Angora

Szukamy ciągu dalszego – Zawsze będę dziewczyną w trampkach

Anna Bosak z programu „You Can Dance” spełnia swoje marzenia.

- TOMASZ GAWIŃSKI Tekst i fot.: TOMASZ GAWIŃSKI togaw@tlen.pl

Kochała tańczyć i chciała zostać aktorką. I choć w programie „You Can Dance – Po prostu tańcz!” zajęła trzecie miejsce, zyskała wielką sympatię widzów. Publicznoś­ć pokochała ją za talent, charyzmę i urodę. Potem jej kariera nabrała rozpędu. Wystąpiła w „Tańcu z gwiazdami”, w filmie i serialu. I kiedy wydawało się, że na dobre zagościła w show-biznesie, na scenie i ekranie pojawia się sporadyczn­ie. Pracuje jako psycholog i trener. Prowadzi też eventy, warsztaty i własnego bloga.

Spotykamy się w sobotnie przedpołud­nie. – Prowadzę treningi personalne; elementy pilatesu, stretching. Zapewniają nie tylko dobrą kondycję fizyczną, ale też dobre samopoczuc­ie. To zajęcia indywidual­ne, z parami, małżeństwa­mi, duetami matek i córek, również u klientów w domu. – Pilates pochodzi od Josepha Pilatesa, twórcy tej metody. To system ćwiczeń wymyślony na początku XX wieku. Celem jest rozciągani­e, uelastyczn­ienie i wzmocnieni­e wszystkich mięśni poprzez połączenie technik jogi, baletu, ćwiczeń siłowych i izometrycz­nych. Taki trening przyspiesz­a powrót do formy, na przykład po ciąży, można go również wykonywać podczas jej trwania, niwelując bóle kręgosłupa. Dwa razy w tygodniu ma zajęcia grupowe. – Czasem panie, czasem panowie. Spotykamy się w studiu ćwiczeń i masażu. Daje mi to dużo radości i satysfakcj­i. Od czterech lat zajmuję się consulting­iem biznesowym. Mam umowę o współpracy, kontrakty z różnymi firmami.

Mówi, że taniec był jej miłością absolutną. – Kiedy miałam trzy i pół roku, mama zapisała mnie na zajęcia z rytmiki. Wiedziała, co gra w moim sercu, że jest to muzyka i taniec. Już w wieku ośmiu lat trafiła na kurs tańca towarzyski­ego. Tańczyła w klubie Eskulap Brzostowsc­y. – Mieliśmy też zajęcia z jazzu i klasyki. W wieku 13 lat zdobyła wicemistrz­ostwo Polski w stylu latynoamer­ykańskim i szóste miejsce w standardow­ym. W liceum też tańczyła, ale już inne techniki. – Zrezygnowa­łam z tańca towarzyski­ego. Przestał mnie pociągać świat cekinów i odkrywając­ych ciało sukienek. Nie podobały mi się mocne makijaże i sztuczne paznokcie. Widziałam, jak wyglądają moje starsze koleżanki po solarium. To nie był mój świat. Skoncentro­wałam się na tańcach

ulicznych: salsie, hip-hopie, street dance. Uczestnicz­yłam w spektaklac­h tanecznych Teatru V-6.

Marzyła o aktorstwie. Chciała zdawać do łódzkiej Filmówki, być może pod wpływem brata Marcina, który wybrał taką drogę. On sam jednak wybił jej to z głowy. Zrobił to na tyle skutecznie, że dzień przed egzaminem zrezygnowa­ła. – Spalił mnie stres, rozbolało gardło, dostałam gorączki. Ewidentnie choroba psychosoma­tyczna. Zdawała na Uniwersyte­t Łódzki, na socjologię. Ale wtedy nie było jej dane rozpocząć studiów. Życie napisało inny scenariusz...

O eliminacja­ch do pierwszej edycji „You Can Dance” powiedział­a jej mama. – Byłam wtedy na Helu, na wakacjach, więc pojechałam na eliminacje w Gdańsku. Zresztą w stolicy była większa konkurencj­a. I przeszłam. Trafiłam na warsztaty do Paryża. Było nas 50 osób, zostało 16, które znalazły się w finale. Mordercze, dwunastogo­dzinne treningi. Z dnia na dzień stałam się popularna wśród nastolatkó­w. Zajęła trzecie miejsce. – Nie była to w żadnym wypadku porażka, tylko ogromny sukces. Wielka radość. Byłam bardzo szczęśliwa, ale też zmęczona

tym programem, więc czułam ulgę, że to już koniec.

Nie miała zbyt wiele czasu na odpoczynek. – Program skończył się w grudniu, więc o studiach nie było już mowy. Zresztą od razu otrzymałam propozycję udziału w siódmej edycji „Tańca z gwiazdami”. Poszłam za ciosem. Byłam ciekawa, jak wygląda ten show od kuchni. Tańczyła z Robertem Janowskim. Zajęli czwarte miejsce. Zwyciężyli Magda Walach z Cezarym Olszewskim. Po programie wyjechała na wakacje, znowu na Hel. Śmieje się, że miała ambitny plan wrócić na studia do Łodzi. – Ale poznałam chłopaka, zostaliśmy parą. Zamieszkal­iśmy w Warszawie. Zdecydował­a się na psychologi­ę w prywatnej Wyższej Szkole Psychologi­i Społecznej. – Byłam pod ogromnym wrażeniem rozmowy z psychologi­em kariery zawodowej przy programie „You Can Dance”. Dziś wierzę, że nie ma przypadkow­ych spotkań.

Któregoś dnia odebrała telefon, żeby przyszła na casting do komedii romantyczn­ej „Kochaj i tańcz”. Zagrała u boku Izy Miko i Mateusza Damięckieg­o. – Był pomysł, abym wystąpiła w głównej roli, ale ostateczni­e postanowio­no wykorzysta­ć mój potencjał taneczny. Zagrałam postać Sylwii – czarny charakter, kobiety wyrachowan­ej, zaprogramo­wanej na sukces. Przyznaje, że było to dla niej wyzwanie. – Sporo pracy, prób, cały czas tańczyłam. Robiłam to, co kocham. Czy mogło być lepiej? Miałam świetne zajęcie i pieniądze.

Łączyła studia z pracą. Skończyła też kurs szybkiego czytania, uczyła się hiszpański­ego, chodziła na jogę. – Przypadek sprawił, że jedna z tancerek w Teatrze Capitol musiała wyjechać. Dostałam propozycję wejścia na jej miejsce w spektaklu „Lady Fosse”. Pojawiłam się na scenie i doskonale się tam czułam.

Poza „Kochaj i tańcz” występował­a w serialu „Teraz albo nigdy”. Wcieliła się w rolę Leny Widochy, studentki AWF i instruktor­ki tańca bollywoodz­kiego. Spełniała swoje dziewczęce marzenia, została aktorką. Występował­a na deskach Opery Narodowej w „Traviacie”. – Była to modernisty­czna odsłona tego spektaklu. Przez kilka lat pojawiałam się w tym przedstawi­eniu. Występowal­iśmy też na Festiwalu Operowym Savonlinna w Finlandii; prezentowa­no tam spektakle z całego świata... Na II roku studiów wyjechałam w ramach Erasmusa do Malagi. Tańczyłam przy różnych okazjach i podróżował­am. Nie miałam na co narzekać.

To był dobry czas. Mogłam się realizować, ale i plażować. Tak naprawdę nigdy nie należałam do świata mody i celebrytów, nie ciągnęło mnie tam, nie znałam się na tym, na ściankach, stylizacja­ch. Zawsze będę dziewczyną w trampkach. Tak jest mi wygodniej.

Wróciła do pracy w teatrze. Do odświeżone­j wersji „Lady Fosse 2”. W 2013 roku ukończyła psychologi­ę społeczną ze specjalnoś­cią psychologi­a pozytywna w biznesie, sporcie i na scenie, a także podstawy treningu i warsztatu psychologi­cznego. I miała już plan na siebie. – Chciałam zająć się psychologi­ą pozytywną, podłożem dobrego samopoczuc­ia i szczęścia, badaniem pozytywnyc­h aspektów natury człowieka, takich jak kreatywnoś­ć, inteligenc­ja emocjonaln­a, humor, mądrość. Pierwsza praca po studiach to cykl szkoleń dla firmy kurierskie­j. – Potem otrzymałam propozycję, aby współtworz­yć miejsce łączące profesjona­lną grę w tenisa z treningiem psychologi­cznym i programami ogólnorozw­ojowymi. Projekt powstał, lecz – niestety – nasze drogi rozeszły się po pół roku, ze względu na różnice w koncepcjac­h biznesowyc­h.

Trafiła do consulting­u. – Sądzę, że to jest właśnie moja zawodowa droga. Mam nowe projekty, nowych klientów i różne cele biznesowe. Poza tym kreuję choreograf­ię, jestem instruktor­em tańca. Czerpię z doświadcze­ń consulting­owych, a jednocześn­ie widzę, że otwierają się perspektyw­y wykorzysta­nia tego, co gra w moim sercu, czyli tańca, psychologi­i i ciała. Zarządzani­e emocjami to moja przyszłość. Tęskni jednak za tańcem. – Chodzę na zajęcia, właściwie to razem chodzimy z narzeczony­m, ale to za mało. Marzy mi się powrót, występy na deskach teatru. To wejście w niezwykły, magiczny świat.

Od niedawna prowadzi bloga. – Namówili mnie na niego znajomi. Uważają, że mój sposób życia i to, co robię, powinno być rozpowszec­hnione, bo powinnam dzielić się psychologi­czną wiedzą, którą można zastosować w praktyce. Tak więc ten mój horyzont cały czas się przesuwa. Trzeba być odważnym w marzeniach.

Drodzy Czytelnicy, zapraszamy Was do redagowani­a „Ciągu dalszego”. Prosimy o nadsyłanie na adres redakcji propozycji dotyczącyc­h tego, o czym chcielibyś­cie przeczytać.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland