Konie na haju
Islandczycy, których jest zaledwie 300 tysięcy, często zadziwiają świat. Świetnie grają w piłkę nożną, piją piwo warzone na tłuszczu i penisach wielorybów, domy ogrzewają gorącą wodą z gejzerów. Okazuje się, że są też światowymi liderami w paleniu marihuany. W dobry nastrój po trawce wprawiają się nie tylko ludzie, ale i... konie.
Islander to rasa koni obecna na wyspie od 1200 lat, a od 800 lat odizolowana od świata. Są odporne na złą pogodę, silne wiatry i śnieg, rzadko chorują i należą do wyjątkowo wytrzymałych. Są małe, mają do 145 centymetrów wysokości. Pasą się na wolności w swoich stadach. Zdaniem Islandczyków, którzy kochają je i traktują jak członków rodziny, są piękne i mądre, wyjątkowo inteligentne i często się uśmiechają... – Od pięciu lat obserwowaliśmy konie w południowej części kraju. Zauważyliśmy, że są niewykle rozbrykane i rozochocone. Biegały do tyłu, tarzały się w trawie, wesoło rżąc. Sądziliśmy, że mamy do czynienia z nieznanym schorzeniem neurologicznym, ponieważ często miały gorączkę i dreszcze, a ich ruchy były nieskoordynowane. Badania wykazały jednak, że są w świetnej formie, lepszej niż konie w innych regionach kraju, i mają znacznie większy apetyt – napisała na łamach dziennika „Visir” Katrin Andresdottir, weterynarz regionalny.
Zdecydowała się więc wysłać opis objawów i film wideo do kolegów weterynarzy w USA. Oni też nie znaleźli wytłumaczenia takich zachowań. W końcu jeden z nich przyznał, że symptomy są podobne do reakcji jego psa, który „ukradł” ze stołu skręta i go zjadł.
– Kilka tygodni temu postanowiliśmy przebadać końską krew na obecność narkotyków. Uważaliśmy, że nasze podejrzenia są absurdalne, lecz nie widzieliśmy innego sposobu, jak wyjaśnić ich nastrój. I okazało się, że islandery są pod regularnym wpływem marihuany – poinformowała weterynarz Mia Hellsten. Wyjaśnienie „końskiej zagadki” doprowadziło do przyjrzenia się miejscowym polom uprawnym. Znaleziono tam plantacje marihuany, która w islandzkim klimacie, przy bardzo ostrym kącie padania promieni słonecznych, wykształciła specyficzne właściwości. Konie, które na Islandii pasą się wolno, musiały znaleźć te plantacje i bardzo je polubić, tak jak jabłka, które fermentując, wytwarzają alkohol – mówi Andresdottir.
Z najnowszych statystyk wynika, że marihuanę pali regularnie aż 18,3 proc. Islandczyków, co daje im pierwsze miejsce na świecie. Dla porównania – w Zambii jest to 17 proc., w USA – 14,8, a na Jamajce 9,9 proc. W tej sytuacji rząd Islandii zamierza zmienić prawo. Minister zdrowia Kristján Bor JúlÍusson oświadczył, że są tylko dwa wyjścia. Albo zaostrzyć kary za hodowanie i posiadanie marihuany, albo ją zalegalizować. – Skoro tak kochamy nasze koniki i uważamy, że są mądre, to idźmy ich śladem. Nie wprowadzajmy żadnych restrykcji – apelują przedstawiciele Partii Piratów, mającej 10 miejsc w 63-osobowym islandzkim parlamencie.