100 lotów marszałka Kuchcińskiego
(Gazeta Wyborcza)
Nr 180 (3 – 4 VIII) Cena 5,49 zł
Mamy już dane ok. 100 lotów „powietrznym statkiem specjalnym”, które marszałek sejmu wykonywał w weekendy i święta na Podkarpacie. Przynajmniej w połowie przypadków zabierał na pokład pasażerów.
Dokumenty na temat ok. 100 lotów Marka Kuchcińskiego uzyskali w czwartek posłowie PO-KO Sławomir Nitras, Marcin Kierwiński i Jan Grabiec. Wykazy przekazane przez Bazę Lotnictwa Transportowego obejmują rok 2018 i pierwszy kwartał 2019. To prawie 400 stron. Część z nich to korekty lub zmiany w zamówieniach.
Wszystkie loty marszałka mają status HEAD, co znaczy, że były zgłoszone jako „misja oficjalna”. Każdemu musiało towarzyszyć zabezpieczenie w postaci zapasowego samolotu lub śmigłowca.
Każdy miał charakter operacji wojskowej prowadzonej przez Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych. Na części zapotrzebowań na przelot Gabinet Marszałka dopisywał „Pilne”, „Bardzo pilne” albo „Sytuacja nagła”.
Pilny lot do Huwnik
Ze wstępnej analizy, jaką zrobiła „Wyborcza”, wynika, że tak jak w przypadku już wcześniej ujawnionych 11 przelotów, marszałek latał na Podkarpacie niemal wyłącznie w weekendy. Są też wyloty w święta, takie jak Boże Ciało czy Wszystkich Świętych. W 2018 r. korzystał głównie z rządowych śmigłowców Sokół. Dopiero od września przerzucił się na lepszy środek transportu – odrzutowiec Gulfstream G550.
Śmigłowcem Sokół Kuchciński leciał np. 13 sierpnia 2018 r. Był poniedziałek, wybierał się do miejscowości Huwniki koło granicy polsko-ukraińskiej. Ma tam posiadłość kupioną jeszcze gdy był posłem. W 2017 r. o Huwnikach było głośno – za sprawą nowego mostu zbudowanego tam za 3,2 mln zł. Sprawę opisał „Super Express”. Pieniądze na inwestycję pochodziły z rezerwy ogólnej budżetu i kasy starostwa przemyskiego. Choć biuro prasowe Sejmu zapewniało, że „marszałek nie był bezpośrednio zaangażowany w tę budowę”, mieszkańcy i tak kojarzą udogodnienia z aktywnością Kuchcińskiego.
Generalnie jednak marszałek latał na trasie Warszawa – Rzeszów i Rzeszów – Warszawa. Z lotniska Rzeszów-Jasionka był wraz z rodziną wieziony służbowym samochodem do Przemyśla, gdzie mieszka.
Kim byli pasażerowie
Posłowie nie dostali list pasażerów. Dołączono je tylko w dwóch przypadkach: 15 września 2018 r. (sobota) marszałkowi towarzyszył syn Zbigniew Szymon. Z kolei 3 września (poniedziałek) z Kuchcińskim leciał minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Ten ostatni w ub. tygodniu zapewnił „Wyborczą”, że nigdy nie latał z marszałkiem.
Choć w dokumentach nie ma nazwisk pasażerów, to jest podana ich liczba. W co najmniej połowie przypadków leciały więcej niż dwie osoby. Oznacza to, że poza Kuchcińskim i chroniącym go oficerem BOR/SOP samolot lub śmigłowiec zabierały dodatkowych pasażerów.
Kuchciński po ujawnieniu pierwszych dokumentów przyznał się do 23 lotów, w które zabierał żonę lub któreś z dzieci. Wcześniej ( w kwietniu 2019 r.) Kancelaria Sejmu pytana przez „Wyborczą” zaprzeczała, by rodzina latała z marszałkiem. Teraz urzędnicy tłumaczą się, że podali błędną informację „w dobrej wierze”.
Jednocześnie Sejm utrzymuje, że wszystkie loty odbywały się w ramach „oficjalnych misji”. Kancelaria i biuro poselskie Kuchcińskiego nie chcą jednak udostępnić kalendarza aktywności marszałka.
Afera z „rodzinnymi lotami” Kuchcińskiego zaczęła się przed tygodniem. Poseł Nitras ujawnił wtedy dokumenty świadczące o pięciu przelotach gulfstreamem, na które Kuchciński zabierał żonę i dzieci. PiS próbuje przykryć skandal: partia nakazała Kuchcińskiemu wpłacić 15 tys. zł na cele dobroczynne i zmieniła przepisy, tak by w przyszłości można było oficjalnie zabierać na pokład rządowych samolotów osoby postronne. Za przelot miałyby one płacić według stawek za samolot rejsowy, chociaż lot w procedurze HEAD jest znacznie droższy.
Ostatni dokument, jaki dostali posłowie, to zamówienie na lot planowany w piątek 26 lipca. Ten lot się nie odbył, bo dzień wcześniej wybuchła afera i Gabinet Marszałka odwołał zamówienie.