Angora

Idealista, nie rewolucjon­ista (Angora)

Rozmowa z Pawłem Kukizem.

- Rozmowa z PAWŁEM KUKIZEM, przewodnic­zącym klubu poselskieg­o Kukiz’15

– Kilku moich znajomych, którzy głosowali na Kukiz’15, twierdzi, że zawiedli się na panu.

– Czy te osoby głosowały na Pawła Kukiza, czy na nasz program: jednomanda­towe okręgi wyborcze, obligatory­jne dla władzy referenda (po zebraniu co najmniej miliona podpisów i przekrocze­niu 30 proc. progu), nadanie Polsce charakteru państwa obywatelsk­iego? Jeżeli głosowały na nasz program, to chcę jasno powiedzieć, że z niego nie zrezygnowa­liśmy i jeżeli wejdziemy do Sejmu, to zrobimy wszystko, żeby zrealizowa­ć jak najwięcej naszych obietnic. – JOW-y mają wielu krytyków. – Wszystkich kraje, gdzie istnieją jednomanda­towe okręgi wyborcze, funkcjonuj­ą lepiej niż Polska.

– Ale w USA czy Wielkiej Brytanii zdarza się, że w jednym okręgu przez dziesięcio­lecia wygrywa ten sam kandydat albo ta sama rodzina.

– W naszym systemie wyborczym są większe patologie – gdy partyjny przywódca jednoosobo­wo decyduje o tym, kto i z którego miejsca będzie kandydował do Sejmu. Tam, gdzie istnieją JOW-y, partie mają charakter konsensual­ny, a w Polsce wodzowski, i to jest zasadnicza różnica. Gdy przewodnic­zący rządzącej partii powie do marszałka czy premiera: od jutra tracisz stanowisko, to nie ma od tego odwołania. Taka sytuacja dotyczy także opozycji. Dlaczego Marek Biernacki został wyrzucony z PO? Ponieważ chciano zmusić go, wbrew jego przekonani­om, do głosowania za liberaliza­cją ustawy aborcyjnej. To prawdziwy autorytary­zm.

– Jednak żadna poważna siła polityczna nie była gotowa was w tym wesprzeć.

– Kibicowałe­m Platformie, gdy w jej programie były jednomanda­towe okręgi wyborcze, ale gdy wyrzucili go do kosza, odwróciłem się od nich. Z tym projektem poszedłem do prezesa Kaczyńskie­go, ale on to odrzucił. Wierzyłem Kaczyńskie­mu, że chce zmienić kraj, bo myślałem, że tak jak ja jest idealistą.

– Dziwi się pan? Przecież obecna ordynacja daje Kaczyńskie­mu i Schetynie ogromną władzę. Dlaczego wytrawny polityk sam miałby z niej zrezygnowa­ć?

– Bo ten model szkodzi Polsce, gdyż promuje nie najlepszyc­h, ale najbardzie­j posłusznyc­h. Tak było do tej pory także w PSL-u, ale dzięki koalicji z nami ludowcy wpisali antysystem­owe postulaty Kukiz’15 do swojego programu!

– Swego czasu, mówiąc o PSL-u, stwierdził pan: „Można powiedzieć, że to jest zorganizow­ana grupa przestępcz­a, funkcjonuj­e podobnie do mafii”. A teraz startujeci­e na wspólnej liście pod szyldem PSL-u.

– Powiedział­em to w 2015 r. Upłynęły cztery lata i jeżeli przez ten czas nikt nie poszedł siedzieć, to nie mam prawa dalej używać takich słów.

– Wie pan, ilu polityków po 1989 r. powinno siedzieć, a nie siedzi?

– Dlatego w naszym wspólnym programie z PSL-em znalazł się postulat wprowadzen­ia ustawy antykorupc­yjnej (próbowaliś­my ją uchwalić już w tej kadencji, ale została zablokowan­a przez PiS).

– W Polsce już istnieją takie przepisy, a Centralne Biuro Antykorupc­yjne jest służbą o bardzo silnych kompetencj­ach.

– Ale istniejące przepisy są ogólnikowe, niedopraco­wane. Chcemy, żeby polityk, funkcjonar­iusz publiczny skazany za przestępst­wo korupcyjne był pozbawiony biernego prawa wyborczego, a więc możliwości kandydowan­ia zarówno do samorządu, jak i do parlamentu. Chcielibyś­my też, żeby prokurator generalny nie był stanowiski­em polityczny­m, ale – tak jak prezydent – był wybierany w wyborach powszechny­ch.

– Jak przeciętny wyborca będzie w stanie ocenić kwalifikac­je kandydata na takie stanowisko?

– Mam nadzieję, że się pan nie obrazi, ale to podejście rodem z PRL-u.

– Mówił pan o partyjnych wodzach. Czy Władysław Kosiniak-Kamysz nie jest jednym z nich?

– Nie. PSL jest jedną z niewielu, a może jedyną demokratyc­zną partią. Gdybym nie miał przekonani­a, że Władek jest przyzwoity­m, dobrym człowiekie­m, który na część z naszych postulatów przystał nie z wyrachowan­ia, tylko z serca, to nigdy nie zawarłbym takiej koalicji. Umowa z PSL-em i pozostanie w Sejmie daje nam możliwość dalszego propagowan­ia w przestrzen­i publicznej naszych proobywate­lskich postulatów. Gdyby Kukiz’15 zniknął z parlamentu, to żadna siła polityczna już tego nie zrobi.

– Startujeci­e pod szyldem PSL-u i jak przekroczy­cie chociaż 3 proc., to całą subwencję dostaną ludowcy.

– Zgodnie z zawartą umową cywilno-prawną część z tych pieniędzy będzie pod moją kontrolą i zostanie przeznaczo­na na cele zgodne ze statutem PSL-u.

– Nie założył pan partii, mimo że zapewne 99 proc. Polaków, w tym 90 proc. pańskich wyborców, nie rozróżnia już, czy Kukiz’15 jest partią polityczną czy ruchem, a tym, którzy nawet mają taką wiedzę, jest to zapewne całkowicie obojętne. Stracił pan 30 mln zł subwencji, która z pewnością bardzo przydałaby się podczas kampanii wyborczej.

– To nie była żadna strata, ponieważ te 30 mln zł zostawiliś­my w kieszeniac­h polskich podatników. To najlepiej pokazuje, że nie jestem w polityce, żeby dorwać się do koryta. Nie jestem też dla stanowisk, bo na początku kadencji miałem propozycję ze strony pana prezesa Kaczyńskie­go wejścia z PiS w stałą koalicję, co oznaczałob­y stanowisko wicepremie­ra lub – w najgorszym razie – ministra, ale ją odrzuciłem. Oczywiście, ma pan rację, że niezarejes­trowanie partii pozbawiło nas równych szans w walce polityczne­j. Jednak w 2015 r. liczyłem, że dzięki buntowi społecznem­u, który wówczas miał miejsce, zdobędziem­y tyle głosów, żeby być języczkiem u wagi. I w zamian za realizację naszych postulatów damy większość parlamenta­rną jednej z dwóch największy­ch partii. Stało się inaczej. PiS wygrał zdecydowan­ie i mógł rządzić samodzieln­ie, a ja już nie miałem odwrotu. Ale dziś mam czyste sumienie. – W polityce to nie jest cenny towar. – Ale jest w mojej rodzinie. Tak zostałem wychowany. – Na jaki wynik wyborczy pan liczy? – Byłoby dobrze, gdybyśmy zdobyli 7, a jeszcze lepiej – 11 proc.

– Dlaczego tak wielu posłów w ostatnich miesiącach odeszło z pana ugrupowani­a?

– To wynika z naszej chorej ordynacji. Gdy niektórzy z naszych już byłych posłów zobaczyli, że w kolejnych wyborach mogą mieć problemy z reelekcją, rozpoczęli rozmowy z PiS-em, a właściwie to PiS rozpoczął wyciąganie tych ludzi, proponując im wysokie miejsca na swoich listach.

–Z jakiego powodu rozeszły się wasze drogi z narodowcam­i?

– Winnicki sam odszedł. Na pewno nie zdecyduję się już iść razem z konglomera­tem Korwin-Mikke, Braun, Godek. Nie ma takiej opcji. – Co was tak różni? – Kwestie etyczne, szczególni­e z panem Korwin-Mikkem.

– O co ma pan największe pretensje do PiS-u?

– O centraliza­cję państwa. Podporządk­owanie wszystkich sfer życia publiczneg­o władzy i partii rządzącej.

–W ostatnich miesiącach właściwie wszystkie ugrupowani­a musiały

opowiedzie­ć się w kwestiach obyczajowy­ch, zwłaszcza LGBT.

– Będąc 30 lat w show-biznesie, poznałem wielu ludzi mających inne preferencj­e seksualne niż ja. Mam kolegów, a nawet przyjaciół o odmiennej orientacji, ale nawet oni są przeciwni adopcji dzieci przez pary homoseksua­lne. Pani Godek twierdzi, że homoseksua­liści chcą adopcji dzieci, żeby je wykorzysty­wać, co jest bzdurą, ale uważam, że dziecko powinno mieć mamę i tatę. Nie podoba mi się też publiczne epatowanie seksualnoś­cią, narzucanie swojej estetyki zarówno przez osoby homoseksua­lne, jak i heteroseks­ualne. Ale jestem za tym, żeby ludzie pozostając­y ze sobą w stałym związku, hetero- czy homoseksua­lnym, mieli prawo do informacji w szpitalu na temat stanu zdrowia swojego partnera i mogli po nim dziedziczy­ć na zasadzie beztestame­ntowej.

– Chciałby pan, żeby lewica weszła do Sejmu?

– Pod warunkiem, że miałoby to przybliżyć zbudowanie silnego centrum i zniszczyć istniejący dualizm: PiS – PO. Ale czuję wielki niesmak, że ludzie, którzy byli związani z władzą w PRL-u, znaleźli się w europarlam­encie. I o to mam duże pretensje do PSL-u. – A co z podatkami? – Jeszcze zanim PiS wprowadził 500 plus, opowiadali­śmy się za znacznym podwyższen­iem kwoty wolnej od podatku.

– Będzie pan kandydował w przyszłoro­cznych wyborach prezydenck­ich?

– Nie. Ale przez te cztery lata nauczyłem się, że w polityce nigdy nie mówi się nigdy. Wcześniej tego nie wiedziałem, gdyż trzy miesiące po zeskoczeni­u ze sceny w Jarocinie znalazłem się w Sejmie.

– Skoro macie tak proobywate­lski program, to dlaczego nie przekłada się to na poparcie społeczne?

– Nasze propozycje są rewolucyjn­e w treści, ale jeżeli chodzi o formę, to ja już nie jestem rewolucjon­istą, tylko idealistą. Może więc nie potrafiliś­my tego wystarczaj­ąco dobrze przedstawi­ć? Trafiliśmy na silny opór praktyczni­e całej sceny polityczne­j. Niezrozumi­enie naszych idei, w które z całego serca wierzę, odejścia posłów z klubu, polityczne negocjacje, a do tego walka o zdrowie mojej córki, to wszystko przełożyło się na ogromy stres. Rzadko który człowiek wytrzymałb­y to psychiczni­e. Na szczęście mam wsparcie rodziny i mojej wspaniałej żony. Nawet jeżeli teraz wylewa się na mnie fekalia, to w przyszłej kadencji spróbuję zrealizowa­ć to, czego w tej nie zdołałem. A jak to uda się dopiero naszym dzieciom lub wnukom, to i tak będę uważał, że było warto.

– W mediach, internecie, ale także w Sejmie nie tylko wylewa się na pana fekalia, ale tworzy plotki na temat pańskiego nieparlame­ntarnego prowadzeni­a się. Czy coś z tego jest prawdą?

– Prawicowe media piszą, że jestem agentem Schetyny, mainstream­owe, że jestem agentem PiS-u. Jedni i drudzy twierdzą, że jestem pijakiem i narkomanem. Jestem bez przerwy hejtowany i ten hejt czasem odnosi skutek. Tymczasem mogę nazwać się abstynente­m, gdyż zdarza mi się pić alkohol bardzo rzadko i tylko przy wyjątkowej okazji.

– Jeżeli nie wejdziecie do Sejmu, skończy pan swoją przygodę z polityką?

– Do tej pory Kukiz’15 to było pospolite ruszenie, struktura bez struktur. Teraz mamy nowe otwarcie i nawet gdy nie wejdę do Sejmu, zrobię wszystko, żeby zrealizowa­ć nasz program. Ale gdyby jeszcze w tej kadencji PiS wprowadził nasze postulaty zawarte w umowie z PSL-em, to wycofałbym się z polityki.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland