Wróg (który?) u bram!
Zamieszki w Białymstoku w związku z Marszem Równości nie są dziełem przypadku. Atmosfera niechęci (nienawiści?) do środowisk LGBT była zaplanowaną reakcją na marsz. Akcja ulotkowa, przestrzegająca przed „skażeniem ulic i przystanków bakterią”, odbyła się kilka dni wcześniej. Zachęcano do „pozostania w domach i zasłonięcia okien”, chroniąc najmłodszych przed deprawacją, kojarzoną tutaj z chorobą. Ulice miasta objeżdżał samochód Fundacji Pro – Prawo do Życia, emitujący z głośników nagranie utożsamiające homoseksualistę z pedofilem. Zagorzali fani Jagiellonii zarządzili ogólnopolski zjazd kibiców z całej Polski w związku z „obroną miasta przed zboczeńcami”. Zachęcano do działania przeciwko „przebieranym pajacom”, a kościoły tymczasem biły na alarm, ostrzegając w kazaniach przed LGBT oraz organizując publiczny różaniec przed katedrą białostocką. Zorganizowano naprędce Piknik Rodzinny, który starał się przerzucić uwagę najmłodszych z marszu na bańki mydlane. Wróg stał przecież u bram! A wroga, jak każdy wie, trzeba siłą odeprzeć.
Podczas gdy Marsz Równości miał konkretne hasła, takie jak legalizacja związków partnerskich, rzetelna edukacja seksualna czy umocnienie ochrony prawnej przed mową i przestępstwami z nienawiści, to kontrmanifestacja okazała się być zlepkiem zupełnie różnych idei i postaw. Blokada, której celem było uniemożliwienie przemarszu obok katedry pw. Wniebowzięcia NMP, zintegrowała środowiska katolickie – wymachujące różańcem, kibolskie – oczekujące zadymy, nacjonalistyczne – z biało-czerwonymi opaskami, wykrzykujące „Bóg, honor, ojczyzna”, oraz ksenofobiczne, wygrażające pięścią, z hasłem „Polska dla Polaków” widniejącym na czarnych koszulkach. Ramię w ramię przeciwko maszerującym stała więc starsza pani odmawiająca różaniec i lżący pedałów kibic uchodzący dziś za szeryfa. Policja forsująca marsz za pomocą granatów hukowych i gazu pieprzowego też oberwała. „Gestapo! Gestapo!” – wołano, rzucając kostką brukową jak za starych, dobrych lat przed sobotnim ligowym meczem (...).
Odnoszę wrażenie, że dialog w Białymstoku, pomiędzy rozdzielonym kordonem policji tłumem a uczestnikami marszu, jest prawie niemożliwy. Zamiast rozmowy – „polowanie na pedałów” skandowane pod Pomnikiem Bohaterów Ziemi Białostockiej, samowolnie udekorowanym przed laty słowami „Bóg, honor, ojczyzna”. Zarządzanie przez zastraszenie, afirmowane przez zgromadzonych tam ludzi, przestaje na szczęście odnosić skutek. Na ograne już hasło: „Zakaz pedałowania”, wykrzykiwane przez osobnika z korbą roweru w ręku, tęczowy marsz odkrzykiwał: „Popsuł rower!”, wywołując uśmiechy na twarzach obserwatorów. Niepewny odzewu krzykacz wyglądał głupio, żałośnie i śmiesznie, nie znajdując już odpowiedzi. Marsz tymczasem pomachał, uderzył w bębny i ruszył spokojnie dalej.
Podsumowaniem kontrmanifestacji, w tym akcji „obrony katedry”, jak opisał blokadę marszu Sebastian Łukaszewicz, radny PiS, jest zatrzymanie blisko 77 osób biorących udział, zdaniem policji, w zwyczajnych burdach. Winą za awantury obarczany jest teraz prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski, który dopuścił do organizacji Marszu Równości. Wśród nieprzychylnych mu komentarzy pojawia się aspekt homoprowokacji i domniemana cenzura medialna, której celem jest ocieplenie wizerunku złorzeczących Bogu „pedałów” oraz rzekome próby wniesienia tęczowych flag wprost do katedry. Krytycy marszu wypominają ojczyźnie prawny liberalizm, hołdując fundamentalistom, załatwiającym problemy pięścią czy grubą więzienną kratą. Pośród maszerujących wyróżnia się jedynie lesbijki, pedałów, zboczeńców albo pedofili, zapominając, że lwią część uczestników stanowiły osoby heteroseksualne, rodzice dzieci homoseksualnych czy ludzie otwarci na różnorodność. Na niesiony w ręku postulat „Człowiek człowiekowi człowiekiem” tłum odkrzykiwał: „Wypier***ać!”, rzucając butelki i kubki po piwie.
Czy problemem miasta jest życzliwa, jak na złość, grupa, nawołująca do „miłości bez oszczędzania nikogo”, czy stojący im siłą na drodze ludzie stawiający się ponad prawem? Do dnia dzisiejszego Białystok objeżdża furgonetka Fundacji Pro – Prawo do Życia, ostrzegając mieszkańców przed seksualizacją trzylatków. Mam nadzieję, że i my, mieszkańcy miasta, odczytaliśmy niedawny przemarsz w kategorii ostrzeżenia na przyszłość. SEBASTIAN KUKLO (adres internetowy do wiadomości redakcji)