Kradzież w sklepie komputerowym
W nocy z soboty na niedzielę włamano się do sklepu komputerowego, z którego ukradziono towar wartości 400 tys. złotych. Sklep zajmował część parteru budynku, którego trzy piętra wynajmowało kilka firm na swoje biura. Kiedy inspektor Nerak przybył na miejsce zdarzenia, przywitał go właściciel lokalu i zaczął opowiadać: – Do pracy, jak zwykle, przyszedłem kilka minut przed dziesiątą. Gdy wszedłem do środka, natychmiast zorientowałem się, że było włamanie. Złodzieje dostali się do sklepu przez okno na zapleczu, w którym wybili szybę. Proszę iść za mną, to je panu pokażę.
Okno, przez które mieli wejść włamywacze, wychodziło na niewielkie podwórko porośnięte krzakami. Na ziemi pod parapetem inspektor dostrzegł kawałki rozbitej szyby.
– Dwa dni temu zepsuła się zasłona antywłamaniowa, która zabezpieczała to okno – informował właściciel sklepu. – Fachowiec z firmy, która ją zakładała, ma przyjść jutro, aby ją naprawić. Złodzieje wykorzystali sytuację, że okno nie było na noc zabezpieczone, i się włamali.
Po obejrzeniu podwórka Nerak wrócił do sklepu i wszedł do pokoju na zapleczu. Na parapecie okna, którym mieli się dostać włamywacze, dostrzegł niewyraźny ślad, który mógł być odciskiem podeszwy buta. Poprosił więc policyjnego fotografa, aby zrobił zdjęcie parapetu, i kiedy wychodził z pomieszczenia, minął się w drzwiach z wchodzącym sierżantem Wrzoskiem. Ten poinformował go: – Szefie, w tym budynku są tylko biura i dlatego włamywacze mogli w nocy spokojnie działać. Rozmawiałem z mieszkańcami stojącego naprzeciw domu, ale nikt z nich nic podejrzanego nie słyszał. A teraz rzecz najważniejsza: od naszych informatorów dowiedziałem się, że właściciel sklepu jest częstym gościem kasyn, gdzie przegrał już sporo forsy. Może więc sam dokonał tego włamania, aby od firmy ubezpieczeniowej wyłudzić odszkodowanie. I może jeszcze jedno. Podłoże na podwórku, na które wychodzi okno, przez które ponoć dostali się złodzieje, nie jest utwardzone i pokrywa je piasek. Jednak technicy kryminalistyki w żaden sposób nie będą mogli zidentyfikować śladów butów włamywaczy, bo tamtędy przechodzi codziennie wiele osób, skracając sobie drogę do supermarketu.
Nerak podziękował sierżantowi, podszedł do właściciela sklepu, który rozmawiał ze swoim pracownikiem, i zakomunikował mu: – Po dokładnym obejrzeniu miejsca przestępstwa jestem w stu procentach przekonany, że nie było żadnego włamania. To pozwala mi podejrzewać pana o jego sfingowanie, aby od firmy ubezpieczeniowej wyłudzić odszkodowanie.
Słysząc to, właściciel sklepu ciężko westchnął i spytał: – Jak się pan tego domyślił?
No właśnie, na jakiej podstawie inspektor Nerak zorientował się, że właściciel sklepu sfingował włamanie?
Rozwiązanie zagadki za dwa tygodnie. Na odpowiedzi Czytelników detektywów czekamy do 15 sierpnia. Wśród osób, które udzielą poprawnej odpowiedzi, rozlosujemy nagrodę książkową.
Odpowiedzi prosimy przesyłać pod adresem: redakcja@angora. com.pl lub na kartkach pocztowych: Tygodnik „Angora”, 90-007 Łódź, pl. Komuny Paryskiej 5a.
Rozwiązanie zagadki sprzed dwóch tygodni „W willi wujka”: Jabłoński, patrząc pod ostre słońce, które świeciło od strony furtki, nie mógł zobaczyć numeru rejestracyjnego auta.
Wpłynęło 15 prawidłowych odpowiedzi na kartkach pocztowych i 43 e-mailem.
Książkę Monsa Kallentofta „Zapach diabła” (Dom Wydawniczy Rebis) wylosował pan Tomasz Tymoszuk z Gorzowa Wielkopolskiego. Gratulujemy! Nagrodę wyślemy pocztą.