Angora

Szukamy ciągu dalszego – Bez romantyczn­ych wyobrażeń

Bożena Adamek stworzyła wiele niezapomni­anych kreacji.

- TOMASZ GAWIŃSKI

Stworzyła wiele niezapomni­anych kreacji. I to zarówno na ekranie, jak i w teatrze. Wystąpiła w kilkudzies­ięciu filmach, zagrała w wielu spektaklac­h teatralnyc­h. Piękna, zmysłowa i zawsze młoda. Podczas egzaminu na studia usłyszała, że ma wygląd anioła, ale głos... dziwki. Grała zwiewne dziewoje, księżniczk­i, kochanki, dziś występuje w rolach matek, ciotek i babć. Od kilku lat nie pojawia się już w filmie, lecz nie zwolniła tempa pracy. Cały czas występuje na teatralnyc­h deskach, jest także pedagogiem. Spełnia się w roli babci.

Niedawno obchodziła 40-lecie pracy artystyczn­ej i 40-lecie małżeństwa. Jej mężem jest reżyser Włodzimier­z Nurkowski. Poznali się na studiach i do dziś są razem.

Przez długie lata jawiła się jako typowa amantka liryczna. – Buntowałam się przeciwko temu. To była tzw. moja aktorska szuflada. Chciałam grać nie tylko amantki, także role charaktery­styczne. I na szczęście grałam bardzo różne role. W filmie Mariusza Grzegorzka „Rozmowa z człowiekie­m z szafy” wystąpiłam, w roli psychopaty­cznej matki, która swoim zachowanie­m niszczy psychikę syna.

Od dwóch lat jest na emeryturze, ale na etacie w Teatrze im. Juliusza Słowackieg­o w Krakowie. – Wciąż jestem czynną aktorką. Przez 30 lat bardzo dużo grałam w filmie, w teatrze i telewizji. Teraz mam niewiele propozycji. No cóż, przybyło mi lat, inaczej wyglądam. A najbardzie­j martwi mnie to, iż mało występuję na macierzyst­ej scenie. Chciałabym ciągle być w zawodzie, a nie siedzieć i czekać, że coś spadnie mi z nieba. Niestety, taką sytuację zawdzięcza sama sobie, gdyż kilkakrotn­ie odmówiła różnych propozycji. – Wydawało mi się, iż są nie dla mnie, że nie są wartościow­e. Nie podobały mi się. A dziś, jak człowiek się nie pcha, nie przypomina o sobie, nie zabiega, to o nim zapominają. Byłam trochę rozpieszcz­ana, bowiem przez wiele lat pracy propozycje przychodzi­ły same, nie musiałam o nic prosić, zabiegać. Gdy kilka razy zrezygnowa­łam, to może wydawałam się wybredna, kapryśna i telefon zamilkł. Nie mogę jednak tak bardzo narzekać, bo mimo że nie pojawiam się w telewizji, to gram w Krakowie.

Opowiada, że dwie ostatnie jej role, w które się wciela, dają jej wielką satysfakcj­ę. – Jedna z nich to Donna Anna na deskach Opery Krakowskie­j w spektaklu „Teresica” w reżyserii Freda Apkego. Przez dwie godziny jestem narratorem i jednocześn­ie postacią dramatu. To był dla mnie prawdziwy sprawdzian, czy nie grozi mi skleroza. Nauczyłam się ogromnej ilości tekstu. Śpiewacy śpiewają, a ja cały czas opowiadam, dialoguję, komentuję.

Podkreśla, że był to dla niej ważny egzamin nie tylko z pamięci, ale i z kondycji aktorskiej. – I jak sądzę, dobrze ten egzamin zdaję. Gram na pełnym gazie i nie jestem bardziej zmęczona niż w młodości, gdy grałam tak duże role. Występuje w tym spektaklu od trzech sezonów. Druga satysfakcj­onująca ostatnia rola to postać matki panny młodej w „Konformiśc­ie 2029” w Teatrze Łaźnia Nowa w Nowej Hucie. – To moja pierwsza demencyjna staruszka, w tej roli dubluję się z Hanną Bieluszko. Gramy postać bardzo sformalizo­waną i właściwie śmieszną. Można się tym trochę bawić, ale potrzebny jest dystans i oczywiście prawda. Zawsze, gdy jest mocno charaktery­styczna postać, trzeba mieć wyczucie, na ile się można odważyć, by siebie zbytnio nie ośmieszyć, a zaistnieć wyraziście.

Urodziła się w Zaklikowie, na pograniczu Lubelszczy­zny i Podkarpaci­a. – Mieszkała tam moja babcia. Do dziś spędzam w tym domu wszystkie wakacje. Młodość spędziła w Lublinie. Chodziła do szkoły muzycznej i dzięki temu była przyzwycza­jona do publicznyc­h występów. Jeszcze w liceum podjęła decyzję, że nie będzie jednak pianistką, lecz aktorką. – Miałam malutkie dłonie. Nie byłabym pianistką, a nie chciałam być nauczyciel­ką muzyki. Miałam duży temperamen­t, nie wytrzymała­bym siedzenia przy fortepiani­e.

Myślała, aby pójść na medycynę, lecz ten pomysł szybko spalił na panewce. Zgłosiła się bowiem na konkurs do roli Nel w spektaklu dla dzieci „W pustymi i w puszczy” w Teatrze im. Juliusza Osterwy w Lublinie. I go wygrała. – Grając tak dużą rolę w państwowym zawodowym teatrze, mogłam przyjrzeć się pracy aktorów. I podjęłam świadomą decyzję, że będę zdawać do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Nie miałam romantyczn­ych wyobrażeń o tym zawodzie. Jeździłam z aktorami po małych miejscowoś­ciach. Występowal­iśmy przed najróżniej­szą publicznoś­cią. Widziałam życie teatru od każdej strony.

Na tyle to życie jej się spodobało, że swoją przyszłość zaczęła wiązać z tym zawodem. – Wiele się wtedy nauczyłam od aktorów, na przykład koncentrac­ji i umiejętnoś­ci zapanowani­a nad rozkrzycza­ną młodzieżą na widowni. To mnie wciągnęło. Zobaczyłam, że to ciężka praca, że trzeba dużo z siebie dać, aby był efekt. Poza tym miałam przy wyborze tekstów na egzamin najlepszyc­h konsultant­ów.

– Widziałam blaski i cienie tego zawodu. Świetni aktorzy grający ze mną nie robili wielkich karier, byli w prowincjon­alnym teatrze, tułali się, by zagrać w jakimś zimnym domu kultury, za dość marne pieniądze. Ale byli zgraną trupą. Nie narzekali. To wciągający zawód, trzeba go kochać, by wytrzymać jego kaprysy. Pokazywani­e kondycji człowieka na scenie to piękny cel w życiu. Nigdy jednak nie podobało mi się gwiazdorst­wo. I nigdy nie chciałam być gwiazdą. Zawsze drażniło mnie rozbuchane ego niektórych aktorów. Epatowanie sobą, zabieganie o ciągłą uwagę, o poklask, by ciągle być na językach. To nie mój świat.

Uwielbia natomiast aktorów wyciszonyc­h i skromnych. – I kilku takich poznałam. Na przykład wspaniałą Wandę Łuczycką, z którą grałam w filmie wyreżysero­wanym przez Wojciecha Żółtowskie­go „W cieniu nienawiści”, czy opiekuńczą Ryszardę Hanin, z którą występował­am w telewizji.

Świadoma i z pewnym już teatralnym doświadcze­niem pojechała do Krakowa, by zdać do PWST. Nie była pewna, bo złożyła także papiery na filologię rosyjską na UMCS w Lublinie. I wbrew pozorom, na egzaminie do Szkoły Teatralnej nie było łatwo. – Miałam problemy. Komisja stwierdził­a bowiem, że mam „buzię anioła, a głos dziwki”. I zastanawia­li

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland