Na polu leżało kilkaset kilogramów mięsa
Szokujące odkrycie w Libiążu
To prawdopodobnie najdroższy alkomat w Polsce. Profesjonalna maszyna do badania składu chemicznego człowieczych wyziewów... Wyposażona w zaawansowane czujniki, ekran dotykowy, termiczną drukarkę. Kupił ją nie policyjny Wydział Ruchu Drogowego, ale... Ministerstwo Finansów – podał „Super Express”. Superalkomat kosztował ponad 13 tys. złotych. Dziennikarze nie dostali odpowiedzi z ministerstwa, czy sprzętem rodem z kosmicznej technologii badani będą petenci czy urzędnicy...
W życiorysie wójta wielkopolskiego Żelazkowa Sylwiusza J. odsłoniła się bardzo mocna, lecz niedobra karta. Niebieska. Wszystko przez to, że wójt jest podejrzany m.in. o znęcanie się nad swoją rodziną. Sąd Rejonowy w Kaliszu zdecydował, że odizoluje rodzinę od potencjalnego kata na miesiąc, ale finalnie Sylwiusz J. może posiedzieć za kratami nawet przez pięć lat. Wojewoda skierował do premiera wniosek o wyznaczenie osoby do pełnienia funkcji wójta w gminie.
Przy ostentacyjnej nieobecności PiS hajnowscy radni podczas nadzwyczajnej sesji przyjęli stanowisko, w którym wyrazili dezaprobatę dla organizacji marszu gloryfikującego „Burego”. „Nie wyciągajcie morderców na sztandary, ale bohaterów. Wtedy Hajnówka pójdzie razem z wami” – apelował jeden z radnych, którego cytowała „Gazeta Wyborcza”. IV Hajnowski Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych ma odbyć się 23 lutego. Do jego organizacji przyznają się w tym roku m.in. Podlaski Przegląd Narodowy (wszystko wskazuje, że kryje się pod tą nazwą ONR), Narodowa Hajnówka, Marsz Niepodległości i Patriotyczna Jagiellonia.
W środę wieczorem, 6 lutego, jeden z mieszkańców Libiąża natknął się na szokujące znalezisko na nieużytkach rolnych. W okolicach podchrzanowskiej miejscowości leżało mnóstwo kilogramów mięsa. Widok był przerażający.
Na miejscu pojawiła się policja. O sprawie powiadomiono również pro-
– Zadłużenie polskich szpitali to już imponujące 12,7 mld zł. Podobno tak źle nie było jeszcze nigdy. Faktycznie?
– Rzeczywiście jest dramat. Dotyczy on zwłaszcza szpitali miejskich i powiatowych. Tu sytuacja jest najgorsza. Nie ma się jednak co dziwić, bo przecież te 12,7 mld zł nie wzięło się znikąd. Mówiliśmy o tym spodzie-
Kuriozalne oznakowanie
kuraturę. W czwartek na miejsce znaleziska przyjechali m.in. przedstawiciele Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego.
Według Moniki Tokarczyk, powiatowego lekarza weterynarii w Chrzanowie, znalezione odpady to „elementy porozbiorowe z mięsa wieprzowego, drobiowego, wołowego oraz niewielka ilość produktów gotowych, takich jak szynka, kaszanki, kiełbasy”. – Szacunkowa ilość to kilkaset kilogramów. Towar został zabezpieczony, na miej- wanym dramacie jeszcze ministrowi Radziwiłłowi, kiedy wprowadzał tzw. sieć szpitali. Przekonywaliśmy, że tak, a nie inaczej przeprowadzona zmiana w funkcjonowaniu tych placówek skończy się pogłębieniem i tak już dużych problemów finansowych. Było źle, a jest jeszcze gorzej.
– Czemu sieć szpitali pogłębiła problemy?
– Przy wprowadzaniu sieci szpitali nie określono, które placówki jakimi sprawami powinny się zajmować. Wiadomo, że szpitale miejskie i powiatowe powinny obsługiwać cztery podstawowe obszary medycyny: chirurgię, ginekologię, internę i pediatrię. W ogóle się tym nie zajęto. Dodatkowo wprowadzono fatalny algorytm rozliczania świadczeń, co dramatycznie pogorszyło sytuację.
– Co jest nie tak z tymi algorytmami?
– Już pomijam to, że są tak skomplikowane, iż nie potrafią według nich dobrze wycenić świadczeń nawet pracownicy NFZ. Fundamentalnym problemem jest to, że podstawę rozliczeń stanowią wyniki finansowe szpitali sprzed dwóch lat. A dodatkowo stosuje się przedziwne przeliczniki. To wszystko sprawia, że sytuacja finansowa szpitali się pogarsza.
– Dochodzi do tego praprzyczyna wszystkich problemów – zbyt niskie finansowanie służby zdrowia.
– Tak. W stosunku do PKB przeznaczamy na służbę zdrowia dużo mniej niż w innych krajach. Co prawda resort zdrowia obiecuje, że podniesie tę kwotę do 6 proc. PKB, ale to jest pieśń przyszłości. Dziś w stosunku do potrzeb przeznaczamy na służbę zdrowia zbyt mało pieniędzy, więc problemy pęcznieją z dnia sce wezwano firmę, której przekazano go do utylizacji – podała Tokarczyk.
Jak wyjaśniła lekarz weterynarii, odpady mogą pochodzić z różnych miejsc. Nie znaleziono też przy mięsie żadnych etykiet, które pozwoliłyby na ich identyfikację. – Można przypuszczać, że pochodzą one albo ze sklepu, albo z jakiegoś zakładu przetwórstwa, jednak trudno to w tym momencie ustalić – powiedziała Tokarczyk. Ib
*** Mięso leżało pod lasem niedaleko kościoła. Na miejscu pojawiły się służby, które stwierdziły, że znajduje się tam ok. 300 kg mięsa wołowego i drobiowego. Następnego dnia lekarz weterynarii pobrał próbki do badania, a śledczym zlecono ustalenie, skąd pochodzi mięso – podała „Gazeta Krakowska”. na dzień. Ale jak każda władza, tak i ta wierzy, że to nie ona będzie musiała się z nimi mierzyć, kiedy sytuacja stanie się na tyle fatalna, że funkcjonowanie ochrony zdrowia stanie się niemożliwe.
– Funkcjonujemy więc w systemie, który działa w błędnym kole.
– Dokładnie. Kiedy koszty i przychody szpitali się nie bilansują – a to stały problem – wtedy placówka traci płynność, zadłuża się, musi obsługiwać wcześniejsze zobowiązania, zaciąga kolejne kredyty i tak w kółko. Na końcu cierpią nawet nie szpital, nie lekarze, pielęgniarki czy inny personel medyczny – cierpi przede wszystkim pacjent. – Czyli jak zawsze. – Może nie zawsze. Wiele zależy od zarządzających szpitalem. Są na szczęście tacy, którzy widzą przede wszystkim dobro pacjenta i jemu starają się podporządkować funkcjonowanie placówki. To oni jednak ściągają na siebie największą krytykę, bo jeśli chce się pomóc pacjentowi, szpital siłą rzeczy dalej będzie się zadłużał. Ci, którzy dumnie wypinają pierś do orderów i chwalą się, że przywracają stabilność finansową podlegających im szpitali, robią to, oszczędzając na wszystkim. To musi odbić się na pacjencie. Kiedy bowiem zwalnia się w ramach oszczędności personel szpitala, nie ma komu leczyć pacjentów ani komu się nimi opiekować. W skrajnych przypadkach pracę traci 70 proc. personelu! Co więcej, w szpitalu nie ma leków, bo przecież to koszt dla placówki. W ten sposób szpital może i ma mniejsze długi, ale czy jest to nadal miejsce, które ma leczyć ludzi?