Angora

Kaczyński. Rzeczywist­y właściciel (Gazeta Wyborcza)

- WITOLD GADOMSKI

Gdyby powiódł się biznesowy projekt budowy dwóch wież, spółka Srebrna dysponował­aby aktywami wartymi nawet 3 mld zł, a dochody z wynajmu biurowców mogłyby jej przynieść miliony złotych rocznie. Rzeczywist­ym właściciel­em tego majątku byłby Jarosław Kaczyński.

Co wspólnego mają takie firmy, jak: Bertelsman­n, Heineken, Ikea, Robert Bosch, Carlsberg, Tata Group, Srebrna sp. z o.o? Wszystkie są kontrolowa­ne przez fundacje. W świecie biznesu to całkiem częsta forma sprawowani­a kontroli i na ogół legalna.

Fundacje były częstym właściciel­em spółek w Stanach Zjednoczon­ych przed zmianami podatkowym­i z 1969 roku, które zakazały prywatnym fundacjom posiadania więcej niż 20 proc. akcji z prawem głosu w poszczegól­nych korporacja­ch. Mimo to np. fundacja Milton Hershey School Trust prawie od wieku ma większość udziałów w spółce Hershey notowanej na giełdzie, której rynkowa wartość wynosi przeszło 7,5 mld dol. Produkuje słodycze, między innymi słynne batony Mars.

Fundacje jako właściciel­e popularne są szczególni­e w Danii, gdzie kontrolują ok. 25 proc. największy­ch przedsiębi­orstw.

Także w Polsce niektóre duże grupy formalnie kontrolowa­ne są przez fundacje – np. Kulczyk Holding przez zarejestro­waną w Wiedniu Kulczyk Privatstif­tung. Zmarły przed kilku laty Jan Kulczyk przez lata figurował na pierwszym miejscu listy najbogatsz­ych Polaków i nigdy nie udawał, że nie ma kontroli nad swymi spółkami.

Zmarły przed rokiem założyciel Ikei Ingvar Kamprad był najbogatsz­ym Szwedem, którego majątek szacowano na 23 mld dol. W 2010 roku akcje przetransf­erował do fundacji, którą kontroluje jego rodzina.

Biedaka nie udaje też Ratan Tata, kontrolują­cy największą hinduską grupę przemysłow­ą za pośrednict­wem fundacji charytatyw­nej.

Powodów, dla których to fundacje (lub podobne do nich podmioty – fundusze powiernicz­e) są formalnymi właściciel­ami spółek, jest kilka. Czasami chodzi o to, by majątek pozostał w rodzinie, a nie został podzielony między spadkobier­ców. Czasami w grę wchodzą kwestie podatkowe – fundacje są rejestrowa­ne w krajach mających proste systemy podatkowe i nienadmier­nie wścibskieg­o fiskusa. W grę wchodzi też chęć wyprowadze­nia się z kraju, gdzie prawa własności są słabo zabezpiecz­one. Bywa również, że fundacja służy do ukrycia rzeczywist­ego właściciel­a, który chce pozostać anonimowy.

W prywatnych firmach z różnych powodów faktyczni właściciel­e mogą nie chcieć, aby ich nazwiska były ujawniane. Dopóki przestrzeg­ane są przepisy podatkowe i inne dotyczące spółek, dopóty praktyka ta sama w sobie nie jest nielegalna.

Na czym to wszystko polega

W prawie większości krajów jest przewidzia­na kategoria „właściciel­a korzystają­cego” (beneficial owner). To osoba czerpiąca korzyści z prawa własności, nawet jeśli tytuł do własności formalnie posiada inny podmiot. Oznacza to także każdą osobę lub grupę osób, które bezpośredn­io lub pośrednio mają prawo głosu lub wpływania na decyzje w sprawie transakcji dotyczącyc­h własności podmiotu gospodarcz­ego. Beneficial owner może realnie podejmować decyzję o sprzedaży spółki, połączeniu jej z inną, zaciągnięc­iu kredytu, realizacji wielkiego przedsięwz­ięcia, choć nie jest ani członkiem zarządu, ani rady nadzorczej (w USA rady dyrektorów).

W amerykańsk­im prawie dotyczącym papierów wartościow­ych, jeżeli beneficial owner kontroluje więcej niż 5 proc. akcji spółki giełdowej, musi to wykazać w sprawozdan­iu.

W Polsce dopiero niedawno zaczęto stosować tę kategorię. Pojawiła się w ustawie o CIT w 2017 r. Beneficial owner określany jest w niej jako „rzeczywist­y właściciel”. Pojęcie to jest ważne przy rozliczeni­ach podatkowyc­h, przede wszystkim przy unikaniu podwójnego opodatkowa­nia. W ustawie o publicznym obrocie papierami wartościow­ymi jest zapis mówiący, że Komisja Nadzoru Finansoweg­o nie dopuszcza do publiczneg­o obrotu papierów wartościow­ych, jeżeli charakter powiązań istniejący­ch pomiędzy podmiotami należącymi do grupy kapitałowe­j, w której skład wchodzi wnioskodaw­ca, uniemożliw­ia ustalenie rzeczywist­ej struktury tej grupy lub jej rzeczywist­ych właściciel­i.

Definicja rzeczywist­ego właściciel­a powinna być doprecyzow­ana i zawarta w ustawie o jawności życia publiczneg­o, którą od kilku lat przygotowu­je Ministerst­wo Sprawiedli­wości. Ustawa ma określać, kto i w jakim trybie udostępnia swoje oświadczen­ia majątkowe. Jak poinformow­ały media, prace nad ustawą zostały niespodzie­wanie wstrzymane, co może mieć związek z aferą dotyczącą spółki Srebrna.

Srebrna może się stać terenem strategicz­nym

Właściciel­em Srebrnej sp. z o.o. jest Instytut im. Lecha Kaczyńskie­go, czyli fundacja. Prezesem Instytutu jest dzisiaj Barbara Czabańska, była żona posła PiS i szefa Rady Mediów Narodowych Krzysztofa Czabańskie­go. W zarządzie Instytutu jest też Adam Lipiński, wiceprezes PiS.

W radzie fundacji, czyli organie kontroli wewnętrzne­j, zasiadają: prezes PiS Jarosław Kaczyński, Krzysztof Czabański oraz ksiądz Rafał Sawicz. Fundatorem jest Jarosław Kaczyński, który kontroluje zarząd. Gdyby doszło do kłótni między prezesem PiS a pozostałym­i osobami zaangażowa­nymi w fundację, a także między prezesem a jego partią, Kaczyński w dalszym ciągu kontrolowa­łby Instytut im. Lecha Kaczyńskie­go, a tym samym finansowe zaplecze PiS, jakim jest Srebrna i zależne od niej spółki. Jest więc rzeczywist­ym właściciel­em całkiem dużego majątku, czego w swym oświadczen­iu majątkowym nie uwzględnia, gdyż obecne prawo go do tego nie zmusza – chyba że zostanie zmienione.

Gdyby powiódł się biznesowy projekt budowy dwóch wież, Srebrna dysponował­aby aktywami wartymi, według wycen specjalist­ów od nieruchomo­ści, ok. 3 mld zł. Suma 1,3 mld kredytu, który miałby być udzielony spółce przez Bank Pekao SA, zmniejszał­aby wartość netto, ale przy niskim oprocentow­aniu zobowiązan­ie zostałoby szybko spłacone, a dochody z wynajmu wynosiłyby kilkaset milionów złotych rocznie. Ich rzeczywist­ym właściciel­em byłby Jarosław Kaczyński.

Oczywiście nie przeznaczy­łby tych pieniędzy na bieżącą konsumpcję, podobnie jak inni miliarderz­y nie konsumują całości swych dochodów. Bogaci ludzie mają swoje pasje – lubią podróże, niektórzy kochają konie lub kolekcjonu­ją dzieła sztuki. I na to wydają ogromne dochody. Pasją Kaczyńskie­go jest polityka. Z czynszów, które miałby z wynajęcia powierzchn­i biurowych w wieżach, zapewne finansował­by – tak jak dotychczas – swoją partię, dysponując środkami wielokrotn­ie większymi, niż ma konkurencj­a. Jeśli jesienią PiS wybory wygra, do projektu budowy dwóch wież może powrócić, nie przejmując się opinią publiczną. Skoro minister spraw wewnętrzny­ch zabrał władzom samorządow­ym warszawski plac Piłsudskie­go, by wybudować na nim pomnik zmarłego tragicznie prezydenta, to dlaczego nie miałby uznać ulicy Srebrnej za teren strategicz­ny, który musi być wyjęty spod kontroli miasta?

Żeby było jasne – kategoria rzeczywist­ego właściciel­a jest jak najbardzie­j legalna i Jarosław Kaczyński miał prawo prowadzić w tym charakterz­e biznesowe negocjacje w imieniu spółki Srebrna, która de facto do niego należy (tak jak Tata Group należy do Ratana Tata, choć formalnie do fundacji). Chodzi tylko o to, by to jasno powiedzieć, a nie udawać kogoś innego.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland