Bunt na skórze
Dookoła świata
Tatuażysta w Iranie to zawód wysokiego ryzyka. Jego uprawianie może skutkować grzywną, chłostą albo nawet więzieniem. Choć nie działa tu żadne prawo zakazujące tatuowania, irańskie władze traktują tę sferę sztuki jako szkodliwe zachodnie zjawisko niezgodne z szyickim islamem. W wielu publicznych miejscach wiszą tabliczki zakazujące wstępu osobom wytatuowanym, gazety eksponują fotografie przestępców z tatuażami, chcąc dowieść, że ozdabianie ciała idzie w parze ze zbrodnią, a irańscy piłkarze o wytatuowanych ramionach są zmuszani do noszenia koszulek z długimi rękawami. Studio Mohammeda ukryte jest w małym pokoiku za sklepem odzieżowym w biedniejszej części Teheranu. – Tatuowanie to moja pasja. Ryzykuję tylko dlatego, że jest takie piękne – wyznaje artysta. Na brak chętnych nie narzeka. – Moi klienci twierdzą, że z tatuażem czują się ładniejsi i silniejsi. Wiele irańskich salonów jest prowadzonych przez kobiety. Atefeh, 36-letnia malarka, zainteresowała się tą sztuką, gdy zobaczyła w internecie chiński tatuaż kwiatu. – To było wspaniałe. Nigdy nie widziałem czegoś podobnego. Zaczęła od własnych nóg. Pierwszy obrazek był nieporadny, ale praktyka uczyniła z niej mistrzynię. Obsługuje szczególnie kobiety. Jedne z nich tatuują sobie imiona mężów, inne – fragmenty poezji. Są i takie, które chcą wersetów z Koranu. Reza Arjmand, socjolog ze szwedzkiego Uniwersytetu w Lund, prowadzi badania nad kulturą ozdabiania ciała, które zaowocowały książką „Wywrotowa skóra: tatuaż w postrewolucyjnym Iranie”. W jego ojczystym kraju tatuowanie to stara praktyka. – Lecz dawniej to było coś dla niższych klas – więźniów, prostytutek. Nowy trend jest skierowany do ludzi młodych. Fajnie jest mieć tatuaż. To moda i symbol statusu. Jednak dla wielu Irańczyków tatuaż jest również „cichym aktem oporu”, mówi socjolog. – Sposobem na pokazanie, że ich ciało należy do nich, nie do teokratycznego państwa i zinstytucjonalizowanej religii. Możesz cenzurować książki, możesz zakazać filmów, ale nie możesz łatwo wymazać tatuażu. Dla tych młodych ludzi punktem odniesienia nie są już mułłowie ani meczet, tylko Hollywood i media społecznościowe. Rihanna wyznacza nowy trend. Najsłynniejszy tatuażysta w Teheranie, 28-letni Soheil Aflaki, twierdzi, że tatuaż to lek dla jego pokolenia. – To recepta na wyleczenie psychologicznych ran, jakich nabywasz, żyjąc w kulturze w kryzysie. (EW)