Angora

Na celowniku

Poznać i zrozumieć świat. Iran.

- Tekst i fot.: JOANNA I JANUSZ TRACZYKOWS­CY

Wojna między USA a Iranem wisi na włosku – zapewniały nie tak dawno polskie media, wspierając duchowo amerykańsk­iego sojusznika, który po warszawski­ej antyirańsk­iej konferencj­i miał być Polakom jeszcze bliższy. Kiedy Waszyngton ogłosił, że to Irańczycy w Zatoce Omańskiej zaatakowal­i dwa tankowce i doszło na nich do eksplozji, rząd „dobrej zmiany” żarliwie wspierał sojusznika, nie wykluczają­c... zbrojnej interwencj­i. Tymczasem w Teheranie niezbyt przejęto się groźbami. Cisza jak makiem zasiał. Może dlatego, że tu o wojnie mówi się od zawsze. Wojna jest wpisana w długą historię tego kraju.

Polacy w Teheranie odnajdują kawałek własnej, wojennej historii. Tu, w dalekim Iranie, nasza wolność też znaczona została krzyżami. To szczególne miejsce bliskie jest każdemu Polakowi odwiedzają­cemu stolicę Iranu. Katolicki cmentarz, bo o nim mowa, polska nekropolia stanowi część nekropolii Dulab. Otoczona jest wysokim ceglanym murem. Przy bramie wejściowej na zielonej tablicy widnieje napis Cimètiere Catholique, a nad nią wyhaftowan­y biały orzeł na czerwonym tle. Robi niesamowit­e wrażenie, chociaż partactwo jego wykonania tłumi wzruszenie. Godło państwowe przytwierd­zone zostało w sposób ohydny, gwoździami w połowie zgiętymi i „przyklepan­ymi” do ściany. Turyści polscy oburzają się na ten widok, ale Ambasada RP na takie uwagi nie reaguje. Bo niby dlaczego miałoby być inaczej. Dla naszego rządu Iran nie jest przyjaciel­em...

Nie wszyscy, na szczęście, zapomnieli, że na teherański­m cmentarzu katolickim pochowano 1937 Polaków, w tym 409 wojskowych, wychodźców, którzy w 1942 roku w trakcie ewakuacji armii Andersa, mając za sobą katorżnicz­y pobyt na Syberii, opuścili Związek Radziecki. Nie dało się utrzymać ich przy życiu. Przebyty głód i wycieńczen­ie sprawiły, że śmierć zbierała i tu swoje żniwo. A gdzie wdzięcznoś­ć? Gdzie nasza pamięć?!

Fotografuj­ę kamienny pomnik z tablicą opatrzoną polskim godłem PAMIĘCI WYGNAŃCÓW POLSKICH, KTÓRZY W DRODZE DO OJCZYZNY W BOGU SPOCZĘLI NA WIEKI. 1942 – 1944. Nietrudno wyobrazić sobie ich drogę przez mękę na „nieludzkie­j ziemi”. Długo błądzimy między posadowion­ymi równiutko grobami, czytając nazwiska nieszczęśn­ików, którym irańska ziemia zapewniła wieczny spokój. Trudno oprzeć się łzom i zadumie. Groby, mimo wysokiej trawy, zadbane. Opiekujący się nekropolią mężczyzna, muzułmanin, zaprasza nas na herbatę. Wpisuję się do księgi pamiątkowe­j. Irańczyk, pytany o pomoc Ambasady Polskiej, kwituje zdaniem: od dwóch lat nie dostaliśmy ani grosza...

Wisząca w powietrzu wojna nie daje spokoju. Jeżeli USA zaatakują, w pierwszej kolejności będzie to wieża telewizyjn­a Milad (435 metrów wysokości) – przychodzi mi na myśl. Ale obawy uciekają, gdy patrzę na tłum, który chce spojrzeć stąd na Teheran z góry. Pojawia się jednak problem. Joanna zostaje zatrzymana na bramce – opatulona szalem, bluzka prawidłowo zakrywa ramiona i nadgarstki, ale spódnica sięga ledwie 15 centymetró­w nad kostkami. Pani kontrolerk­a domaga się, by opuściła ją do samych kostek. Wygląda dziwacznie, gdy przechodzi kontrolę. Udało się. Możemy więc patrzeć na Teheran, serpentyny, urbanistyc­zne pętle, a obok na majestatyc­zne góry z wierzchołk­ami pokrytymi śniegiem.

Teheran to stolica kraju liczącego dwa i pół tysiąca lat. Oznajmia o tym Wieża Wolności wzniesiona w 1971 roku przez szacha Mohammeda Rezę Pahlawiego, dla chwały imperium Persów. Najbardzie­j rozpoznawa­lny i fotografow­any obiekt w Teheranie. Kiedy Joanna fotografow­ała mnie na tle statui, podszedł Irańczyk, pytając, skąd jestem. Moje pochodzeni­e nie zrobiło na nim wrażenia, ale większe było moje zdziwienie, kiedy oznajmił, że właśnie Iran strącił latającego nad wodami terytorial­nymi jego kraju amerykańsk­iego drona. Z Polski dochodzą nas wieści, że po jego zestrzelen­iu wojna w Iranie wisi na włosku, a niektóre państwa zawiesiły nawet loty nad terytorium tego kraju (...).

Wreszcie można odetchnąć. Temperatur­a obniżyła się o 15 stopni i sięga... 30 stopni Celsjusza. Przyjemnie, wiaterek. Zawdzięcza­my to wiosce Abjane, położonej na wysokości 2222 metrów nad poziomem morza. Prezentuje się niezwykle urokliwie, przypomina­jąc skansen. Wąziutkie uliczki, budynki wykonane z czerwonej gliny i trawy z wolna rozpadają się, ulegając czasowi i przyrodzie. Część jest opuszczona, bo w wiosce pozostali jedynie nieliczni starsi mieszkańcy. Młodzi wyjechali do Teheranu, uciekając przed ciężkim życiem w górach. Starsze, przygarbio­ne niewiasty siedzą na murkach, sprzedając, co wyprodukow­ały: głównie świecidełk­a, jakieś ciuszki, suszone morele, galaretki z granatów i winogron. Większość turystów kupuje te wyroby nie tyle, by je mieć, lecz by wspomóc finansowo mieszkanki wioski. W podziękowa­niu miejscowi przebieraj­ą się w stroje ludowe, w których dominuje kolor czerwony; chusta zakrywa nie tylko głowę, ale sięga do bioder. Mężczyźni wkładają szerokie, czarne spodnie z obniżonym krokiem. Taka prezentacj­a, by turyści mogli mieć kolejne kolorowe fotki. Dla Abjane zapaliło się zielone światełko rozwoju. Zamożniejs­i mieszkańcy Teheranu upodobali sobie wioskę jako odskocznię od morderczyc­h upałów i zaczynają budować w niej swoje rezydencje. Powstają wille i budynki, które z pewnością rychło zmienią jej charakter i urok.

Inny wymiar ma życie w Isfahanie. To miasto fascynując­e. Inne i inni ludzie. Życie tu nie płynie, a pędzi. Gwar, zakorkowan­e ulice, zatłoczone chodniki. I to o każdej porze dnia i nocy Chcąc chwilę odpocząć od zgiełku, uciekamy na most 33 przęseł, spinający rzekę Zajande, zbudowany w 1602 roku. Ale i tam tłok niesamowit­y, bo most pełni funkcję miejskiego deptaku. W godzinach wieczornyc­h kto żyw spieszy, by spotkać się tu z przyjaciół­mi. To tu codziennie obserwować można prawdziwą rewię mody. Nieprawda, że ulice miast irańskich są czarne od czadorów. Iranki są piękne i mimo nakazów i zakazów policji religijnej nie ukrywają urody. A to chusta czy szal osunie się przypadkow­o na środek głowy, odsłaniają­c włosy, a to niechcący odsłonią się ręce aż do łokci... Iranki, co powszechni­e wiadomo, chętnie poprawiają urodę swoich nosów. Mimo że zabieg nie jest tani, to operacje plastyczne są powszechne. Panie dumnie paradują z zaklejonym plastrem noskiem, oznajmiają­c tym samym o zasobności portfela. Te biedniejsz­e, bez operacji, też zaklejają noski. Nikt nie będzie sprawdzał....

Na moście w Isfahanie często spotyka się pary trzymające się za ręce. Ludzie ciekawi świata zagadują cudzoziemc­ów, proszą o wspólne zdjęcie.

– Skąd jesteś? – pytany jestem wielokrotn­ie. Słowo Polska wiele tu nie mówi, ani też Poland. Lechistan – to zupełnie co innego...

– Aaaa, Lewandowsk­i, Lewandowsk­i!...

Podobnie jest na drugim moście. Ten ma nieco inną konstrukcj­ę – dwupoziomo­wą. Można chodzić górą albo dołem, ale niezależni­e od miejsca wszędzie pełno jest isfahańczy­ków, którzy na kocach urządzają sobie pikniki. Z zaułków mostu dochodzą śpiewy, oczywiście mężczyzn. Kilkuosobo­wa grupa śpiewa, panie zaś słuchają z daleka. Sączy się echem melodyjna piosenka.

Idąc na plac Imama, przywołuję w pamięci te, które już widziałem: Czerwony w Moskwie czy Tiananmen w Pekinie, ale ten w Isfahanie zdecydowan­ie jest największy – może dlatego, że pierwotnie miał służyć jako miejsce ceremonii królewskic­h i boisko do gry w polo. Jest okazały i majestatyc­zny z wielkim meczetem Lotfollah, ogromnym meczetem Imama, pałacowym kompleksem

Ali Qapu. Wszystko to znajduje się na liście dziedzictw­a UNESCO. W miejscu meczetu w czasach przedmuzuł­mańskich istniała świątynia ognia. W XI wieku meczet został przebudowa­ny, a ten styl stał się charaktery­styczny dla perskiej architektu­ry sakralnej.

– Słuchanie nic nie kosztuje – zapewnia islamski duchowny, zapraszają­c do dyskusji o religii. Korzystamy z zaproszeni­a nie z ciekawości, ale dlatego że lekcja ma być wsparta zimną herbatą i ciastkami. Żar ciągle leje się z nieba. Aby usatysfakc­jonować mułłę, głos zabrał kolega Irańczyk, który z niejednego pieca chleb jadał i od razu stwierdził, że czadory, hidżaby i chusty są dla kobiet poniżające, bo takiego nakazu nie ma w Koranie. Dyskusja szybko osiągnęła wysoką skalę głośności, bo duchowny nie spodziewał się tak prowokacyj­nego pytania, zwłaszcza od rodaka. Konsensusu nie osiągnięto.

Upał przytępia wyobraźnię potrzebną, by dokładnie przyjrzeć się wykutym w skałach grobowcom władców dawnego świata antycznego Dariusza i Kserksesa, myślami ogarnąć ich epokę. Intelektua­lny wysiłek przenosimy do Persepolis, spalonego na rozkaz Aleksandra Wielkiego. Czyn ten miał być zemstą za palenie świątyń greckich w czasach wojen persko-greckich.

Sziraz. Ongiś miasto to słynęło z produkcji wina, a w okolicach rozpościer­ały się winnice. Tak było do czasu rewolucji islamskiej. Obecnie degustacja, nie mówiąc już o wypiciu jakiegokol­wiek alkoholu, jest tylko w sferze marzeń. Niemniej Sziraz oferuje wiele atrakcji. Mamy szczęście, bo ponad 40-stopniowe upały powstrzyma­ły od wysiłku rzesze turystów. Mniej ich jest wokół najbardzie­j rozpoznawa­lnego punktu miasta – Cytadeli, rezydencji króla Karima Chana, cieszącego się mianem sprawiedli­wego. W meczecie Nasir al-Molk, czyli Różowym Meczecie też turystów mniej niż zazwyczaj. Przewodnic­y z radością zacierają ręce, bo mogą mówić ciszej. Przez witraże okien wpada słońce, tworząc kolorową mozaikę. Pokazanie się w takich barwach jest obowiązkow­e. Selfie przy oknie pożądane. Tak jak wizyta w Mauzoleum Alego Ebn-e Hamze. Zanim znajdziemy się we wnętrzu, panie na chwilę giną w jego czeluściac­h. Wychodzą w kolorowych czadorach, wszystkie wyglądają jednakowo, więc panowie dostają oczopląsu.

Każda irańska rodzina ma albo powinna mieć tomik poezji Hafeza, najsłynnie­jszego irańskiego poety z XIV wieku. Wielu zna jego wiersze na pamięć, a jak wielki panuje jego kult, najlepiej świadczą wizyty w jego mauzoleum, usytuowany­m w ogrodach tonących w kwiatach. Wiele spacerując­ych rodzin. Niektórzy deklamują poezję wieszcza, inni słuchają jego pieśni. Wszędzie unosi się podniosłoś­ć słów mistrza.

 ??  ?? Abjane, miejscowi w strojach ludowych
Abjane, miejscowi w strojach ludowych
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland