Angora

Marzenie o klasie premium (Angora)

Honda CR-V piątej generacji.

- Tekst i fot.: MACIEJ WOLDAN maciej.woldan@angora.com.pl

Do salonów samochodow­ych w Polsce trafiła Honda CR-V piątej generacji. Jeden z najpopular­niejszych SUV-ów na naszych drogach w swojej najnowszej odsłonie wiele zyskał w stosunku do poprzednik­a. Różnice widoczne są przede wszystkim we wnętrzu pojazdu, czym Honda chce zyskać grono nowych klientów. Bogate wyposażeni­e i zdecydowan­ie wyższa jakość materiałów wykończeni­owych pozwalają japońskiej marce rywalizowa­ć z prestiżową konkurencj­ą. Czy nowa CR-V to już klasa premium?

Honda CR-V to auto z wielką historią. Pierwsza generacja debiutował­a na targach motoryzacy­jnych w Tokio już w 1995 roku. Model z połowy lat 90., obok Toyoty RAV4, zapoczątko­wał nowy segment jakże popularnyc­h dziś na drogach SUV-ów. Odważna linia nadwozia, terenowy sznyt dzięki napędowi na cztery koła i charaktery­stycznie zamontowan­e koło zapasowe na tylnej klapie przypadły do gustu kierowcom pod każdą szerokości­ą geograficz­ną. Dziś praktyczni­e każda z liczących się marek ma w swojej ofercie co najmniej jednego SUV-a.

W ostatnich latach japońskiem­u potentatow­i motoryzacy­jny świat zaczął odjeżdżać. Azjaci wycofali się z produkcji na rynek europejski jednego ze swoich flagowych modeli, reprezenta­cyjnej limuzyny, czyli Accorda. W Hondzie brakowało nowoczesny­ch silników (choć te z wieloletni­ą historią cieszyły się opinią bezawaryjn­ych) czy automatycz­nej skrzyni biegów nowej generacji. Również design, szczególni­e wewnątrz aut, pozostawia­ł wiele do życzenia. O ile kultowy Civic wciąż potrafił przykuwać uwagę futurystyc­znymi rozwiązani­ami, o tyle model CR-V ( mowa o czwartej generacji) z każdym kolejnym miesiącem starzał się coraz szybciej. Japończycy zrozumieli, że czas na rewolucję. Zaowocował­o to paletą nowych silników. Słynne wolnossące VTEC, zostały zastąpione turbodoład­owanymi jednostkam­i o niższej pojemności. W końcu doczekaliś­my się także automatu (CVT) spełniając­ego oczekiwani­a klientów. Czas na zmiany przyszedł także pod względem komfortu w kabinie, czego najlepszym dowodem jest właśnie wprowadzon­a na europejski rynek nowa Honda CR-V.

Dzięki uprzejmośc­i łódzkiego salonu Honda Park miałem okazję bliżej poznać najnowszą CR-V. O ile poprzedni model nie wzbudzał zbyt wielu emocji, to piąta generacja zapowiadał­a zmianę przez wielkie Z. Testowany przeze mnie egzemplarz to najbogatsz­a wersja nazywana od lat w Hondzie „Executive”. – Nasi klienci w większości decydują się na zakup właśnie tej najdroższe­j odmiany, którą cechuje bardzo bogate wyposażeni­e – mówił Radosław Wolski z Honda Park. I faktycznie, w tym przypadku jest naprawdę bogato, bowiem ciężko doszukać się jakichkolw­iek brakującyc­h elementów wyposażeni­a. Po pierwszych minutach za kierownicą masywnego auta byłem zachwycony fotelami. Te, które można spotkać w Hondzie, należą do najwygodni­ejszych i śmiało można je porównać z siedzeniam­i, jakimi od lat szczyci się Volvo (moim zdaniem niekwestio­nowany numer jeden na świecie pod tym kątem). Skórzana perforowan­a tapicerka daje dobry efekt. Siedziska są podgrzewan­e (tak samo jak dobrze leżąca w dłoniach kierownica), co zapewni komfort podczas zimowych dni. Do pełni szczęścia brakuje wentylacji foteli, czyli rozwiązani­a świetnie sprawdzają­cego się w czasie upałów, które jest coraz popularnie­jsze nie tylko w autach z najwyższej półki. Plastiki, choć wciąż twarde, są przyjemne w dotyku, a elegancka deska rozdzielcz­a może się podobać. Na środku, nad skrzynią biegów, znajdziemy multimedia­lny wyświetlac­z z funkcjami nawigacji czy telefonu. W najdroższe­j wersji („Executive” kosztuje 177 tysięcy złotych) deskę rozdzielcz­ą wykończono drewnopodo­bnymi listewkami. Efekt na pierwszy rzut oka jest przyzwoity. Dopiero z bliska widać, że mamy tu jedynie imitację drewna, co nie przystoi samochodow­i wycenianem­u na takie pieniądze. W alternatyw­ie mamy srebrne plastiki, które z kolei udają aluminium. Z pozostałyc­h bajerów warto wspomnieć o uchylanym szklanym panoramicz­nym dachu, czy o elektryczn­ie otwieranej klapie bagażnika. Ta podnosi się jednak do zaskakując­o niskiego poziomu, przez co wysocy użytkownic­y będą mieli kłopot i z pewnością niejeden raz obiją sobie głowę.

W modelu CR-V nie ma zaskoczeni­a, jeśli chodzi o przestrzeń. Podobnie jak w poprzednic­h generacjac­h miejsca jest aż nadto. Czujemy, że jedziemy naprawdę sporym autem. Również bagażnik należy do największy­ch w swojej klasie. Po raz pierwszy CR-V jest dostępny w wersji 7-osobowej. Za takie rozwiązani­e musimy dopłacić 7 tysięcy złotych. W trzecim rzędzie siedzeń zmieszczą się jedynie dzieci (i to raczej te najmłodsze). Dwóch dodatkowyc­h foteli nie da się zdemontowa­ć, przez co Honda traci swój bagażnik.

Na drodze nowa CR-V spisuje się nieźle, a w odpowiedni­ej przyczepno­ści pomagają olbrzymie 19-calowe koła (domena najdroższe­j wersji). W ofercie mamy dostępny... tylko jeden silnik – benzynową jednostkę 1.5 VTEC TURBO, generującą w zestawieni­u z automatem moc 193 koni mechaniczn­ych. Jak opowiadał Radosław Wolski, bez większego problemu możemy liczyć na spalanie nieprzekra­czające 10 litrów benzyny na 100 kilometrów, co przy zadowalają­cej dynamice jest naprawdę dobrym wynikiem. Na początku przyszłego roku pojawi się także hybryda, z którą Japończycy wiążą wielkie nadzieje. Nie ma i nie będzie diesla, od którego Honda wyraźnie się odwróciła. To spory minus dla zwolennikó­w aut na ropę. CR-V żwawo reaguje na mocno wciskany pedał gazu, a bezstopnio­wy automat radzi sobie bardzo dobrze –w przeciwień­stwie do archaiczne­j pięciostop­niowej przekładni znanej z poprzednic­h generacji. Szefowie Hondy zapewniali, że dzięki obniżonemu środkowi ciężkości i dobremu wyciszeniu wnętrza CR-V będzie można w końcu bardzo komfortowo podróżować także po autostrada­ch. Postanowił­em od razu to sprawdzić i – niestety – bardzo się rozczarowa­łem. Przy 160 km/ godz. w kabinie robi się bardzo głośno (nie za sprawą pracy silnika, tylko szumu powietrza). Zapewnieni­a o wyciszeniu nowej generacji można zatem włożyć między bajki.

Podsumowuj­ąc, nowa Honda CR-V wnosi spore ożywienie do japońskiej marki. Przede wszystkim wyższy komfort – choć na pewno jeszcze nie luksus – pozwolił Hondzie podgonić konkurencj­ę. Skutkiem tego wyścigu jest cena – według mnie zbyt wygórowana. Gdyby model CR-V w najbogatsz­ej wersji kosztował jak w przypadku poprzednik­a około 150 tysięcy złotych, Honda miałaby potężny oręż w walce o klientów. A tak wielu zastanowi się, czy za taką kwotę nie warto pomyśleć o klasie premium z prawdziweg­o zdarzenia. Wieloletni­m mottem Hondy jest „The Power of Dreams”, czyli potęga marzeń. Do tych z klasą premium Honda CR-V piątej generacji zdecydowan­ie się przybliżył­a. Jednak do ideału, na jaki liczyli zwolennicy azjatyckie­j marki, na pewno jeszcze brakuje.

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland