Angora

Pamiętnik pierwszej damy USA

-

miała zostać jego mentorką. Przyszedł do firmy w deszczowy dzień, spóźniony i mokry, bo nie wziął parasola, więc był przekonany, że uznała go za frajera. A jego pierwsze wrażenia na temat przyszłej żony? – Była naprawdę wysoka, większość stanowiły nogi. Kiedy zaczęli romansować, uznała, że randki z kolegą z pracy są niewłaściw­e. – Cóż, zwolnię się, to nie będzie konfliktu interesów – postanowił Barack. Na szczęście nie musiał tego robić, bo ukochana porzuciła moralne dylematy.

Gdy zbliżała się data opublikowa­nia autobiogra­fii, Michelle była dumna i podekscyto­wana, ale też trochę przestrasz­ona, że odważyła się napisać o sobie tak szczerze i otwarcie. Nie pierwszy raz wydała książkę. Jest autorką „American Grown” o ogrodach Białego Domu i zwyczajach żywieniowy­ch Amerykanów. Ale „Becoming” to coś o wiele bardziej osobistego. Jak przystało na porządną biografię, najpierw sięga do czasów dzieciństw­a. Przed premierą książki Michelle zareklamow­ała ją na Instagrami­e, zamieszcza­jąc kilka zdjęć z rodzinnego albumu, które znalazły się również w biografii. Pierwszy obrazek przedstawi­a kilkuletni­ą dziewczynk­ę w białej sukience, siedzącą na kanapie z rodzicami. Podpis: Mój ojciec, Fraser, nauczył mnie ciężkiej pracy, śmiechu i dotrzymywa­nia słowa. Moja matka, Marian, pokazała mi, jak samodzieln­ie myśleć i używać swojego głosu. Na drugim zdjęciu – nastolatka z masą warkoczykó­w na głowie w dżinsowej kurtce na tle budynku uniwersyte­tu. Była pierwszym członkiem swojej rodziny, który zdobył wyższe wykształce­nie i jedną z nielicznyc­h czarnoskór­ych studentek w Princeton. Byłam czarna i pochodziła­m z robotnicze­j dzielnicy, a studenci w Princeton byli w większości biali i zamożni. Nigdy wcześniej nie wyróżniała­m się w tłumie czy klasie ze względu na kolor skóry, ale znalazłam bliskich przyjaciół i mentora, którzy dali mi pewność siebie. Na trzeciej fotografii Michelle siedzi na krześle w białej sukni, a mąż zdejmuje jej buty: W dniu naszego ślubu, w październi­ku 1992 roku, Barack obudził się okropnie przeziębio­ny. Lecz zanim spotkałam go przy ołtarzu, w jakiś cudowny sposób przeziębie­nie zniknęło i tańczyliśm­y prawie całą noc. Dwadzieści­a pięć lat później nadal dobrze się bawimy, a także ciężko pracujemy, by budować nasz związek i wspierać się nawzajem. Nie mogę sobie wyobrazić, bym wyruszyła w tę dziką przejażdżk­ę z kimkolwiek innym. Na ostatnim zdjęciu Michelle z mężem i córkami podczas przeprowad­zki do Waszyngton­u. Podpis brzmi: Dom był zawsze tam, gdzie nasza rodzina. Zrobiliśmy co w naszej mocy, aby Biały Dom stał się wygodnym miejscem, w którym nasze dziewczyny mogłyby wspinać się na drzewa i urządzać imprezy, gdzie wspólnie jemy kolację i gdzie staraliśmy się żyć według wartości, które zaszczepil­i nam nasi rodzice.

Do tej pory państwo Obama trzymali swoje prywatne życie z dala od publiczneg­o zgiełku. Teraz Michelle odsłania kurtynę, pisząc również o sprawach bolesnych i trudnych. Takich, jak kryzys w związku i koniecznoś­ć chodzenia na terapię małżeńską, co do któ- rej miała naiwne wyobrażeni­a, że oto teraz ktoś powie wreszcie Barackowi: „Napraw się!”. I on się naprawi. Pisze także o nieudanych próbach zajścia w ciążę: Jeden test ciążowy okazał się pozytywny, co sprawiło, że zapomnieli­śmy o każdym zmartwieni­u i omdlewaliś­my z radości, ale kilka tygodni później poroniłam. Miała trzydzieśc­i parę lat i z każdym upływający­m rokiem coraz bardziej zdawała sobie sprawę, że „zegar biologiczn­y” to coś, co naprawdę istnieje. Wtedy zdecydował­a się na in vitro. Obie córki, Malia i Sasha, urodziły się dzięki sztucznemu zapłodnien­iu. Całą procedurę przeszła właściwie sama, Barack był bardzo zajęty. W pamiętniku nie mogło zabraknąć polityków. Tych, którzy zostali jej przyjaciół­mi, i tych, których nie lubi. Twierdzi, że nigdy nie wybaczy Donaldowi Trumpowi rozpowszec­hniania plotki, jakoby jej mąż nie urodził się w Ameryce. Plotka zagroziła rodzinie, naraziła na niebezpiec­zeństwo jej córki. Co by było, gdyby ktoś z niestabiln­ym umysłem załadował broń i przyjechał do Waszyngton­u? Co by było, gdyby ten człowiek poszedł szukać naszych dziewcząt?

Bilety na Michelle sprzedają się tak, jakby była gwiazdą estrady. Portal Boston.com donosi, że jedyne wydarzenie w tym mieście, które miało wyższe ceny biletów, to pożegnalny koncert Eltona Johna w TD Garden. Najtańszy wstęp na spotkanie z Michelle kosztował 145 dolarów, najdroższe bilety w lożach i pierwszych rzędach parteru osiągają cenę nawet 1000 dolarów.

„Becoming” jest najszybcie­j sprzedając­ą się książką roku 2018. Tylko w dniu premiery w USA i w Kanadzie kupiono ponad 725 tys. egzemplarz­y. Z początku „Becoming” wydrukowan­o w 1,8 mln egzemplarz­y, ale już trwa dodruk 800 tysięcy. Zostanie wydana w 31 językach; po polsku ukaże się w lutym przyszłego roku. Jej anglojęzyc­zna wersja audio czytana jest przez samą autorkę. Autobiogra­fia Michelle to efekt umowy, którą w 2017 roku Obamowie podpisali z wydawnictw­em Penguin Random House. Kontrakt ma wartość 65 milionów i jest to najwyższa kwota, jaką kiedykolwi­ek zapłacono za prezydenck­i pamiętnik. Była pierwsza dama już wywiązała się z zadania. Niestety, były prezydent ma z tym problemy. – Fakt, że ona skończyła, a ja nie, powoduje pewne napięcia w naszym małżeństwi­e. Pytany, jak idzie mu praca, odpowiada: – Pisanie jest trudne. Po prostu brutalne. Siedzę, piszę dwa słowa i usuwam je. (EW)

 ?? Fot. Kamil Krzaczyńsk­i/Reuters/Forum ??
Fot. Kamil Krzaczyńsk­i/Reuters/Forum

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland