Polowanie na ministrów
Portal ujawnia grzechy francuskiej polityki.
Gazeta internetowa „Mediapart” opublikowała zdjęcia, z powodu których minister ds. transformacji ekologicznej François de Rugy 16 lipca złożył dymisję na ręce premiera Édouarda Philippe’a. Fotografie ukazywały wykwintne dania, m.in. gigantyczne homary oraz wina (500 euro za butelkę), które serwowano na przyjęciach na początku prezydentury Macrona. De Rugy był wtedy jeszcze przewodniczącym Zgromadzenia Narodowego (niższa izba parlamentu) oraz świeżo po zaślubinach z dziennikarką czasopisma „Gala”.
Według „Mediapart” zdjęcia pochodziły z prywatnych przyjęć, które lider Partii Ekologicznej wyprawił na koszt Zgromadzenia Narodowego, czyli za pieniądze podatników. Było co najmniej 10 takich uczt dla 10 – 30 osób z kręgu jego rodziny oraz znajomych żony. Portal informował też o kosztownym remoncie w gabinecie ministerialnym de Rugy’ego, o aferze z wykorzystywaniem samochodu służbowego oraz o tym, że w jego okręgu wyborczym wynajęto komuś mieszkanie socjalne. De Rugy widzi siebie jako „ofiarę kabały” oraz „medialnego linczu”. Stwierdził, że zdjęcia zostały wykradzione, a „Mediapart” zarzucił uprawianie „dziennikarstwa zniesławienia i zniszczenia”.
Postrach polityków założył 11 lat temu Edwy Plenel. Dziennikarską karierę zaczynał w trockistowskiej gazecie „Rouge”. Wtedy pisał pod pseudonimem Joseph Krasny. „Krasny” znaczy po rosyjsku „czerwony”, czyli dokładnie jak jego gazeta. W 1972 roku usprawiedliwiał zabicie 11 izraelskich sportowców i trenerów przez Palestyńczyków w czasie olimpiady w Monachium. Później przez 25 lat jako dziennikarz śledczy pracował w „Le Monde”, gdzie przez osiem lat był redaktorem naczelnym. Ujawnił liczne polityczne afery – za czasów Mitterranda Pałac Prezydencki zrezygnował z prenumeraty tego dziennika. Plenel wiedział o nieślubnej córce prezydenta, dlatego jego telefon był na podsłuchu. Odejście z „Le Monde” nie było dobrowolne. Gwoździem do trumny stało się stwierdzenie, że kampanię prezydencką Mitterranda sponsorował panamski dyktator Manuel Noriega.
W końcu wymyślił „Mediapart”, które powinno być niezależne, bo nie umieszcza żadnych reklam. Ujawnia za to dużo nieznanych faktów, ale wątpliwe jest, czy zawsze towarzyszą im żmudne poszukiwania. Zdjęć homarów z przyjęć ministra w ogóle nie szukał ani nie zlecał ich zdobycia. Po prostu przysłała je do redakcji była „przyjaciółka” żony de Rugy’ego. Zdaniem gazety nie było powodu, by ich nie opublikować. Były minister chce się bronić, by móc wrócić do rządu. Zaskarżył gazetę i zażądał „przykładnego procesu”. Co prawda żaden kolega nie stanął w obronie Rugy’ego, ale teraz klasa polityczna zaczęła wspierać walkę z portalem Plenela.
Swego czasu z tapety nie schodziły relacje z wieloletniego procesu Bernarda Tapie, właściciela marki Adidas. Tyle że gazeta informowała jedynie z punktu widzenia oskarżenia. Plenel poniósł wtedy porażkę, bo Tapie został uniewinniony i w dodatku pożalił się: – Nigdy nie poproszono mnie o komentarz w sprawie tych zarzutów. A gwiazda francuskich adwokatów Éric Dupond-Moretti przedstawił sytuację tak: – Niektórzy sędziowie śledczy są kumplami tych dziennikarzy i przekazują im informacje, których nigdy bez nich by nie zdobyli.
Później „Mediapart” twierdziło, że dyktator Libii Kadafi wspomógł kampanię prezydencką Sarkozy’ego sumą 50 mln euro. Następnie prezydent Hollande co miesiąc zapraszał do siebie ich dwóch dziennikarzy śledczych. Opowiadał im m.in. o tym, jak poprzedni premier François Fillon interweniował o przyśpieszenie postępowania w sprawie Sarkozy’ego. Pikanterii sprawie dodawał fakt, że były prezydent i mianowany przez niego premier zostali rywalami w wyborach prezydenckich.
Plenel opublikował polecenie zapłaty, pod którym widniał podpis Musa Kusa. Ten szef wywiadu libijskiego stwierdził przed sądem, że dokument był prawdziwy, ale jego podpis sfałszowano. Gdy Sarkozy ponownie próbował sił w wyborach prezydenckich, Fillon bez skrupułów przypomniał tę historię. Dzięki temu uchodził za faworyta, ale przejechał się na słabości do drogich garniturów. Pewien biznesmen prowadzący podejrzane interesy w Afryce zapłacił kilkanaście tysięcy euro za stroje Fillona z renomowanej paryskiej pracowni „Arnys”. Zapytany, czemu to robił, odrzekł, że chciał „pomścić Sarko”.
„Mediapart” ma 150 tys. stałych prenumeratorów, dzięki temu osiąga przychód w wysokości 13,8 mln euro i 2 mln euro czystego zysku. Tak dobrze radzi sobie finansowo, że rozpoczęto procedurę przekształcania firmy w fundację. Plenel, który w pamiętnikach nazwał siebie „kulturowym trockistą”, zarabia ponoć aż 3 mln euro. – To ja kiedyś poniosłem ryzyko. Redakcja nie ma problemu z wysokością moich wypłat – stwierdził 66-latek, który nie zamierza przejść na emeryturę, więc władcy Francji będą musieli dalej przed nim drżeć. (PKU)