Mój klient na razie nie chce się ujawnić
Rozmowa z mec. JACKIEM DUBOIS
– Jak zaczęła się współpraca Geralda Birgfellnera z Jarosławem Kaczyńskim i ze spółką Srebrna? Kto, dla kogo i na czyje zlecenie pracował?
– Pan Kaczyński poprosił mojego klienta, aby na zlecenie spółki Srebrna podjął pracę. Miał pełną moc decyzyjną i zlecił zorganizowanie prac „bezzwłocznie”. – Kiedy to było? – W 2017 r. To był moment, kiedy Jarosław Kaczyński prosił o bezzwłoczne przystąpienie do prac nad projektem budowy. Pan Gerald Birgfellner przystąpił do tych prac. – Jako kto? Osoba fizyczna? Przedstawiciel firmy? – Jako osoba fizyczna na rzecz spółki Srebrna, którą reprezentował pan Jarosław Kaczyński. On to zlecał jako osoba ze spółki Srebrna. To była umowa ustna, ale w gronie rodziny, 100 proc. rodziny To nie jest tak, że wszystkie umowy na wstępie się spisuje. Ustne także mają moc.
– Ale czy pan Birgfellner podpisał jakieś umowy na przygotowanie projektu? Są jakieś rachunki? Mecenas Roman Giertych mówił w programie Moniki Olejnik, że są faktury. Jedną publikuje „Gazeta Wyborcza”. Ale politycy PiS powtarzają, że dokument jest nieważny.
– Spółka Srebrna w 2017 r. udzieliła pełnomocnictwa panu Birgfellnerowi do pełnej realizacji inwestycji. Taka uchwała 2 czerwca została podjęta. Dlatego pan Birgfellner pracował. Odbył 160 spotkań z członkami spółki. Na 19 z nich obecny był pan Kaczyński. – I pan Birgfellner wszystkie nagrywał? – Tego nie wiem. Mogę powiedzieć tak: wiosną 2018 r. stracił zaufanie do pana Kaczyńskiego. Wtedy zaczął dopominać się zapłaty za poniesione koszty dla podwykonawców współpracujących z nim na rzecz projektu. Na prośbę Jarosława Kaczyńskiego faktury miały nie być wystawione na spółkę Srebrna, ale na „inny podmiot”. Tym podmiotem miała być spółka Nuneaton, zarejestrowana na Cyprze. Pan Birgfellner, wierząc panu Kaczyńskiemu, umowę podpisał z tym podmiotem. Ufał, że spółka ta mu zapłaci. – Skąd ta ufność? – W 2017 r. pan Birgfellner został przedstawiony całemu zarządowi spółki Srebrna. Wszystko było uzgodnione. Podpisał pełnomocnictwa. Pani Janina Goss także wtedy wszystko zaakceptowała.
– To dlaczego, jak wynika ze stenogramu rozmowy z panem Kujdą, akceptacji Janiny Goss nie było?
– Rozmawiamy o ponad roku i 4 miesiącach całej sprawy. Na początku była akceptacja i zgoda także pani Goss.
– W PiS mówią, że to może pana klient okazał się oszustem czy nawet obcym agentem, a Jarosław Kaczyński dowodzi, że jest uczciwym człowiekiem. Pan Birgfellner powinien się ujawnić, wyjaśnić pewne rzeczy.
– Zdaję sobie sprawę od początku, że będzie tuszowanie tej afery. Jest to absolutny standard w działaniu PiS. Sam premier wydaje osądy bez znajomości materiału dowodowego! My dajemy prokuraturze jeszcze czas. Ale jeśli się okaże, że nie podejmuje śledztwa, zwrócimy się do prokuratury austriackiej, aby śledztwo prowadzone było bezstronnie. Mój klient na razie nie chce się ujawniać.