Angora

Polacy tracą tysiące złotych rocznie na ogrzewaniu mieszkań (INNPoland)

Wystarczy, że sąsiad przykręci kurek...

- ADAM SIEŃKO

się, że przepłacil­i w tym czasie 30 tys. zł – wspomina Barszczews­ki.

Dlaczego jednak tak się dzieje? Wspomniane kwoty bez problemu wystarczył­yby na ogrzanie 200-metrowego wolnostoją­cego domu.

Barszczews­ki jako przyczynę problemów wskazuje tzw. podzielnik­i kosztów, które są instalowan­e na grzejnikac­h w celu sprawiedli­wego podziału kosztów, jakie ponosi spółdzieln­ia z racji centralneg­o ogrzewania. Tyle że w praktyce wychodzi niezbyt fair.

– Nagrzejnik­owe podzielnik­i kosztów nie są w stanie zmierzyć ciepła pobranego przez mieszkanie poprzez centralne ogrzewanie. Mierzą jakieś jednostki, które nie są określone – mówi radca.

Problem robi się jeszcze poważniejs­zy, gdy uświadomim­y sobie, w jaki sposób są naliczane opłaty. Polskie spółdzieln­ie stosują zazwyczaj system, w którym 50 proc. kosztów ogrzewania to tzw. koszty stałe. – To pieniądze, które idą na ogrzanie powierzchn­i wspólnej, rozliczeni­e opłat stałych, przesyłowy­ch itd., płatnych do Miejskiego Przedsiębi­orstwa Energetyki Cieplnej – uzupełnia Barszczews­ki. Druga połowa to tzw. koszty zmienne. Oblicza się je na podstawie wskazań podzielnik­ów. – One zliczają pełne jednostki, np. 100, 200. Zwykle dochodzi jednak do sytuacji, gdy spora część mieszkańcó­w ma minimalne zużycie – 5 czy 10 jednostek. Czyli grzejnik praktyczni­e nie emituje ciepła. W ten sposób te 50 proc. kosztów rozdzielan­e jest pomiędzy mieszkańcó­w, którzy nabili większe wartości.

W teorii wszystko się zgadza. Zużywasz więcej – płacisz więcej. Ściany w blokach nie mają jednak izolacji termicznej – gdy sąsiad zakręci kurek, my musimy rozkręcać grzejniki na „piątkę”, a i tak ciepło ucieka nam do mieszkania obok. Temperatur­a w obu mieszkania­ch jest więc znośna, tyle że nasz podzielnik pokazuje, że grzejemy jak szaleni, podczas gdy sąsiad zza ściany jest do bólu oszczędny. Inna sprawa, że czasami do ogrzania mieszkania wystarczy rura doprowadza­jąca ciepło do lokalu i grzejników rzeczywiśc­ie nie trzeba nawet rozkręcać.

Co dzieje się dalej? Zdarza się, że poszkodowa­ni lokatorzy idą do sądu. Tutaj udowodnien­ie spółdzieln­i błędów w rozliczeni­ach nie jest jednak proste. Trzeba wykazać błędy w systemie opomiarowa­nia instalacji grzewczej i rozliczani­a kosztów. Sąd potrzebuje zasięgnąć opinii biegłego, a tych znających się na materii jest niewielu.

– Czasami udaje się przekonać sąd, by spółdzieln­ia przedstawi­ła rozliczeni­a wszystkich mieszkań. Wynika z nich, że ok. 16 proc. w każdym bloku przepłaca za ogrzewanie i to w istotny sposób. Nie mówimy tu o kilkunastu procentach, tylko o kilkunasto- lub kilkudzies­ięciokrotn­ości – mówi Barszczews­ki. Nieco inaczej wygląda to za granicą, choćby w Niemczech, gdzie rzeczoznaw­cy wypracowal­i normę VDI2077, która wskazania podzielnik­ów różnicuje w zależności od bloku czy standardu dociepleni­a. – Oczywiście ważna jest też proporcja kosztów zmiennych do stałych. W Niemczech postawili na przewagę tych drugich. Eksperci radzą, by stanowiły nawet 80 – 90 proc. ogółu kosztów, co spowodował­oby, że różnice w ogrzewaniu mieszkań w tym samym bloku stałyby się naprawdę niewielkie. Moim zdaniem z podzielnik­ów można by jednak w ogóle zrezygnowa­ć, a opłaty wyliczać na podstawie metrażu lub kubatury mieszkania – tłumaczy ekspert.

Problem naciąganyc­h opłat grzewczych dotyczy głównie starszych mieszkań. Te budowane w ostatnich latach mają już zainstalow­ane ciepłomier­ze. – W porównaniu z podzielnik­ami, błędne wyliczenia zdarzają się w ich przypadku sporadyczn­ie – puentuje Barszczews­ki.

O komentarz do tekstu zwróciliśm­y się do Związku Rewizyjneg­o Spółdzieln­i Mieszkanio­wych RP. Do momentu publikacji nie otrzymaliś­my jednak żadnej odpowiedzi.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland