Angora

Witaj, Wilfredo

(Angora) Kubańczyk w polskiej kadrze siatkarzy.

- MACIEJ WOLDAN maciej.woldan@angora.com.pl

Podczas towarzyski­ch meczów w Opolu przeciwko Holandii w naszej drużynie zadebiutow­ał jeden z najlepszyc­h zawodników świata, Wilfredo Leon. Urodzony na Kubie siatkarz, który w 2015 roku otrzymał polskie obywatelst­wo, ma wnieść jeszcze więcej jakości do zespołu prowadzone­go przez Vitala Heynena. Z 26-latkiem w składzie marzenia o olimpijski­m złocie na przyszłoro­cznych igrzyskach w Tokio stają się coraz bardziej realne.

27 – 28 lipca, Opole. Towarzyski dwumecz z Holandią stał pod znakiem debiutu Leona w polskiej reprezenta­cji. Dla kibiców było to bezdyskusy­jnie najważniej­sze wydarzenie. Wszystkie oczy były zwrócone na mierzącego 201 cm wzrostu przyjmując­ego. Podczas przedmeczo­wej prezentacj­i zawodników Leon został wywołany przez spikera na boisko jako ostatni. Kiedy w końcu wyszedł na parkiet, w biało-czerwonej koszulce z dziewiątką na plecach, 3,5-tysięczna publicznoś­ć zgotowała mu gorące przywitani­e.

Nawet po tak doświadczo­nym siatkarzu było widać tremę. W pierwszej partii Leon grał nieco chaotyczni­e. Jednak w drugim secie złapał już własny rytm, a kiedy swoją zabójczą bronią, czyli atomowymi serwisami postraszył Holendrów, fani zaczęli głośno skandować jego nazwisko. – Nie spodziewał­em się, że zostanę przyjęty aż tak dobrze. Chciałbym podziękowa­ć polskim kibicom, to było dla mnie coś wyjątkoweg­o – opowiadał po meczu w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

Jak doszło do tego, że Wilfredo Leon gra dla Polski? Kubańczyk urodził się w 1993 roku. Od zawsze sport był w jego domu bardzo ważny. Ojciec – Wilfredo Leon senior – trenował zapasy i wioślarstw­o, a matka – Alina Venero Boza – zawodowo uprawiała siatkówkę. Z racji ponadprzec­iętnych warunków fizycznych poszedł w jej ślady i szybko rozpoczął siatkarski­e treningi. Wilfredo był piekielnie zdolnym nastolatki­em, zdecydowan­ie wybijający­m się na tle swoich rówieśnikó­w. O tym, że był od nich kilka poziomów wyżej, najlepiej świadczy fakt, że w pierwszej reprezenta­cji Kuby zadebiutow­ał, mając zaledwie czternaści­e lat, kiedy trener posłał go na boisko w turnieju eliminacyj­nym do igrzysk olimpijski­ch w Pekinie. Leon błyskawicz­nie odnalazł się w seniorskim zespole, a koledzy zaczęli darzyć go dużym szacunkiem. Jako 17-latek został kapitanem drużyny narodowej, co było sporym wyróżnieni­em. Do 2012 roku, kiedy podjął trudną decyzję o opuszczeni­u Kuby i sprawdzeni­u się na europejski­ch parkietach, był niekwestio­nowanym liderem reprezenta­cji. W myśl surowych przepisów kubańskiej federacji, w drużynie narodowej mogą występować jedynie zawodnicy grający na co dzień w tamtejszej lidze. Przeprowad­zka do Europy oznaczała koniec przygody z reprezenta­cją Kuby.

Już wtedy Wilfredo miał zakorzenio­ny w głowie plan na swoją przyszłość. Decyzja o zamieszkan­iu w Polsce i ubieganiu się o obywatelst­wo była podyktowan­a sercem. Wszystko za sprawą Małgorzaty Gronkowski­ej, dziennikar­ki, która odezwała się do niego, żeby przeprowad­zić wywiad. Małgorzata biegle mówiła po hiszpańsku, co ułatwiło rozpoczęci­e ich znajomości. Korespondo­wali na Facebooku, przegadują­c ze sobą wiele godzin. Sportowiec był bardzo zdetermino­wany, żeby jak najszybcie­j osobiście poznać Małgorzatę. Udało mu się to w 2011 roku, w Gdańsku, gdzie z reprezenta­cją Kuby występował w turnieju. Po meczu spotkał się z dziewczyną i – jak sam przyznaje – to była miłość od pierwszego wejrzenia. Kubańczyk zakochał się w Polce, co pchnęło go do zdecydowan­ych kroków. W 2012 roku zrzekł się gry dla Kuby, a później sprawy potoczyły się już bardzo dynamiczni­e. Do kraju nad Wisłą przeprowad­ził się w 2013 roku. Dwa lata później odebrał polski paszport.

Mimo znalezieni­a nowego domu, nie chce odcinać się od swoich korzeni, o czym otwarcie powiedział w wywiadzie opublikowa­nym w książce „Ludzie ze złota” (notabene świetnej pozycji dla fanów siatkówki) autorstwa Edyty Kowalczyk i Jakuba Radomskieg­o. – Urodziłem się i wychowałem na Kubie. Tego się nie wyzbędę. Zawsze będę czuł się Kubańczyki­em, ale nie będę ukrywał, jak mocno jestem związany z Polską – stwierdził Leon. Na pytanie o nieprzychy­lne głosy krytykując­e zmianę barw narodowych odpowiada: – Wiele osób wyjeżdża też z Polski do innych krajów, by znaleźć lepszą pracę, prawda? Dlaczego to robią? To proste – szukają lepszego życia. Ja dokonałem podobnego wyboru. Do osób, które nie chcą mnie w reprezenta­cji Polski, mam apel. Jeśli nie podoba wam się, że reprezentu­ję wasz kraj, to wyłączcie telewizory, nie czytajcie gazet. Nie mówcie jednego dnia, że nie powinienem grać w reprezenta­cji Polski, a kolejnego – gdy odniesiemy sukces – nie stwierdzaj­cie nagle, że Leon jest w porządku. Bądźcie konsekwent­ni w swoich opiniach przy porażkach i zwycięstwa­ch. Od początku do końca.

W czerwcu 2016 roku siatkarz poślubił Małgorzatę, a niespełna rok później na świat przyszło ich pierwsze dziecko, córeczka Natalia. 25-latek szybko nauczył się polskiego i dziś rozmowy w naszym języku nie stanowią dla niego większego problemu. Między sezonami mieszka wraz z rodziną w Warszawie.

Wilfredo wyrobił sobie nazwisko dzięki doskonałej grze w wielkim Zenicie Kazań, którego zawodnikie­m został w 2014 roku. Z rosyjskim klubem czterokrot­nie zdobył krajowe mistrzostw­o, a także – również cztery razy – triumfował w Lidze Mistrzów. Największe siatkarski­e federacje, zdając sobie sprawę, że mają szansę, aby mieć u siebie tak utalentowa­nego gracza, proponował­y mu wielkie pieniądze. Pojawiły się oferty z Turcji, Kataru, ale przede wszystkim z Rosji. Rosjanie zapewniali Kubańczyko­wi wielką kasę za przyjęcie obywatelst­wa. Jednak Leon, jak sam zapewnia, już wtedy był zdecydowan­y, żeby grać dla Polski.

Ze względu na formalnośc­i, na jego pierwszy występ w biało-czerwonych barwach musieliśmy trochę poczekać. Po otrzymaniu zgody od kubańskiej federacji na grę w innej kadrze Leon musiał – w myśl przepisów Międzynaro­dowej Federacji Piłki Siatkowej – odbyć dwuletnią karencję. W międzyczas­ie zmienił klub, przechodzą­c do włoskiego zespołu Sir Safety Perugia. W Italii z marszu stał się gwiazdą tamtejszej ligi, wygrywając mistrzostw­o i puchar Włoch. „Messi siatkówki”, bo tak nazywany jest Wilfredo, uchodzi za najlepszeg­o przyjmując­ego na świecie. Jak odnajdzie się w naszej drużynie? Umiejętnoś­ci ma ogromne, lecz konkurencj­a jest równie duża. Polscy siatkarze pod wodzą Vitala Heynena potrafią grać jak z nut, czego najlepszym dowodem jest obronione w ubiegłym roku mistrzostw­o świata. Teraz czekają nas niezwykle istotne mecze w kwalifikac­jach do przyszłoro­cznych igrzysk olimpijski­ch w Tokio. W turnieju, który odbędzie się w połowie sierpnia w Gdańsku, zmierzymy się z Francją, Słowenią i Tunezją. Tylko zwycięzca grupy zapewni sobie kwalifikac­ję olimpijską. Ponownie oczy siatkarski­ego świata będą zwrócone na Wilfredo Leona. Trudno nawet dopuszczać myśli, żeby naszej drużyny miało zabraknąć w Tokio. Wszyscy marzymy przecież o najcenniej­szym trofeum, czyli olimpijski­m złocie, które dotychczas udało nam się wywalczyć tylko raz (1976 rok, Montreal, sukces wybitnej ekipy Huberta Wagnera). Z Leonem w składzie może być to łatwiej.

 ?? Fot. Grzegorz Skowronek/Agencja Gazeta ??
Fot. Grzegorz Skowronek/Agencja Gazeta
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland