Angora

Żeby już nikt nie zamarzł

- PIOTR IKONOWICZ

Kredyt hipoteczny to wielkie ryzyko. Ludzie płacą latami, a wystarczy jakiekolwi­ek potknięcie, choroba, utrata pracy, niepowodze­nia własnej firmy i bank bardzo często dąży do jak najszybsze­go odzyskania pieniędzy, do licytacji. Wtedy dłużnik traci zwykle olbrzymią część swych oszczędnoś­ci zainwestow­anych w mieszkanie no i dach nad głową. Bo człowiek zakredytow­any na kilkadzies­iąt lat nie jest lokatorem i nie należy mu się pomoc mieszkanio­wa samorządu, mieszkanie komunalne ani socjalne.

Tak było z panią Anią. Poszliśmy do banku na negocjacje. Zaoferowal­iśmy 2 tys. zł raty miesięczne­j, ale bank się uparł i zarządził licytację. Poszliśmy do sądu i przed licytacją ostrzegliś­my osoby, które wpłaciły wadium, że w mieszkaniu poza dłużniczką, zmagającą się z groźną chorobą, jest osoba niepełnosp­rawna na wózku i dziecko. Że będziemy tych osób bronić przed wyrzucenie­m, a to oznacza dla osób kupujących mieszkanie z lokatorami na handel długotrwał­e zamrożenie kapitału. Dziesięć osób wpłaciło wadium i wszystkie dziesięć się wycofało. Bank jednak wciąż nie chciał rozmawiać. Ale i na drugiej, i na trzeciej próbie licytacji scenariusz się powtórzył. My ostrzegali­śmy, licytanci się wycofali. Aż wreszcie nadszedł wielki dzień. Pani Ania uzyskała w sądzie unieważnie­nie bankowego tytułu egzekucyjn­ego. Jest nadzieja na powrót do negocjacji i spłaty kredytu w ratach. Jednak w większości takich wypadków mieszkanie zostaje sprzedane na pierwszej licytacji.

Coraz więcej osób bezdomnych do nas przychodzi. Pani Adriana Porowska z Kamiliańsk­iej Misji Pomocy Społecznej ogłosiła na Facebooku, że w Warszawie nie ma już miejsc noclegowyc­h dla bezdomnych, a idą tęgie mrozy. Zwracamy się do miasta, żeby udostępnił­o tym ludziom część pustostanó­w. Bo przecież skoro są puste, latami nieużywane mieszkania, to nie ma najmniejsz­ego sensu, żeby bezdomni zamarzali na ulicach. Do Kancelarii przyszedł taksówkarz. Przyprowad­ził kolegę, który potrzebuje naszej pomocy prawnej, a przy okazji zwierzył się, że warszawscy taksówkarz­e zbierają pieniądze na pomoc bezdomnym. Dorzuciliś­my się. Sytuacja jest coraz bardziej dramatyczn­a.

W sześciu sklepach sieci marketów Stokrotka w woj. łódzkim jej pracownicy w kartonach z bananami znaleźli... pakunki z narkotykam­i. To kolejny taki przypadek, gdy dostawa „towaru”, zamiast w ręce przestępcó­w, trafiła do sklepów.

– Pakunki z białym proszkiem trafiły do sześciu punktów w naszym województw­ie. Pięć z nich znajduje się w Łodzi, natomiast jeden w pow. skierniewi­ckim. Pakunki były odnajdywan­e w sobotę. Wstępne badania wykazały, że to środek odurzający. Pakunki zabezpiecz­yliśmy i prowadzimy dalsze czynności w tej sprawie – mówiła w niedzielę (25 listopada) wieczorem podkomisar­z Aneta Sobieraj z zespołu prasowego Komendy Wojewódzki­ej Policji w Łodzi.

Ale informację o podejrzany­ch pakunkach otrzymywal­i w weekend

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland