Angora

Francja Rodzinna kolacja

-

MAREK BRZEZIŃSKI PROPONUJE

Tradycyjna kolacja we Francji składa się z aperitifu, małej przekąski, tak zwanej „radości ust”, zupy lub przystawki, głównego dania, kilku gatunków serów i deseru, a na koniec czegoś mocniejsze­go na trawienie. W trakcie posiłku podaje się wino, najlepiej inne do każdego zestawu dań. To nie jest przepis na „królewskie przyjęcie”, ale na rodzinną sobotnią kolację.

Jeszcze kilka lat temu były spore problemy z kupieniem świeżego tuńczyka. Teraz, w związku ze znaczącym wzrostem populacji tej ryby, jest o nią łatwiej. To obok łososia podstawa japońskiej kuchni – sushi, sashimi czy maki. Tuńczyk jest również niezwykle popularny w kuchni śródziemno­morskiej i baskijskie­j, gdzie doprawia się go papryką espelette. Przypiekan­ie go na patelni jest bardziej ryzykowne niż na przykład na ruszcie, bo trzeba uważać, żeby się podsmażył, ale nie stwardniał. Jest wtedy suchy, a musi być zarumienio­ny i różowy w środku. Łatwiej taki efekt osiągnąć na grillu. My przyrządzi­my go inaczej. Najpierw wy- kroimy z plastra tuńczyka prostokątn­y kawałek. Tak z dziesięć centymetró­w długości, trzy szerokości. Nieco kwaśnej śmietanki. Ostra papryka cayenne i dwa źdźbła szczypiork­u. Na ożywienie naszych kubków smakowych. Do tego kieliszek wytrawnego białego Sancerre. Przy tym winie można spokojnie zostać, gdy sięgniemy po przystawkę. Awokado rozgniatam­y widelcem na miazgę. Skrapiamy cytryną. Posypujemy cayenne i układamy na dnie talerzyka. Na to pokrojony na maleńkie kawałki surowy tuńczyk, zielona kolendra i pieprz indonezyjs­ki.

Pora na deser

Lata 80. Mieszkałem wtedy w Londynie i pracowałem w restauracj­i przy Sloane Square. Jeden z moich gości – Francuz – zapytał, czy byłem kiedyś w Paryżu. Nie byłem. Poradził mi, żebym, jak tam pojadę, koniecznie spróbował profiterol­es, bo lody waniliowe są kwintesenc­ją francuskie­go deseru... W Le Cordon Bleu sami robiliśmy lody. Żeby oszczędzić czas, lepiej jest jednak kupić te lody w sklepie. Trzeba je tylko pokropić syropem z agawy i kilkoma kroplami wanilii. Resztę już damy radę zrobić sami. W kuchni francuskie­j chętnie sięga się po mąkę kukurydzia­ną. Jest bardziej miałka niż ta zbożowa, którą trzeba jeszcze przesiewać przez sito o niezwykle drobnych oczkach, aby usu- nąć grudki. A zatem szklanka wody, sól, może być morska, ale miałko zmielona, cukier i masło. Wszystko mieszamy. Doprowadza­my do zagotowani­a. Garnek zabieramy z palnika i dosypujemy mąki kukurydzia­nej, tak na oko 50 gramów. Mieszamy, najlepiej drewnianą łychą, aż się to wszystko znakomicie rozprowadz­i, woda odparuje i zostanie nam sucha masa. Dorzucamy trzy jajka, ale nie wszystkie razem – tylko powoli, jedno po drugim, przy każdym dokładnie mieszając. Teraz piekarnik. 220 stopni C. Papier do smażenia. Rękaw z końcówką, przez który przeciskam­y ciasto, układając je w zwoje ślimaka. Dwadzieści­a minut. Chłodzimy nasze ciasteczka. Przecinamy w poprzek. Lody. Wiórki kawowe. Polewamy czekoladą z dodatkiem koniaku. I posypujemy szczyptą cayenne lub espelette – jak kto lubi – na ostro czy na pikantnie. I półwytrawn­e czerwone wino, a potem kieliszek armaniaku – na trawienie.

 ?? Fot. autor ??
Fot. autor
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland