Tragiczna fala selfiebójstw
Coraz więcej ludzi ginie, robiąc sobie zdjęcie.
Spadają w przepaść, toną, giną rozszarpani pazurami dzikich zwierząt. Coraz więcej ludzi traci życie, próbując zrobić sobie niezwykłe zdjęcie. Eksperci mówią o fali „selfiebójstw” i biją na alarm. Roger Byard, redaktor naczelny magazynu lekarzy sądowych „Forensic Science, Medicine and Pathology”, radzi kolegom po fachu, aby uwzględniali ten rodzaj zgonu podczas ustalania przyczyny śmierci.
Więcej ludzi umiera, robiąc sobie zdjęcie, niż w atakach rekinów. Według studium przeprowadzonego przez indyjskich badaczy od października 2011 roku do listopada 2017 roku w wyniku selfiebójstwa 259 osób przeniosło się do wieczności. Eksperci z Indii mają powody, by analizować ten mroczny fenomen, bowiem najwięcej ofiar pogoni za efektownym selfie to Indusi. Nie wiadomo, dlaczego tak się dzieje. Czyżby mieszkańcy Indii odznaczali się wyjątkową próżnością? Drugie miejsce na mrocznej liście zajmują Rosjanie, a trzecie – obywatele USA.
29-letni mieszkaniec Indii Vishnu Viswanath i jego o rok starsza żona Meenakshi Moorthy zwiedzali świat i prowadzili blog podróżniczy. Byli w Londynie i w Paryżu, zamieszczali w mediach społecznościowych zdumiewające zdjęcia, mieli 26 tysięcy obserwujących na Instagramie. Zdawali sobie sprawę, że taka rozrywka nie jest bezpieczna. Moorthy napominała swoich fanów: „Wielu spośród nas uwielbia karkołomne próby dotarcia na sam skraj przepaści czy dachu wieżowca. Ale czy wiecie, że podmuch wiatru może okazać się ŚMIERTELNY? Czy nasze życie jest tyle warte, co jedno zdjęcie?”.
23 października 2018 roku małżonkowie próbowali sfotografować się na Taft Point, sławnym skraju skały w kalifornijskim parku narodowym Yosemite. Inni turyści znaleźli tam ich statyw z aparatem fotograficznym. Vishnu i Meenakshi runęli w przepaść głęboką na ponad 240 metrów. Sekcja zwłok wykazała, że byli nietrzeźwi.
4 stycznia br. student z Indii Anad Goel usiłował zrobić sobie zdjęcie na wspaniałych, wysokich Cliffs of Moher na południowo-zachodnim wybrzeżu Irlandii. Władze wielokrotnie ostrzegały turystów, aby nie zbliżali się do skraju urwiska, bo skały są zdradliwe i często się kruszą. Anad chciał jednak pstryknąć sobie jak najbardziej oszołamiającą fotografię na tle oceanu. Przerażeni świadkowie widzieli, jak młodzieniec traci równowagę i z krzykiem spada z wysokości 180 metrów. Ratownicy w helikopterze z trudem wydobyli z Atlantyku jego ciało. 31 stycznia nastoletnie dziewczęta z indyjskiego stanu Assam urządziły sobie piknik nad brzegiem rzeki Dihing. Hemashri Sonar, Sujata Chetri i Elina Tamang usiłowały sfotografować się nad rzeką, lecz zsunęły się ze śliskiego brzegu do rwącej wody. Nie udało się ich uratować.
W makabryczny sposób zakończył życie taksówkarz Prabhu Bhatara z indyjskiego stanu Orisa. Wiózł gości weselnych, gdy nagle zobaczył rannego niedźwiedzia. Wyszedł z pojazdu, aby... zrobić sobie ze zwierzęciem zdjęcie. Pasażerowie daremnie wzywali taksówkarza, aby zawrócił. Rozjuszony niedźwiedź rzucił się na lekkomyślnego mężczyznę. Prabhu Bhatara przez kilka minut walczył o życie. Ludzie rzucali w niedźwiedzia różnymi przedmiotami, niektórzy nagrywali wstrząsającą scenę telefonami komórkowymi. Na ratunek człowiekowi rzucił się pies, ale Prabhu nie wyszedł z niedźwiedzich łap żywy.
Najwięcej ofiar spowodowało zdjęcie, które usiłował zrobić swoim bujającym w powietrzu stopom jeden z pasażerów małego turystycznego helikoptera krążącego nad Manhattanem. Lina bezpieczeństwa fotografa zablokowała dźwignię regulującą dopływ paliwa do silnika. Pilot Richard Vance musiał awaryjnie lądować na East River. Tylko on ocalał, a pięcioro turystów przypiętych uprzężą do swych foteli utonęło wraz z helikopterem.
Psychoterapeutka z Nowego Jorku Gilda Carle powiedziała: „Selfie są nowym narkotykowym nałogiem, to prawdziwa epidemia. To uzależnienie od hormonu szczęścia dopaminy i ludzie myślą, że zrobienie zdjęcia jest takie łatwe, ponieważ nic nie kosztuje... Nic z wyjątkiem twojego życia”. (KK)