Na Skalnym Podhalu
czasu spędzałam w piwnicy, coraz mniej w mieszkaniu. Brakowało wody. A cysterna znajdowała się na końcu ulicy zwanej w tym czasie „aleją Snajperów”. Dojście do cysterny nie było łatwe. Bez wody trudno żyć, a idąc po wodę, można było stracić życie. Dopiero później, w czasie oblężenia, pod lotniskiem wydrążono 800-metrowy tunel. Służył do dostarczania wody, pożywienia i broni. Pewnego dnia tato poszedł po wodę i przypadkowo spotkał polskiego majora. Ten zdziwił się, że w Sarajewie są Polacy. Pomógł nam, byśmy z mamą mogły opuścić bombardowane miasto. Trzeba było przejść przez serbskie barykady. Zatrzymano nas na czwartej. Już ciągnięto nas w ustronne miejsce, ale prawosławny ksiądz uratował nam życie.
Po 27 latach od tamtych wydarzeń idę ulicą Zmaja od Bosne, czyli Smoka z Bośni. To właśnie ona, nieoficjalnie zwana „aleją Snajperów”, była najbardziej niebezpieczną ulicą świata. Łączyła Stare Miasto z jedynym w Sarajewie źródłem wody pitnej. Wysokie budynki serbscy snajperzy wykorzystywali do polowań na ludzi. Tu pojawiły się pierwsze ostrzeżenia „Pazi snajper” (Uwaga, snajper). Zastrzelono tu 225 ludzi, w tym 60 dzieci. Zastrzelono ot tak, umyślnie, dla sportu. Strzelano do wszystkich, którzy zamierzali wydostać się z oblężonego miasta.
Zapada wieczór. Idziemy jedną z opustoszałych już uliczek. Patrzę na Joannę, a ona pochyla się, przyklękając na jedno kolano, dotyka palcami asfaltu, na którym widnieją czerwone, żywiczne plamy. Spogląda na mnie szklistymi oczami, jakby w tej chwili przewaliły się w myślach dramatyczne obrazy tamtych wojennych chwil. W tym miejscu rozerwał się granat, pozbawiając życia niewinnych ludzi. To oznaczone miejsce zwane jest „sarajewską różą”. W tym mieście nie kojarzy się ona z pięknym kwiatem, lecz z kolcami, które boleśnie kłują, skazując na wspomnienia. Te róże wyrosły niedawno, są na chodnikach i jezdni. Przypominają tych, którzy zostali zabici podczas oblężenia. A ludzie po nich chodzą i prawie nikt tych małych pomników już nie dostrzega.
Nie ma prostej odpowiedzi, jaki był cel tej wojny. Bo nikt do końca jej nie rozumie, łącznie z mieszkańcami Bałkanów. Nie było w niej złych i dobrych, katów i ofiar, bo każdy walczył z każdym i każdy mordował kogo tylko mógł, wymyślając przy tym najbardziej bolesne tortury. Patrz na ostrzelane domy, przypatrz się przechodniom, niektórzy z piętnem zbrodniarzy, sadystów, oprawców, psychicznych kalek. Spójrz na kobiety, niektóre były wielokrotnie, brutalnie zgwałcone, zwróć uwagę na młodzież, być może poczętą z gwałtu. Patrz, Joanna! Patrz uważnie. To są mieszkańcy Sarajewa. To tylko ich część. Inni z tego miasta uciekli. Uciekli, nie mogąc żyć wspomnieniami. A ja wciąż słyszę Damiana: Kazimir, jak nasz tato umrze, to krew....
Tytuł zbioru nowel Kazimierza Przerwy-Tetmajera mocno tkwi w świadomości kulturowej Polaków, może więc być symbolicznym zaproszeniem do odwiedzin jednego z najbardziej malowniczych regionów polskich. Tym bardziej że w domyśle pozostają niczym nieustępujące zakątki: Gorce, Tatry, Pieniny, Spisz i Orawa. Podczas jednej wyprawy można więc odczuć złożone piękno tego niezwykłego zakątka.
Polskie góry wykształciły specyficzną odmianę kultury, do dziś uwidocznioną choćby w oryginalnej architekturze, zarówno sakralnej, jak i ludowej. Do arcydzieł, a na pewno superatrakcji, zalicza się kaplicę na Jaszczurówce, kościoły w Orawce, Dębnie Podhalańskim, cmentarz na Pęksowym Brzyzku, cerkwie w Szlachtowej i Jaworkach i słynne zamczysko w Niedzicy. Wędrówka po Podhalu nie musi wiązać się z pokonywaniem górskich szlaków. Może wieść spokojną trasą po muzeach i miejscach pamięci, przez Orawski Park Etnograficzny, Muzeum Stylu Zakopiańskiego w Zakopanem czy Izbę Pamięci ks. prof. Józefa Tischnera. A przecież są jeszcze znane uzdrowiska, słynne schroniska i Kasprowego urwiska...
Przewodnik proponuje także trasy górskie, dostępne dla każdego z minimalnym przygotowaniem do pie- szej wędrówki. Jedną z propozycji jest droga z Kuźnic przez Halę Gąsienicową na Orlą Perć. To jedna z najpopularniejszych, przez to tłocznych tras, dających możność poznania uroku polskich gór. Można podczas czterogodzinnego spaceru pokonać 10 km drogi, wznosząc się ledwie o 600 metrów, za to widać regle, otoczenie Doliny Bystrej, i skalne ściany otaczające Dolinę Gąsienicową. Idąc, osiąga się granice lasu, gdzie rozpoczyna się piękny widokowo odcinek wart wędrówki. Można też spędzić trochę czasu w schronisku na Murowańcu, skąd wraca się do Kuźnic.
TATRY. GORCE. PIENINY, ORAWA I SPISZ. TRAVELBOOK. Praca zbiorowa, Wydawnictwo HELION, Gliwice 2018, s. 248. Cena 26,90 zł.