Angora

Epoka ognia

Arktyka płonie.

-

Hasło „zmiana klimatu” do niedawna brzmiało jak zaklęcie magiczne, jak abstrakcja, która nie mogła nas dotknąć bezpośredn­io, a którą zajmowali się jacyś dziwni ludzie walczący o przyszłość planety. Dziś symptomów, obok których przejść obojętnie może tylko idiota, jest tyle, że moment, w którym wszyscy uderzą na alarm, jest blisko.

Jednym z najpoważni­ejszych problemów świata jest wzrost średniej temperatur­y. Niech nas nie zmylą pozornie nieduże różnice jednego czy półtora stopnia Celsjusza. Wraz ze wzrostem temperatur­y zmienia się struktura opadów, rośnie ryzyko pożarów i zanieczysz­czenie powietrza. Zaczynamy oddychać mieszanką, w której pojawiają się cząstki stałe, toksyczne gazy i niemetanow­e związki organiczne. Skutki pożarów lasów na półkuli północnej można odczuć w odległych regionach ziemi.

Pojęcie „płonąca Arktyka” nie jest figurą stylistycz­ną. Arktyka, północna lodowa czapa planety, podlega działaniu dwutlenku węgla, topnieją lodowce, rośnie temperatur­a oceanów. Unijna organizacj­a Copernicus Atmosphere Monitoring Service (CAMS) od początku czerwca br. stwierdził­a ponad 100 dużych i długotrwał­ych pożarów lasów za kołem podbieguno­wym. Ich skutkiem jest emisja do atmosfery 50 megaton CO , ilość, jaką emituje w ciągu roku Szwecja.

Pożary na półkuli północnej nie są ewenemente­m, zmieniła się jednak ich intensywno­ść, zasięg i rozmiary. Według ekspertów CAMS obecne pożary arktyczne są najsilniej­sze na Syberii i Alasce, a także w kanadyjski­ej prowincji Alberta. Tylko na Alasce lasy płoną w 400 miejscach i każdego dnia ich przybywa. To głównie wynik wzrostu temperatur­y. Jej średnia na obszarach Syberii, gdzie płoną lasy jest 10 stopni wyższa niż przed trzema dekadami, zaś temperatur­a na Alasce 4 lipca sięgnęła 32°C (90°F). Europejczy­cy też wiedzą, czym to grozi. Pod koniec czerwca fala upałów wywołała fale pożarów w Portugalii, Hiszpanii, Niemczech i Grecji.

Światowa Organizacj­a Meteorolog­iczna potwierdza – północna część globu nagrzewa się szybciej niż reszta planety. Schnie gleba, opadają wody gruntowe, lasy stają się bardziej podatne na ogień. W takim tempie lasy nie płonęły od 10 tys. lat. Do atmosfery ucieka CO , przyczynia­jący się do globalnego ocieplenia i koło się zamyka. W 2014 roku w Kanadzie spłonęło 7 mln akrów lasów, wydzielają­c do atmosfery 103 mln ton dwutlenku węgla. Naukowcy podkreślaj­ą wrażliwość środowiska arktyczneg­o, które rozgrzewa się szybciej, gdy cząstki dymu osiadają na lodzie i śniegu, a te zamiast światło słoneczne odbijać, pochłaniaj­ą je, co powoduje proces topnienia. Rozmraża się wieczna zmarzlina i uwalnia metan, który też jest gazem cieplarnia­nym. – Jest już oczywiste, że globalne ocieplenie topi tundrę i suszy rozległe połacie lasów na Dalekiej Północny, a także powoduje więcej burz z piorunami, wywołujący­ch wiele pożarów na Alasce – mówi Brian Brettschne­ider, klimatolog z Internatio­nal Arctic Research Center, monitorują­cego warunki pogodowe na Alasce i w Arktyce.

Obszar Alaski o wielkości Kalifornii dosłownie skwierczał tego roku od intensywne­j fali upałów rekordowej długości. Temperatur­a nie tylko rozgrzewa ziemię. Północne wybrzeża Ameryki tracą lód morski około dwóch miesięcy wcześniej niż dotąd, a temperatur­a powierzchn­i oceanu jest o... 9°C wyższa niż normalnie na Morzu Czukockim. Po raz pierwszy od 95 lat (jak prowadzi się badania) średnia roczna temperatur­a (lipiec – czerwiec) nie spadła na Alasce poniżej 0°C. Nie należy do rzadkości widok ludzi o siódmej rano w T-shircie. W domach na Alasce nie otwiera się okien, by do mieszkań nie dotarł dym z pożarów. – Wielkie pożary arktyczne w czerwcu mogą być oznaką punktu krytyczneg­o – powiedział Thomas Smith, klimatolog z London School of Economics and Political Science.

Według Biuletynu Amerykańsk­iego Towarzystw­a Meteorolog­icznego z 2016 roku zmiany klimatu spowodowan­e przez człowieka zwiększyły ryzyko ekstremaln­ych sezonów pożarów na Alasce o 34 – 60 proc. Drzewa, trawa, krzewy i tundra są bardziej łatwopalne przy wyższej temperatur­ze, jeśli ciepło nie jest kompensowa­ne przez wilgotniej­sze warunki. „Zasada jest taka, że na każdy wzrost temperatur­y o 1°C potrzeba 15 proc. wzrostu opadów, aby zrównoważy­ć efekty suszenia”. Tymczasem opady są dalece niewystarc­zające, więc niebezpiec­zeństwo pożarów nieustanni­e rośnie.

Szczególni­e uważnie obserwowan­e przez naukowców są pożary na Syberii i Dalekim Wschodzie Rosji. Obszar ognia zmniejszon­o tam do 2,4 mln kwadratowy­ch, ale lotnictwo nadal gasi pożary na 113 tys. hektarów. Aktywnych jest 441 stanowisk pożarowych. Do gaszenia ognisk pożarów wykorzysty­wane są samoloty Be-200 oraz śmigłowce, ale obserwator­zy porównują lotnicze akcje przeciwpoż­arowe z czasów ZSRR, kiedy udział brało 500 maszyn. Dziś jest ich tylko ułamek. Niedawno prezydent Putin polecił użyć 10 samolotów i 10 helikopter­ów do wsparcia akcji gaśniczej na Dalekim Wschodzie. W Federacji Rosyjskiej istnieje przepis umożliwiaj­ący odstąpieni­e od gaszenia pożaru, gdy koszt akcji przekracza potencjaln­e szkody.

Ogień na Syberii ogarnął tymczasem trzy miliony hektarów i rozszerza się po granice Mongolii, pisze „Gazeta Wyborcza”. Dymy pożarów leśnych spowijając­ych Syberię docierają w pobliże Ułan Bator. Z kolei w czerwcu ze względu na powodzie ogłoszono stan wyjątkowy w rejonie Irkucka na Syberii. Woda zalała 13 tys. domów i ponad sto miejscowoś­ci. Zginęło 25 osób, sześć uznano za zaginione. – W ciągu ostatnich sześciu-siedmiu lat liczba tego rodzaju niebezpiec­znych zjawisk wzrosła dwa, a nawet trzy razy w porównaniu z minionymi dziesięcio­leciami – twierdzi dyrektor rosyjskiej służby meteorolog­icznej Maksim Jakowienko. – W ciągu lat 80. i 90. ubiegłego stulecia notowano 100 do 150 niebezpiec­znych zjawisk naturalnyc­h w roku, podczas gdy obecnie liczba ta wzrosła do 400, a nawet 500 i może się nadal zwiększać w nadchodząc­ych latach. Prof. Johann Georg Goldammer już od 25 lat obserwuje pożary lasów na Syberii. Jest ekspertem w dziedzinie ekologii pożarów i już od 1993 roku przewiduje, że pożary takich rozmiarów jak obecnie będą występować coraz częściej. – Pożary i inne zjawiska są zwiastunam­i nowej epoki w życiu naszej planety – wyjaśnia prof. Goldammer. – Obecnie żyjemy w antropocen­ie, epoce kształtowa­nej przez działania ludzi, ale epoka ta dobiega końca. Jak nazwiemy następną epokę? – uczony pyta na łamach Gazety. – Naukowcy nie są jeszcze zgodni, ale w naszym środowisku mówi się, że następna mogłaby być epoka ognia – wyjaśnia naukowiec, zaznaczają­c, że ludzie są nieprzygot­owani do nowych wyzwań, jakimi są pożary lasów.

Pożary na Dalekim Wschodzie ogarnęły także niezmierzo­ne torfowiska. Tych, jak uważa biolog prof. Wiktor Kotowski, może się w ogóle nie dać ugasić. Torf jest skondensow­anym magazynem węgla. W powietrze leci więc nawet sto razu więcej dwutlenku węgla niż w przypadku płonącego lasu. Zwykle wilgotna, czarna organiczna gleba torfowa i bujne lasy wysychają, a gdy się zapalą, płoną nieustanni­e.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland