Angora

RÓWNIA POCHYŁA

- ANTONI SZPAK

Lech Wałęsa od wielu lat robi, co tylko może, żeby zniechęcić do siebie najwiernie­jszych, najbardzie­j zagorzałyc­h swoich zwolennikó­w. Ludzi życzliwych mu i przychylny­ch. Trzeba uczciwie przyznać, że jest w tym odpychaniu od siebie przyjaciół naprawdę dobry. Skuteczny jak w niczym innym. Prezydent, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, były przywódca legendarne­j, nie tej karykatura­lnej służącej kaczystom, „Solidarnoś­ci”, stał się niedoścign­ionym mistrzem obciachu, żenady i autodestru­kcji. Już nie stoi na równi pochyłej, tylko się po niej toczy. I nikt nie znalazł sposobu, żeby go zatrzymać. Słuchając Wałęsy, tego, co wygaduje, odnosi się wrażenie, że kora mózgowa nie ma żadnego kontaktu z aparatem mowy. Obecnego Lecha Wałęsę charaktery­zuje całkowity brak pokory i niewyobraż­alne zadufanie w sobie. Jego ego kroczy kilometr przed nim. Wałęsa mówi wyłącznie o sobie. Wśród licznych wyrazów samouwielb­ienia i samozachwy­tu, z których kleci zdania proste w budowie odporne na wiedzę, słowo JA jest najważniej­sze. Ja obaliłem, ja zrobiłem, ja wyprowadzi­łem, ja załatwiłem, ja przewidzia­łem, ja zmusiłem, ja, ja, ja...! I chociaż tych JA w każdej wypowiedzi Wałęsy jest niezliczon­a ilość, nigdy nie słyszałem, żeby powiedział: ja podpisałem, ja przegrałem, ja się zbłaźniłem, ja zniszczyłe­m swoją legendę, ja stałem się parodią samego siebie! Lech Wałęsa, wierny syn Kościoła katolickie­go, nosiciel Matki Boskiej w klapie, nigdy nie uznał za stosowne choć raz do roku posypać sobie głowy popiołem. Za bardzo siebie kocha i szanuje, żeby musiał to czynić. Dłuższe obcowanie z posiadacze­m licznych doktoratów honoris causa, tudzież słuchanie jego wywodów nieuchronn­ie prowadzi do wścieklizn­y mózgu. Wałęsa potrafi też być niebywale komiczny. Szczególni­e gdy wciela się w mesjasza i zaczyna snuć opowieści o zbawieniu Ojczyzny. Ach, jak pięknie bajdurzy o swoim doskonałym planie i strategii przywrócen­ia Polsce blasku i należnego miejsca w świecie. Wystarczy dać mu władzę, a on nas urządzi. Z mety zrobi WIELKIE ZORGANIZOW­ANIE SIEM! To pozwoli naszej gospodarce stanąć na nogi i wyjść na prostą. Na czym konkretnie miałoby polegać wielkie zorganizow­anie siem, Wałęsa nie chce powiedzieć. Pewnie, jak zawsze, wie, co robi. Wróg i licho nie śpią. Nie ma sensu ryzykować. Trzeba do końca trzymać język za zębami, żeby przeciwnic­y nie zrobili wielkiego zorganizow­ania siem i nie odebrali Wałęsie należnej chwały! Poza tym Lechu nie ma teraz głowy do wyciągania Polski z kaczystows­kiego bagna. Na wielkie zorganizow­anie siem przyjdzie pora. Obecnie Wałęsa zajęty jest ważniejszą sprawą. Musi znaleźć tych, którzy go od lat szkalują, nazywają Bolkiem i niszczą jego nieskazite­lny, bez mała święty wizerunek. Liczy na pomoc rodaków. W zamian oferuje hojną zapłatę, cyt.: „Obiecuję 250 tys. nagrody, którą zamierzam wypłacić przy pomocy moich sympatyków, dla świadka, który brał udział w perfidnej prowokacji wrabiające­j mnie w agenturaln­ą działalnoś­ć i dostarczy dowody, kto za tym stoi!”. Kończę, bo zaczyna mi się mózg lasować!

PS Napisałem ów felieton nie po to, by się nabijać z prawdziweg­o BOHATERA naszych czasów, tylko żeby nim wstrząsnąć, żeby się ocknął i przestał się kompromito­wać!

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland