Spokój za 40 milionów (Gazeta Wyborcza)
Bankier Leszek Czarnecki oskarża szefa KNF.
Ujawniamy: Marek Chrzanowski, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, zaoferował przychylność dla Getin Noble Banku w zamian za ok. 40 mln zł – twierdzi właściciel banku Leszek Czarnecki.
Bankier nagrał tę ofertę i zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez szefa KNF.
Południe, 28 marca 2018 r., bmw Czarneckiego parkuje na pl. Powstańców Warszawy. Tu pod nr. 1 ma siedzibę Komisja Nadzoru Finansowego. Bankier przyjechał na spotkanie z szefem KNF Markiem Chrzanowskim.
„Mam takie szumidła”
Wysiadając z auta, Czarnecki nerwowo sprawdza zawartość kieszeni. Na biodrze ma cyfrowy dyktafon, na piersi – drugi na wszelki wypadek. Do kieszonki na poszetkę wsunął długopis z minikamerą. Uruchamia wszystkie trzy urządzenia nagrywające.
Po co? Szef KNF zaprasza go już trzeci czy czwarty raz. Ale to zaproszenie jest wyjątkowe. Żąda, by bankier stawił się sam. Wcześniej zawsze towarzyszył mu prawnik lub prezes Getin Noble Banku. Teraz rozmowa ma być „w cztery oczy”.
Czarnecki jest bardzo podejrzliwy. Intuicja go nie zawodzi.
W gabinecie Chrzanowski mówi: – Mam tu takie szumidła, ponoć to nic nie daje, ale...
Chodzi o urządzenia antypodsłuchowe, które zakłócają sygnał telefonów i sprzętu elektronicznego.
Szef KNF pyta: – Pan nie ma telefonu ze sobą, żadnych takich?
Dodaje: – Byli tu jacyś komandosi, ale powiedzieli, że jest tyle sygnałów w okolicach tego miejsca, bo tam jest telewizja [obok mieści się siedziba TVP], że mówią, że rekomendują włączenie tego, ale nie gwarantują, jaki jest rezultat.
„Komandosi” mieli rację. Kamera i jeden dyktafon przestają działać po włączeniu zagłuszarek. Ale drugi dyktafon Czarneckiego pokonuje przeszkodę. Na nagraniu wyraźnie słychać obu rozmówców.
Chrzanowski zapewnia właściciela banku, że jest z nim „szczery”. Kilka razy przypomina, że to rozmowa „poufna”. Upewnia się: – Ja mogę pana o dyskrecję prosić?
„Zdzisław ma plan”
Najpierw rozmawiają o sytuacji banków Czarneckiego. Przeżywają one kryzys związany z koniecznością dokapitalizowania, z podatkiem bankowym, kredytami we frankach oraz obligacjami GetBacku sprzedawanymi przez Idea Bank. Zagrożony jest zwłaszcza ten ostatni.
Chrzanowski ubolewa nad nieprzejednaną postawą Zdzisława Sokala, członka KNF rekomendowanego przez Kancelarię Prezydenta:
– Między nami, to Zdzisław ma swój plan, który wygląda w ten sposób, że on uważa, że Getin powinien upaść, za złotówkę zostać przejęty przez jeden z tych dużych banków i on chciałby dokapitalizować to kwotą dwóch miliardów złotych. Czyli już ten bank, który to przejmie. I to jest jego wizja rozwiązania sprawy. I nas [czyli resztę składu KNF] atakuje za każdą decyzję, którą podejmujemy, pozytywną w stosunku do banku (Getinu), u prezydenta, u premiera... No ja zrobię wszystko, żeby doprowadzić do wyjaśnienia tej sytuacji, bo to nie jest postawa – jak pan widzi – szczególnie zdrowa, tak?
Czarnecki: – No nie jest. To jest sprzeczne z prawem.
Chrzanowski: – Jest sprzeczne z prawem, ale rozmawiamy przy pełnej dyskrecji, tak? Czarnecki: – Tak mi się wydaje. Chrzanowski: – No jest... Rozmawiałem z osobami, które są nad nim, i one nie mają takich pomysłów. Nie wiem, o co jemu chodzi, on ma jakiś konflikt z Pruskim (Jerzy Pruski, wiceprezes Getin Banku). Rozmawiałem z Pruskim też, pan o tym wie, próbowaliśmy to wyjaśnić. Ja chciałbym przekonać prezydenta do tego, żeby go [Sokala] po prostu zdjął nam z komisji, tego człowieka, a docelowo to już żebyśmy mogli go jako osobę niebezpieczną zdjąć też z tego urzędu, w którym jest (czyli BFG), bo no to jest działanie, które – generalnie mówiąc – niczemu, nikomu nie służy. Ja mam wskaźniki Getinu, nie będziemy tego omawiali, ale mam jakieś wyzwania, które na nas czekają w kolejnych miesiącach. W parlamencie jest ustawa, której celem jest ograniczenie mojej możliwości do zaakceptowania niepokojącego [niezrozumiałe] ochrony kapitału.
Przewodniczący KNF zapewnia o swojej życzliwości wobec banków Czarneckiego. Twierdzi, że przeciwko sobie ma Ministerstwo Finansów. Chodzi o korzystny dla banków projekt tzw. obligacji zamiennych. Chrzanowski mówi, że jest „za”, ale:
– Mamy jeden techniczny problem, który teraz się pojawił, ten problem jest taki, że tych instrumentów, czyli tych obligacji zamiennych, oficjalnie w polskim prawie nie mamy. Ja się boję jednej rzeczy, że Ministerstwo Finansów może nam zarzucić, w momencie kiedy będziemy chcieli zaakceptować ten dokument, że akceptujemy dokument, w którym są instrumenty niedopuszczalne w polskim prawie. W tej chwili czekamy na opinię departamentu prawnego. Ma być na początku przyszłego tygodnia opinia naszego departamentu, która mam nadzieję... Bo jest jeszcze jeden bank, który chce z tego typu instrumentów skorzystać w przyszłym roku i to jest dobrze, bo oni by przetarli ścieżkę państwu... Ta opinia, mam nadzieję, że będzie pozytywna.
„To jest po prostu kradzież”
Czarnecki jest zaniepokojony: – Wie pan, tak pana słucham, i z ust pana Sokala się pojawiały takie uwagi, że my jesteśmy jakąś zorganizowaną grupą przestępczą. Zresztą to nie raz, nie dwa powtarzał na spotkaniach już z samym zarządem BFG. I tam [jest] taka ogromna nieufność w stosunku do tego, co my robimy. Bo prostu [się] zastanawiam, że tak powiem, jaki jest cel działań drugiej strony. Bo jeżeli celem jest przejęcie tego banku za złotówkę i przekazanie go czy też znacjonalizowanie, to nazywam rzecz po imieniu: to jest po prostu kradzież. Coś nieprawdopodobnego. Czarnecki tłumaczy: – Na razie z moich działań, że tak powiem, państwo żadnej szkody nie poniosło. To tylko ja ponoszę szkody. Chcę doprowadzić bank do stanu normalności. Mało tego, wydaje się w tej chwili, że program naprawczy chyba się udał, znaczy, wszystko wskazuje, że się udał, nic nie wskazuje, że się nie udało. Że w ogóle takie pomysły się pojawiają w głowach urzędników państwowych... Jezus Maria, gdzie my żyjemy. Chrzanowski uspokaja: – Ja panu mówię w zaufaniu, i to mówię dyskretnie, nie chcę, żeby pan wykorzystywał tę informację, ja identyfikuję tutaj problem.
Ciężki los urzędnika
Chrzanowski mówi, że Sokala „nie ceni za inteligencję”. I dodaje: – Widzę, że jest to próba zrobienia czegoś moimi rękami.
Przedstawia swoją trudną sytuację: – Wie pan, ja jestem obiektem ataków, i wie pan, że moja relacja z premierem ostatnio, że tak powiem, nie jest najlepsza.
W długim, dość mętnym wywodzie wyjaśnia, że w części rządu zarządzającej finansami „są dwa obozy”. On, Chrzanowski, jest w „obozie skupionym wokół NBP”. „Obóz drugi” to resort finansów, który chce ograniczyć kompetencje KNF:
– Będą mnie cięli jak kiełbasę salami, po kawałku. I w ramach ochrony kapitału i planu naprawy to uprawnienie do ich (planów naprawy) zatwierdzania to jest pierwszy element tej strategii, tak? Straszą nas (czyli KNF), że odetną nam rynek kapitałowy.
Przewodniczący KNF sugeruje, że na razie ma większe możliwości, ale to się skończy. Daje do zrozumienia, że jest zwolennikiem odciążenia banku ze zwiększonej przez rząd tzw. wagi ryzyka, co już kosztowało Czarneckiego prawie 1 mld zł, którym musiał swój bank dokapitalizować.
Chrzanowski skarży się, że przechodząc na państwową posadę z własnej firmy, stracił finansowo: – Mam taki problem duży w urzędzie (nieznane słowo). Gospodarka ruszyła, w sektorze prywatnym poszły wynagrodzenia do przodu, a w sektorze publicznym nie.
Dlatego fachowcy odchodzą mu do banków. Jemu samemu też nie jest lekko: – Ja jestem na wyższym szczeblu, kiedyś prowadziłem firmę, i tak dalej. Powiedzmy, z innego szczebla tutaj przyszedłem, tak? Też się grubo rozczarowałem.
To przygotowanie gruntu przed zasadniczą częścią rozmowy.
„Bank można popchnąć”
W 35. minucie spotkania Chrzanowski przechodzi do rzeczy. Uspokaja, że nie chce Czarneckiemu szkodzić: – Rozmawiam z panem szczerze. Też widzę, gdzieś są jakieś synergie. Bank można popchnąć.
Ni stąd, ni zowąd pyta bankiera, „czy nie widzi jakiejś potrzeby zwiększenia swoich zasobów, jeżeli chodzi o prawników”: – Wie pan, mogę panu kogoś polecić. Wydaje mi się, że to byłoby z korzyścią i dla urzędu, i dla całej instytucji.
Chrzanowski sugeruje, jakie ten prawnik powinien dostawać wynagrodzenie:
– No nie wiem, jaki ma pan system wynagrodzenia w banku, ale wydaje mi się, że jeżeliby pan to powiązał z wynikiem banku, tak? No to by też w jakiś sposób gwarantowało, że ten prawnik będzie bardziej zaangażowany. W tym horyzoncie najbliższych kilku lat no to byłoby, tak jak pan uważa, tak? Może rozwiązanie, na którym bank mógłby, że tak powiem się oprzeć, wsparłaby