Zbrodnie na dworcach
...w Niemczech.
Na dworcach kolejowych doszło do okrutnych zbrodni. Pod kołami pociągu zginęli młoda kobieta i ośmioletni chłopiec. Zostali zepchnięci na tory przez sprawców, którzy ich nie znali. W kraju zapanowały lęk i zgroza. Rozpaliła się nienawiść, ponieważ mordercy mają zagraniczne korzenie.
20 lipca po wąskim peronie regionalnego dworca Voerde w Nadrenii Północnej-Westfalii błąkał się młody mężczyzna o groźnym spojrzeniu. Najpierw zaczepił 31-letniego Havala Isso, mechanika samochodowego pochodzącego z Iraku. Ruszył na niego ze śrubokrętem w dłoni. Krzepki Isso odebrał mu śrubokręt i rzucił go na tory. Wtedy mężczyzna oddalił się o kilka kroków i bez słowa, z całej siły, wepchnął młodą kobietę wprost pod koła nadjeżdżającego pociągu. Była godzina 8.46. Kobieta krzyknęła rozpaczliwie, w chwilę potem już nie żyła. Haval Issi rzucił się na napastnika, obalił go na ziemię, przytrzymał szamoczącego się zabójcę aż do przybycia policji. Na dworcu w Voerde zginęła 34-letnia Anja N., matka 13-letniej córki. Anja N. latem ubiegłego roku poślubiła swego długoletniego partnera. „Moja żona została dziś zamordowana. Obcy człowiek wepchnął ją pod pociąg bez żadnego powodu”, napisał na Facebooku zrozpaczony mąż.
Sprawcą okazał się 28-letni Jackson B., urodzony w Niemczech obywatel Serbii, Rom mający korzenie w Kosowie. Jackson B., który z różnymi kobietami ma dziewięcioro dzieci, jest doskonale znany policji. W miejscowości Hamminkeln terroryzował sąsiadów, bił staruszków, opluwał przechodniów, demolował samochody, a władze karały go tylko grzywnami. We krwi zabójcy znaleziono ślady kokainy. Jackson B. oskarżony został o „podstępną zbrodnię popełnioną z czystej żądzy mordu”.
29 lipca na siódmym peronie zatłoczonego, ogromnego dworca we Frankfurcie za filarem krył się ciemnoskóry mężczyzna. Około godziny 10 nagle rzucił się jak szalony i wepchnął pod koła nadjeżdżającego pociągu Intercity kobietę i jej dziecko. Maszynista uruchomił hamulce, ale było już za późno. 40-letnia matka w ostatniej chwili przetoczyła się na wąską ścieżkę między torami i przeżyła, ale nie zdołała uratować synka. Przerażeni ludzie krzyczeli przejęci grozą, krzyczała konduktorka pociągu. Niektórzy tracili przytomność, udzielano im pomocy medycznej, inni płakali lub, ogarnięci lękiem, biegali we wszystkie strony. Zabójca próbował wepchnąć pod pociąg 78-letnią emerytkę. Starsza pani przewróciła się, doznała obrażeń obojczyka, ale ocaliła życie. Morderca uciekał przez tory i perony, w pobliżu dworca pojmał go policjant w cywilu, pomogli mu przechodnie. Chłopiec, który zginął pod kołami, jechał z matką na wakacje do Austrii.
Sprawcą okazał się pochodzący z afrykańskiego państwa Erytrea 40-letni Habte Araya. W 2006 roku nielegalnie przybył do Szwajcarii, dwa lata później uzyskał azyl. Mieszkał pod Zurychem, założył rodzinę. Pracował jako ślusarz, a potem w warsztacie samochodowym. Pracowity i spokojny, uchodził za przykład doskonale zintegrowanego uchodźcy. Szwajcarska Organizacja Pomocy Pracownikom (SAH) w swych broszurach trzykrotnie publikowała jego zdjęcie. Na początku 2019 roku Habte Araya zaczął cierpieć na zaburzenia psychiczne, poszedł na zwolnienie lekarskie. 25 lipca wpadł w szał, zamknął w mieszkaniu żonę i troje swych dzieci, groził nożem sąsiadce. Ścigany przez szwajcarską policję, zniknął. Jak się okazało, bez przeszkód przekroczył granicę z Niemcami.
Po zbrodni we Frankfurcie federalny minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer zapowiedział wzmocnienie środków bezpieczeństwa, zwiększenie obecności policji na dworcach i nadzoru wideo.
Tragedie próbują wykorzystać politycy ksenofobicznej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD), którzy zarzucają Angeli Merkel wpuszczenie milionów uchodźców.
Internauci grożą, że znajdą małego synka Habtego Arayi i wrzucą go pod koła pociągu. (KK) Na podst.: Der Spiegel, Frankfurter Allgemeine Zeitung, Blick (Szwajcaria), Bild Zeitung