracują. Producent perfum z Genewy „Firmenich” opracował środek, który do tego stopnia eliminuje nieprzyjemne zapachy z toalety, że miesięcznie wystarczy do jej spłukiwania ilość wody wartości 1,30 dolara.
Z kolei zuryska firma „Helbling” stworzyła na tyle dobry filtr, że większość wody z toalety może być ponownie użyta do jej spłukania. Także chińska „Eco-San” opracowała system filtracji poddający recyklingowi zużytą wodę. Ich pierwsze toalety działają już w szkołach podstawowych, świątyniach i punktach turystycznych znanego z ceramiki 260-tysięcznego miasta Yixing. Jedynym problemem są koszty. Skorzystanie z toalety to równowartość 0,15 dol. Cena spadnie, jeśli znajdą się lokalni masowi producenci. W kalifornijskim Instytucie Technicznym stworzono toaletę, która zamienia odchody w nawóz i wodór, który może być źródłem energii. Jeszcze lepszy rezultat osiągnął Peter Janicki. Jego wynalazek wdrożyła firma „Sedron Technologies”. Z kału powstaje woda pitna oraz energia elektryczna, dzięki czemu toaleta sama się zasila.
Pełen entuzjazmu Gates stwierdził jednak na koniec targów, że problemem pozostaje wciąż koszt wyprodukowania tych wszystkich nowinek. – Potrzebna jest jeszcze co najmniej dekada pracy, aby te toalety stały się na tyle tanie, by można było nimi zaspokoić zapotrzebowanie na przykład w Afryce – skwitował drugi najbogatszy człowiek na świecie. (PKU)