(cz. III) Niepokorni muszą odejść
Raport ANGORY – Polski pacjent Samorząd lekarski bezterminowo zawiesił prawo wykonywania zawodu lekarce z powodu rzekomych zaburzeń schizotypowych. Do takich wniosków, zaledwie po dwugodzinnej rozmowie, doszła trzyosobowa komisja psychiatrów powołana prze
Po dostaniu się na upragnioną rezydenturę z położnictwa i ginekologii X rozpoczęła pracę w jednym ze szpitali na terenie województwa śląskiego. Szybko popadła w konflikt z wieloma osobami z oddziału, który zdaniem lekarki z czasem przerodził się w mobbing.
Lekarze ze szpitala napisali skargę na X do Okręgowej Rady Lekarskiej w Katowicach. Rada wyznaczyła trzyosobową komisję składającą się z psychiatrów, która po dwugodzinnej rozmowie uznała, że u lekarki występują zaburzenia schizotypowe.
Mimo że specjalistyczne kompleksowe badania przeprowadzone przez specjalistów z kilku placówek pokazywały, że u X nie stwierdzono wspomnianych zaburzeń, na podstawie opinii trzyosobowej komisji Okręgowa Rada Lekarska w Katowicach zawiesiła jej bezterminowo prawo wykonywania zawodu.
Lekarka odwołała się do Naczelnej Rady Lekarskiej, przedstawiając twarde fakty świadczące o tym, że nie ma podstaw do zawieszenia wykonywania zawodu.
– Byłam w każdej chwili gotowa do poddania się specjalistycznym badaniom obserwacyjnym we wskazanej przez Okręgową lub Naczelną Radę Lekarską placówce medycznej, ale mój apel pozostał bez echa – mówi X. – Dlatego sama zgłosiłam się na badanie do najbardziej renomowanej tego typu placówki w województwie śląskim.
30 sierpnia 2018 r., a więc po blisko miesięcznej hospitalizacji obserwacyjnej w Oddziale Klinicznym Psychiatrii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, gdzie jednoznacznie stwierdzono, że pacjentka nie przejawia zaburzeń psychotycznych, prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej podjęło uchwałę, w której utrzymało w mocy uchwałę Okręgowej Rady Lekarskiej i ostatecznie bezterminowo zawiesiło X prawo wykonywania zawodu. Oceniany: lekarz rezydent, specjalizacja położnictwo i ginekologia Miejsce pracy: szpital w województwie śląskim Domniemane schorzenie: zaburzenia schizotypowe Uchwała Okręgowej i Naczelnej Rady Lekarskiej: zawieszenie prawa wykonywania zawodu
Działania prawne zawieszonej lekarki: odwołanie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, zawiadomienie prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy Izby Lekarskiej, przygotowanie pozwu cywilnego przeciwko Izbie Lekarskiej (kwota roszczenia nie została ustalona, ale zapewne będzie to suma siedmiocyfrowa) W uzasadnieniu napisano: (...) Należy wskazać, że właściwą do oceny stanu zdrowia pod kątem zdolności do wykonywania zawodu jest komisja powołana w trybie art. 12 ust. 1 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty (...). W przedmiotowej sprawie (...) komisja orzekła (...) o niezdolności lekarza (...) do wykonywania zawodu (...). Z tych względów również informacje zawarte w pozostałych ww. dokumentach (o zdrowiu psychicznym lekarki – przyp. autora) nie mają wpływu na ocenę stanu zdrowia lekarki (...).
Lekarka odwołała się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Przygotowuje też pozew cywilny przeciwko Okręgowej i Naczelnej Radzie Lekarskiej.
W Prokuraturze Rejonowej w Katowicach X złożyła zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
31 października prokuratura wydała postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa.
W uzasadnieniu postanowienia napisano:
(...) Wskazane decyzje były badane pod realizacji (pisownia oryginalna) znamion czynu zabronionego z art. 231 k.k. tj. nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza przy działaniu na szkodę interesu prywatnego. Zgromadzony materiał dowodowy nie uzasadnia przyznania stwierdzenia, iż doszło do realizacji przesłanek uzasadniających karalność z art. 231 k.k.
(...) Należy podkreślić, iż fakt niezadowolenia z decyzji wskazanych przez pokrzywdzoną organów nie implikuje faktu, iż dopuszczono się przestępstwa (...).
Prokurator Prokuratury Miłosz Imieło. Rejonowej
Państwo w państwie
– Nie chcę wierzyć, żeby przyczyną decyzji odmowy wszczęcia śledztwa był brak wiedzy prokuratora, raczej przypuszczam, że mógł to być brak odwagi albo ulegnięcie presji. Może uważał, że członkowie tak szacownego gremium są nieomylni, a może doszedł do wniosku, iż takie śledztwo, zwłaszcza gdyby zakończyło się aktem oskarżenia, mogłoby wstrząsnąć korporacją medyczną w całym kraju – mówi dr Ryszard Frankowicz. – Nie mam wątpliwości, że pani X odwoła się od tej decyzji. Chciałbym, żeby z postanowieniem prokuratora Imieły i jego uzasadnieniem zapoznał się zarówno prokurator okręgowy, jak i apelacyjny, a może nawet prokurator generalny i minister sprawiedliwości, gdyż ta wydawałoby się jednostkowa sprawa może i powinna mieć ogromne znaczenie dla funkcjonowania całej korporacji medycznej. Izby Lekarskie nie są sądami powszechnymi, a tym bardziej sądem ostatecznym, a mimo to mają wielką władzę i decydują o losie zawodowym stu tysięcy lekarzy. W praktyce są instytucjami pozbawionymi jakiejkolwiek kontroli. W takiej sytuacji nawet gdyby w ich władzach zasiadali sami ludzie bez skazy, to z czasem i tak musiałoby to prowadzić do różnych patologii. Jak można zawiesić wykonywanie zawodu lekarce po dwugodzinnej niezobowiązującej rozmowie wyjaśniającej, która to rozmowa nie miała wiele wspólnego z profesjonalnym badaniem psychiatrycznym. I na tej podstawie Okręgowa, a potem Naczelna Rada Lekarska wydała decyzję o zawieszeniu, czyli faktycznym usunięciu z zawodu. Gdyby nawet pani X miała symptomy schorzenia psychiatrycznego, czego oczywiście nie było, to przed tak poważną decyzją trzeba było skierować ją na wielodniową hospitalizację obserwacyjną do specjalistycznej placówki klinicznej. Ponieważ tego nie zrobiono ani nie wzięto pod uwagę dokumentacji medycznej, która jednoznacznie stwierdza, że X jest osobą zdrową psychicznie, uważam, że obie Rady Lekarskie przekroczyły swoje uprawnienia. Pani X została zatem osądzona w sposób, który moim zdaniem przypominał sąd kapturowy. Jeżeli do tego dołożymy fakt, że jeden z członków komisji był z nią skonfliktowany, to nie mam wątpliwości, że jest to sprawa do prokuratury. Według mnie całe postępowanie przed Radami Lekarskimi przebiegało pośpiesznie, w zaplanowanym z góry celu. Odebrałem to jako działanie podstępne, pozbawione bezstronności i obiektywizmu. Jeżeli w taki sposób w majestacie „prawa” można było postąpić z panią X, to można też z każdym innym niepokornym lekarzem. Od lat twierdzę, że Izby Lekarskie to organizacje fasadowe, które w rzeczywistości nie zajmują się albo zajmują się niewystarczająco jakością wykonywania zawodu i dużą część aktywności poświęcają ochronie swoich członków przed odpowiedzialnością zawodową. Znam wiele przypadków, gdy mimo prawomocnych karnych wyroków skazujących lekarzy albo wyroków cywilnych, w których udowodniono im winę za popełnienie czynu niedozwolonego, którego skutkiem była śmierć lub okaleczenie pacjenta, Izby Lekarskie milczały albo umarzały postępowanie. Nierzadko różni luminarze wiedzy medycznej, którzy tak chętnie publicznie wypowiadali się o etyce, postępowali wbrew głoszonym zasadom i ich sprawy trafiły na moje biurko. Nie ulega wątpliwości, że samorząd lekarski ma zbyt wiele kompetencji i uprawnień. Jest państwem w państwie. I trzeba z tym skończyć. Lekarka nie daje za wygraną. – To, co samorząd lekarski ze mną zrobił, nie mogłoby się zdarzyć w żadnym demokratycznym państwie prawnym – twierdzi X. – W Polsce widać obowiązują inne standardy. Zamiast karać lekarzy, którzy biorą łapówki, stosują mobbing, przyczyniają się do utraty zdrowia i życia pacjentów. Wyrzucono mnie z zawodu za to, że byłam niepokorna i mówiłam, co myślę o panujących w moim środowisku stosunkach. Nie wiem, jak zakończy się moja batalia o sprawiedliwość. Wiem, że będę pukała do każdych drzwi, także do Strasburga. Członkowie władz Okręgowej i Naczelnej Rady Lekarskiej chyba już zapomnieli, jakie słowa zawiera przyrzeczenie lekarskie, które składali wiele lat temu. Więc im je przypomnę: (...) Strzec godności stanu lekarskiego i niczym jej nie splamić, a do kolegów lekarzy odnosić się z należną im życzliwością, nie podważając zaufania do nich (...).
*** Według szacunkowych wyliczeń organizacji pozarządowych rocznie w Polsce dochodzi do około 30 tys. zdarzeń medycznych (czasem zwanych błędami lekarskimi), w których pacjenci tracą życie lub zdrowie. Mimo to sądy lekarskie na karę pozbawienia prawa wykonywania zawodu skazują rocznie średnio nie więcej niż jednego lekarza, zaś wobec kilku orzekana jest kara zawieszenia prawa wykonywania zawodu. Współpraca: dr Ryszard Frankowicz. Telefon kontaktowy: 602 133 124 (w godz. 10 – 12).