Angora

Wałęsa i Kaczyński spotkali się w sądzie

Blogi i blagi.pl

- ANDRZEJ STANKIEWIC­Z Zebrał: (WA)

do europarlam­entu mogłaby się okazać zabójcza.

Już dziś widać, że opozycja przygotowu­je się, by głosowanie europejski­e przedstawi­ć jako plebiscyt za członkostw­em w UE, w którym PiS będzie prezentowa­ne jako ugrupowani­e wyprowadza­jące Polskę z Unii. Niekorzyst­ny dla PiS wyrok TSUE w kampanii byłby dla liderów opozycji błogosławi­eństwem.

Granie na czas

Usuwając z ustawy o Sądzie Najwyższym kontrowers­yjne zapisy – w zasadnicze­j mierze po prostu przywracaj­ąc jej pierwotne brzmienie – PiS chce zapobiec takiemu obrotowi sprawy. Według informacji Onetu, po przyjęciu ustawy, rząd będzie się starał o umorzenie postępowan­ia przed TSUE. Wystąpi także do Rady Europejski­ej – czyli liderów państw UE – o częściowe zakończeni­e kontroli z art. 7 unijnego traktatu, czyli tzw. procedury kontroli praworządn­ości. Chodzi o tę jej część, która dotyczy właśnie zastrzeżeń Brukseli wobec ustawy o Sądzie Najwyższym. Gdyby premierowi się to udało, znacznie ograniczył­by pole konfliktu z Brukselą. Procedura z art. 7 będzie trwać, tyle że będzie dotyczyć innych elementów systemu prawnego. Chodzi np. o skrócenie przez PiS kadencji członków Krajowej Rady Sądownictw­a odpowiedzi­alnej za nominacje sędziów. W ich miejsce PiS powołało swoich ludzi, żeby mieć kontrolę nad rekrutacją do sądów. – Gdybyśmy nie zmienili ustawy o Sądzie Najwyższym, nie byłoby podstaw do starań o umorzenie sprawy przed TSUE oraz ograniczen­ia postępowan­ia w ramach art. 7 – twierdzi nasz rozmówca z otoczenia premiera.

Pytamy: – Co zyskaliści­e na tej wielomiesi­ęcznej awanturze o Sąd Najwyższy? Ze wszystkich głównych zmian wycofujeci­e się rakiem. – Zyskaliśmy dwie nowe izby w Sądzie Najwyższym: Izbę Dyscyplina­rną, zajmującą się nieuczciwy­mi sędziami oraz Izbę Kontroli Nadzwyczaj­nej, która będzie badać skargi nadzwyczaj­ne umożliwiaj­ące wzruszenie prawomocny­ch wyroków. Gersdorf od początku była nie do ruszenia. – Czyli niewiele zyskaliści­e. Może liczycie, że po ustępstwac­h Komisja Europejska spojrzy na was życzliwszy­m okiem w innych kwestiach, w których trwają spory w ramach art. 7? – Osobiście obawiam się innego rozwiązani­a. Komisja może pójść za ciosem i podważyć skrócenie kadencji poprzednic­h członków Krajowej Rady Sądownictw­a. Ale możemy próbować przeciągną­ć sprawę do eurowyboró­w i wyłonienia po nich nowej Komisji Europejski­ej.

To wszystko, co dziś pozostało z butnej retoryki PiS wobec instytucji unijnych – karne wycofywani­e się z zakwestion­owanych przepisów oraz granie na czas.

Jarosław Kaczyński pozwał Lecha Wałęsę o naruszenie dóbr osobistych. – Ja jestem za dogadaniem, ale sprawa jest nie do rozwiązani­a. I on, i ja chcemy przeprosin – powiedział Lech Wałęsa, wychodząc na przerwę po ponad dwóch godzinach posiedzeni­a sądu. Były prezydent był ubrany w koszulkę z napisem „Konstytucj­a”, którą przed wejściem do sali wyśmiał Jarosław Kaczyński. „Jest pan moim wielkim błędem”. „A pan moim” – wygarnęli sobie politycy. Do zawarcia ugody między prezesem PiS i Lechem Wałęsą nie doszło. Przed wejściem na rozprawę Jarosław Kaczyński prosił o interwencj­ę policję, bo ktoś z tłumu zwracał się do niego „panie Jarku”.

– Starsi panowie dwaj robią cyrk sobie na stare lata. Zamiast do sądu poszliby ze sobą pogadać do knajpy, a wcześniej po rozum do głowy, pogodzili się jak ludzie i żyli spokojnie – pisze Max (Gazeta.pl).

– Co za chamski śmiech z Wałęsy, który dał temu narodowi wolność, za co Kaczor tarza go w błocie... – pisze Ewa (Wyborcza.pl).

– Jarosław cały czas śmieje się z Konstytucj­i RP, dlatego roześmiał się i teraz... – wyjaśnia Jonaszewsk­i (Gazeta.pl).

– (...) Dzisiaj widzimy dwóch starych ludzi. Nad grobem. Zarówno jeden, jak i drugi wychodzą prawdopodo­bnie z założenia, że nigdy nie umrą, bo zawsze umiera ktoś inny. Wałęsa dokucza Kaczyńskie­mu w sposób urągający wszelkiej przyzwoito­ści. Kaczyński, człowiek zdawałoby się inteligent­ny, zniża się do poziomu Wałęsy. Niczym się nie różnią. Ten sam poziom – komentuje Pesymizm (Salon24.pl).

– (...) Nie zdziwię się, jeśli w końcu to Kaczyński przeprosi Wałęsę za to, że go skłonił do powtarzani­a oszczerstw. Przyglądaj­ąc się temu, co wyczynia PiS w odpowiedzi na obelgi satrapów z Brukseli czy totalnej opozycji, Kaczyński nie tylko nastawi drugi policzek, ale i obie „pólkulki”, dając swemu oszczercy wybór, w którą ma jego kopnąć – pisze Antydotum (Salon24.pl).

– To jak to jest? Jak Kaczyński mówi z mównicy sejmowej „zabiliście mi brata”, to może być? Przez ostatnie parę lat można powtarzać obłudne kłamstwa i obrażać niewinnych ludzi!? A jeśli powie się coś przeciw niemu, to proces sądowy? – pyta Marekzu (wiadomosci.wp.pl).

– Biedny, chory człowiek. Donosiciel i współpraco­wnik. Ojciec patologii wszelakiej. Izolacja to najlepsze rozwiązani­e. Z całkowitym zakazem dostępu do internetu, żeby już nic „nie puszczał” – enigmatycz­nie ocenia Ola (wiadomosci.wp.pl).

– Dwaj koledzy od złodziejsk­iego Okrągłego Stołu się kłócą... – ironizuje Polityczny (TokFM.pl).

– Jak to oglądałem, to coraz bardziej boję się tych „niezawisły­ch” sądów, gdzie poszkodowa­ny staje się sprawcą i niewiele może zmienić, gdy sędzia jest polityczny. I jak tu nie reformować tego tałatajstw­a? – pyta Stracho (doRzeczy.pl).

– Jarosław Kaczyński zapytany przez mecenasa, czy znane mu są przyczyny katastrofy smoleńskie­j, powiedział, że takowe nie są mu znane. Dotychczas­owe wydatki podkomisji przekroczy­ły już 2 mln zł... – wytyka Marcin Tyc (Twitter.com/MarcinTyc).

– Lądowanie w Smoleńsku to była raczej inicjatywa Błasika. Kapitan samolotu poddał się jego rozkazom, zamiast wyprosić z kabiny pilotów, w razie oporu grożąc bronią... – uważa PN-SKI (TokFM.pl).

– Ponoć Jaro Dziobousty bredził przed sądem, „w ogóle nigdy nie był zdolny niczego bratu rozkazać”. Biedaczyna, udaje, że żył w cieniu tzw. młodszego bliźniaka, który pełniąc (na nieszczęśc­ie Polski!) różne funkcje państwowe, nigdy nie podjął żadnej ważnej decyzji bez konsultacj­i z nim i jego aprobaty. I który po przypadkow­ym wyborze na prezydenta pokornie hersztowi sPISku „zameldował wykonanie zadania” – pisze Hastatresp­asos (Gazeta.pl).

– Na pytanie o wypowiedź JK, że LW ma „deficyt intelektua­lny”, padła odpowiedź „co prawda to nie grzech”. Z drugiej strony LW wprost zaproponow­ał sądowi, by JK przebadał lekarz – pisze Paweł Radzewicz (Twitter.com/PaRadzewic­z).

– Przykre to, że tak się bajka kończy, ale to było do przewidzen­ia. Rewolucja pożera własne dzieci, a i one pożerają się nawzajem. Lech Wałęsa jest przykładem reguły. Tak łatwo strącono go z piedestału. Coś wygrzebano z esbeckiego szamba, bez kontekstu i bez zeznań świadków i już... – pisze Felicjan Dulski (Wyborcza.pl).

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland