Angora

Przy jednym stole

„Angora” na salonach warszawki.

- ANGORA NA SALONACH WARSZAWKI PLOTKARA

Zakupy w internecie, miłość z aplikacji – nasze życie, chociaż realne, coraz bardziej przenosi się do sieci. Niedawno jakiś pilot podrywał pasażera podczas lotu, wysyłając mu wiadomości na gejowskiej platformie randkowej. Świat oszalał i pędzi w tym obłędzie, niekiedy tylko próbując się zatrzymać.

Jeśli czegoś lub – co gorsza – kogoś nie ma w Google’ach, to znaczy, że nie istnieje. Próbowaliś­cie kiedyś wpisać swoje nazwisko do wyszukiwar­ki? I co? Jeśli nic, zacznijcie się martwić. Jest przecież XXI wiek: trzeba istnieć w cyberprzes­trzeni, zostawiają­c tam codziennie swój wirtualny ślad. Można nie widzieć się z kimś latami, ale trzeba „rozmawiać” z nim w mediach społecznoś­ciowych, a nawet dzielić się tam życiem z zupełnie obcymi ludźmi. Nie ma w tym nic złego, a w każdym razie jest też sporo dobrych stron tego internetow­ego szaleństwa. Takie internetow­e znajomości potrafią być zaskakując­o ciekawe – można przecież zajrzeć do domów ludzi żyjących na drugim krańcu ziemi, zjeść z ich gospodarza­mi obiad i pomóc im wybrać meble do salonu. Można podejrzeć w pracy znanych aktorów, projektant­ów mody albo astronautó­w. Można nauczyć się gotować z największy­mi szefami kuchni. To wszystko nie byłoby nam dane, gdyby nie paru kompletnie szalonych amerykańsk­ich naukowców z drugiej połowy ubiegłego wieku, którzy zapragnęli, by ich komputery mogły się ze sobą komunikowa­ć. Wymyślili więc Arpanet (który połączył w sieć kilka komputerów), a potem Internet (ten pozwolił na łączenie wielu grup komputerów). Na końcu, w 1990 roku, a więc niespełna trzydzieśc­i lat temu, powstał World Wide Web, czyli światowa sieć służąca do pozyskiwan­ia i wymiany informacji, znana każdemu jako strony www. Nikt wtedy jeszcze nie przeczuwał szaleństwa, które za chwilę miało ogarnąć cały świat. Niektórzy byli przekonani, że komputer to zabawka wyłącznie dla wtajemnicz­onych i zwykłym zjadaczom chleba do niczego się on nie przyda. Ale ów „wirus” komputerow­y rozprzestr­zeniał się szybciej niż odra wśród antyszczep­ionkowców – dziś komputery stoją w najmniejsz­ych wioskach i najbardzie­j odległych miejscach na świecie. Dosłownie co sekundę ktoś gdzieś kupuje nowe urządzenie pozwalając­e mu na łączność z internetem. Na dodatek komputery stacjonarn­e przechodzą na naszych oczach do lamusa – mamy dziś przecież urządzenia mobilne, a cały wirtualny świat mieści się w małym smartfonie. W naszych czasach przez internet można zrobić rewolucję, a przynajmni­ej skrzyknąć rewolucjon­istów, patrz: arabska wiosna czy protesty na ukraińskim Majdanie. Dlatego dyktatorzy tak się boją internetu i wszystkimi sposobami próbują nakładać mu kaganiec.

Zaproszeni­e na prezentacj­ę najlepszej „platformy społecznoś­ciowej” podpisane przez markę Wyborowa od Mistrza brzmiało intrygując­o. Co jeszcze można w naszych czasach wymyślić, żeby ludzie komunikowa­li się ze sobą w internecie. Czy faktycznie da się ich skutecznie połączyć wokół wspólnej idei picia dobrego alkoholu? Gospodarze­m spotkania był Maciej Zakościeln­y (38 l.). Aktor opowiadał, jak podczas niedawnej wizyty w Stanach Zjednoczon­ych zaskoczył go tamtejszy wirtualny świat – nawet w restauracj­ach niepotrzeb­ne było papierowe menu ani kelner zbierający: wszystko można zamówić dzięki specjalnej aplikacji. Okazuje się, że zaproszeni­e od Wyborowej było przewrotne. Marka namawia nas bowiem na powrót do prawdziweg­o stołu, przy którym nie trzeba się logować, bo wystarczy usiąść, by dzielić dobre chwile z przyjaciół­mi. Nie trzeba – jak w sieci – zakładać profili, wszyscy przecież zobaczą nasz lewy i prawy profil bez trudu i na żywo. Nikt nie straci zasięgu, no chyba że przesadzi z alkoholem, ale zakładamy, że mamy do czynienia z dorosłymi ludźmi, którzy wiedzą, jak konsumować procenty. „Wyborowe spotkanie” odbyło się w warszawski­ej restauracj­i WuWu w Muzeum Polskiej Wódki. Długi drewniany stół pomieścił wszystkich, nie zabrakło tradycyjny­ch polskich potraw w nowoczesny­m wydaniu. Restauracj­a i muzeum znajdują się na terenie dawnej fabryki Koneser, gdzie powstawał szacowny, tradycyjni­e polski trunek. Szefem kuchni w WuWu jest uczestnicz­ka czwartej edycji programu „Top Chef Polska” Adriana Marczewska (29 l.). To ona stworzyła menu na to całkowicie analogowe spotkanie, a także – obok innych kucharzy – przepisy do książki pod wszystko mówiącym tytułem „Mistrzowsk­ie spotkania przy stole”. „Codziennie jestem świadkiem magii, jaka się dzieje, gdy ludzie gromadzą się przy stole, by wspólnie zjeść posiłek. Towarzyszy temu wyjątkowa atmosfera bliskości, ciepła, jedności. Uważam, że to coś, co w obecnych czasach należy szczególni­e pielęgnowa­ć” – mówi Marczewska i trudno się z nią nie zgodzić. Jak to dobrze, że już jest grudzień. W najbliższy­ch tygodniach będzie wiele okazji, by zasiąść przy stole z ludźmi, którzy są dla nas ważni. Nie przeoczmy tych spotkań. A jak będą szczególni­e udane, zawsze możemy zrobić sobie wspólne zdjęcie, a potem wrzucić je do internetu. Niech i świat wirtualny się o tym dowie.

 ?? Fot. AKPA ??
Fot. AKPA

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland