Pogromca tyfusu
Uwielbiał strzelanie z łuku, łowienie ryb i fotografowanie. Jednak jego największą pasją był... tyfus. Karmiąc wszy własną krwią, odkrył metodę masowej produkcji szczepionki przeciwko tej chorobie. W latach 30. XX wieku jego lwowską pracownię znano na całym świecie, a szczepionka uratowała od śmierci miliony ludzi. W pracy był ostry i skrupulatny, ale pozwalał swoim asystentom na samodzielność. Nie znosił zarozumiałości i samouwielbienia. W życiu prywatnym wręcz bawidamek, ale w domu bawiło go... majsterkowanie. Nie miał tylko szczęścia do Nobla – ani przed wojną, ani po niej. Z Rudolfa Weigla – jak pisze autor – historia zadrwiła okrutnie. Pierwszy raz stracił szansę na tę nagrodę, bo chciał być Polakiem, a nie Niemcem; drugi, bo znaleźli się Polacy, którzy uznali, że był złym Polakiem. Zazdrośni koledzy zarzucali mu bowiem kolaborację, bo nie przerwał badań podczas niemieckiej okupacji Lwowa i jego szczepionkę wykorzystywał Wehrmacht. Przeciwnicy nie chcieli wiedzieć, że profesor – zarówno pod rządami Sowietów, jak i Niemców – uratował przed wywózką i śmiercią wielu ludzi, których zatrudniał jako karmicieli wszy (pracowali u niego m.in. matematyk Stefan Banach, aktor Andrzej Szczepkowski i poeta Zbigniew Herbert). Władysław Szpilman napisał o Weiglu: „Ten wybitny bakteriolog stał się teraz najpopularniejszą obok Hitlera postacią: dwa skrajne symbole – dobra i zła – obok siebie”.
Pasjonująca to lektura, bo Mariusz Urbanek wie, jak tworzyć pełnokrwiste biografie, w końcu ma ich sporo na koncie: pisał o generale Wieniawie-Długoszowskim, o Leopoldzie Tyrmandzie, Stefanie Kisielewskim, a później o poetach: Władysławie Broniewskim, Janie Brzechwie i Julianie Tuwimie. Najnowsza opowieść o pogromcy tyfusu plamistego to z jednej strony portret geniusza naukowca, z drugiej zaś historia owładniętego szlachetną ideą przyzwoitego człowieka, zdeterminowanego przez politykę i historię. JACEK BINKOWSKI MARIUSZ URBANEK. PROFESOR WEIGL I KARMICIELE WSZY. Wydawnictwo ISKRY, Warszawa 2018. Cena 44,90 zł.