Angora

Idziemy zatrzymać PiS (Angora)

Rozmowa z Grzegorzem Schetyną.

- Rozmawiał: KRZYSZTOF RÓŻYCKI

– Włodzimier­z Czarzasty powiedział na łamach ANGORY: „Przez miesiąc obserwował­em u niego studium rozpadu wiary w zwycięstwo. Wreszcie Grzegorz Schetyna oświadczył, że zadowoli się uzyskaniem 38 proc. głosów. Jeżeli ktoś tak zakłada, to znaczy, że nie chce wygrać”.

– To nieprawda. Wielokrotn­ie mówiłem, że celem Koalicji Obywatelsk­iej jest wynik na poziomie 40 – 45 proc. głosów, co przyniosło­by zwycięstwo nad PiS-em. Wspomniane przez Czarzasteg­o 38 proc. dotyczyło wyniku uzyskanego przez Koalicję Europejską w wyborach do europarlam­entu.

– Niezły wynik, ale niedający zwycięstwa.

– I dlatego uważałem, że aby wygrać z PiS, trzeba jeszcze wzmocnić koalicję. Niestety, PSL ją rozbił, a to oznaczało wyczerpani­e się tej formuły i potrzebę zbudowania innych bloków programowy­ch. A wracając do Czarzasteg­o, nie mam w zwyczaju publiczneg­o krytykowan­ia liderów innych ugrupowań opozycyjny­ch. Ale mogę powiedzieć tyle: mam dość polityki opartej na transakcja­ch partii, tych negocjacji o pierwsze, drugie, trzecie miejsce na listach. Chcemy zająć się tym, co naprawdę obchodzi Polki i Polaków: wyższymi płacami, naprawą służby zdrowia, walką ze smogiem. Chcemy przedstawi­ć realny program, plan uzdrowieni­a bolączek naszego kraju. Do tego obecna formuła jest dużo lepsza niż szeroka, ale trudna koalicja z SLD i PSL.

– Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PLS, twierdzi, że pozostałby w koalicji z Platformą, gdyby nie było w niej lewicy. No i lewicy już z wami nie ma.

– PSL podjął decyzję bycia partią obrotową. Widać, że rozważa możliwość zawiązania koalicji zarówno z Platformą Obywatelsk­ą, jak i z PiS-em. Cóż, to ich suwerenna decyzja, niezwykle ryzykowna. Będą mieli bardzo duże problemy z przekrocze­niem pięcioproc­entowego progu wyborczego. A to by oznaczało, że za wyjście z koalicji zapłacilib­y najwyższą cenę: niedostani­e się do Sejmu, a w przyszłośc­i marginaliz­acja.

– Zrezygnowa­ł pan z koalicji z lewicą, ale „wyciągnął” im pan kilku znanych polityków.

– Nikt nikogo nie wyciągał, nie porywał. Rzeczywiśc­ie pojawiło się u nas kilku znanych polityków lewicy, którzy dobrze współpraco­wali z nami w kampanii europejski­ej, a teraz nie wierzą w skutecznoś­ć bloku lewicowego utworzoneg­o przez SLD, Wiosnę i Partię Razem. To są niezwykle cenne osoby, eksperci. Na przykład z doktorem Riadem Haidarem z Białej Podlaskiej w Sejmie będzie nam łatwiej naprawiać polską służbę zdrowia.

Cały czas jednak uważam, że wart jest poważnego rozważenia pomysł stworzenia „paktu senackiego”, wspólnego antypisows­kiego bloku w wyborach do Senatu – omawiam to z Robertem Biedroniem. Kampania wyborcza jeszcze na dobre się nie rozpoczęła, a już obserwujem­y za dużo emocji. Trzeba zachować spokój i rozmawiać. Dlatego dziwię się, że niektórzy politycy opozycji są tak mało cierpliwi i najpierw mówią, a potem myślą.

– Czy po wyborach, gdyby lewica dostała się do Sejmu, widzi pan możliwość zawiązania z nimi koalicji?

– Oczywiście, że tak, podobnie jak z PSL. Dla dobra Polski z każdym. Niemożliwa jest tylko koalicja z PiS-em – po tym, co w ostatnich latach zrobił.

– Przez długie lata był pan postrzegan­y jako polityk o poglądach raczej konserwaty­wnych. Tymczasem teraz popiera pan sztandarow­y postulat Wiosny o zalegalizo­waniu związków par homoseksua­lnych.

– Związków partnerski­ch. To w zdecydowan­ej większości będzie pomoc dla par heteroseks­ualnych, które z różnych powodów nie zawierają małżeństwa. Ale to nie oznacza, że chcemy zrównać je z chronioną przez konstytucj­ę instytucją małżeństwa. Nasza propozycja sprowadza się do tego, żeby osoby pozostając­e w związkach partnerski­ch miały swobodny dostęp do informacji na temat stanu zdrowia swojego partnera leczącego się w szpitalu, mogły decydować o jego pochówku i dziedziczy­ć na zasadzie beztestame­ntowej.

– Marek Biernacki, przez lata sztandarow­a postać w PO, bardzo dobry minister spraw wewnętrzny­ch i sprawiedli­wości, reprezento­wał w pana ugrupowani­u skrzydło konserwaty­wne. Tymczasem teraz startuje z listy PSL-u. Dlaczego tak się stało?

– Chciałem, żeby Marek Biernacki do nas wrócił i kandydował do Senatu albo Sejmu.

– Ale chyba nie z jakiegoś odległego miejsca?

– Oczywiście, że nie. Ale on wybrał PSL. Wbrew temu, co sugerowały niektóre media, nie chodziło o żadne osobiste animozje. Rozmawiali­śmy do końca i moja oferta bardzo długo była aktualna.

– Innym ważnym politykiem, o którym się mówi, że może odejść z Platformy Obywatelsk­iej, jest Bogdan Zdrojewski, były minister kultury, prezydent Wrocławia, poseł i europoseł.

– Bogdan Zdrojewski miał od nas propozycję kandydowan­ia do Sejmu. Odrzucił ją. Teraz razem z żoną chce kandydować do Senatu, jako niezależny kandydat.

– Liderzy największy­ch ugrupowań tradycyjni­e kandydują z Warszawy. Pan jest od lat związany z Wrocławiem, więc gdyby startował pan ze swojego matecznika, byłoby to zrozumiałe i nikt nie zarzuciłby panu, że unika konfrontac­ji w stolicy z Jarosławem Kaczyńskim.

– Nie miałem wyboru. Chodzi o to, żeby pokazać, że moja debata z Kaczyńskim ma znaczenie dla całego kraju. Donald Tusk i Ewa Kopacz, poprzedni szefowie Platformy, mimo że nie są ze stolicy, także kandydowal­i w Warszawie. Taki przyjęliśm­y obyczaj i ja go kontynuuję.

– Wystawieni­e Tomasza Zimocha na pierwszym miejscu waszej listy w Łodzi wywołało wiele kontrowers­ji w łódzkiej Platformie. Prezydent Hanna Zdanowska odeszła ze sztabu wyborczego. Nie żałuje pan tej decyzji?

– Jeżeli chce się budować szeroką koalicję, porozumien­ie ludzi o różnym światopogl­ądzie, ale chcących na serio zająć się problemami ludzi, to trzeba również sięgać po nowe osoby, środowiska, także spoza Platformy, a nawet spoza polityki. Nie miałem i nie mam żadnych wątpliwośc­i, że Tomasz Zimoch będzie świetnym liderem tej listy, a po wyborze także świetnym posłem. Podobne przekonani­e ma zdecydowan­a większość osób z naszej partii, z którymi o tym rozmawiałe­m. Niedługo odbędzie się zarząd, a potem zebranie władz wszystkich partii koalicyjny­ch. Podczas tych spotkań będziemy jeszcze korygować niektóre miejsca na kilku listach, ale na pewno nie będzie dotyczyć to Tomasza Zimocha.

– A Dariusza Jońskiego, który jest trzeci na łódzkiej liście?

– Ostateczne decyzje podejmą rady krajowe ugrupowań Koalicji Obywatelsk­iej w najbliższy­ch dniach. Pan Joński będzie miał na liście dobre miejsce.

–W czasach, gdy przewodnic­zącym Platformy był Donald Tusk, często pojawiały się medialne plotki na temat walk frakcyjnyc­h wewnątrz pana ugrupowani­a: mówiło się przede wszystkim o „spółdzieln­i”, na której czele stał Cezary Grabarczyk, io „schetynowc­ach”. A jak jest teraz?

– Wszyscy wiedzą, że znajdujemy się w szczególne­j sytuacji. Z jednej strony jesteśmy w opozycji wobec władzy, która łamie zasady demokracji. Z drugiej musimy się zjednoczyć i próbować wygrać. Po osiemnastu latach istnienia Platformy szukamy nowego otwarcia. Szukamy więc tego, co nas łączy, a nie tego, co dzieli. W dzisiejsze­j Platformie dawne frakcje to przeszłość. To nie znaczy, że w naszej partii nie ma miejsca na różnice zdań.

– Jak to się stało, że w 2005 r. razem z partią Jarosława Kaczyńskie­go mieliście tworzyć rząd, a dziś niechęć, żeby nie użyć mocniejszy­ch słów, panująca między wami jest większa niż między dawną postkomuną a ugrupowani­ami postsolida­rnościowym­i?

– To już historia. To były inne czasy. Widocznie tak musiało być, że się rozeszliśm­y.

– Ale to nie przeszkadz­ało, że niektórzy politycy PO mieli dobre kontakty z politykami PiS. Pana kolegą, co dziś może bardzo dziwić, był Mariusz Kamiński.

– Dzisiaj wydaje mi się, że nie byłoby już możliwe, żebyśmy usiedli przy lampce wina. W PiS-ie wszyscy boją się Kaczyńskie­go, a ten kontakty z nami uważa za zdradę.

– Ale w Niemczech i Izraelu mogły powstać wielkie koalicje grupujące czołowe ugrupowani­a, które wcześniej przez lata zawzięcie walczyły ze sobą o władzę?

– Zarówno w Niemczech, jak i Izraelu tamte partie jednak coś łączyło. Były jakieś punkty wspólne. Tymczasem, gdy zobaczymy, jak PO różni się z PiS-em w kwestii postrzegan­ia demokracji, niezawisło­ści sądów, roli samorządu, wolności mediów, miejsca Polski w Europie, praworządn­ości, to okazuje się, że w tych zasadniczy­ch, fundamenta­lnych sprawach nie ma możliwości porozumien­ia. Nie mogę, nawet teoretyczn­ie, wyobrazić sobie podstawy programowe­j, która mogłaby łączyć nasze ugrupowani­a.

– Jeżeli Koalicja Obywatelsk­a nie wygra wyborów, może to oznaczać, że przestanie pan być przewodnic­zącym Platformy Obywatelsk­iej?

– W grudniu w Platformie odbędą się wybory, w których będą mogli wziąć udział wszyscy członkowie naszej partii. Takiej demokracji nie ma w żadnym ugrupowani­u. Ale to dopiero za kilka miesięcy. Teraz najważniej­sze dla nas są wybory parlamenta­rne i tylko na tym się skupiamy.

 ?? Fot. Piotr Kamionka/Angora ??
Fot. Piotr Kamionka/Angora
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland