My jako dinozaury
MICHAŁ OGÓREK PRZECZYTA WSZYSTKO
Do Rzeczy orzekło, że „trzeba jednoznacznie odrzucić” to, że „nie ma fundamentalnych różnic między kobietami a mężczyznami, jeżeli chodzi o ich instynkty, zwyczaje i umiejętności”, a „kobiety mogą ponoć odgrywać tę samą rolę co mężczyźni”. Konserwatyści religijno-tradycjonalistyczni instynktownie to wiedzą.
Liberałowie różnią się tu z konserwatystami fundamentalnie bardziej niż kobiety z mężczyznami, bo ci ich zdaniem zresztą wcale się nie różnią.
Tygodnik Wprost, który próbuje lawirować między dwiema nie do pogodzenia opcjami, lansując operacje plastyczne, łącznie ze zmianami płci („pół roku po operacji pacjent myśli, że zawsze tak wyglądał”), dostarcza jednak argumentów, że warto być kobietą. Kobiety żyją bowiem dłużej. Zmieniając ewentualnie płeć w trakcie życia, tracą statystycznie pięć lat. A mężczyźni decydujący się na płeć żeńską tyle właśnie zyskują. Dodać warto, że najdłużej w Europie żyją Hiszpanki i z tego punktu widzenia dla Polaka lepiej od razu zmienić też narodowość, co jest przy innych trudnościach przecież dla chirurga już drobiazgiem.
Krytyczny wobec rządu Newsweek kontruje od razu: „Wzrost długości życia Polaków nieprzerwany od początków transformacji zamienił się obecnie w spadek”. Chodzi jednak jednakowo o Polaków i Polki, tyle że Polki mają ze swojej średniej – 82 lata – jeszcze co spuszczać, a Polacy już nie za bardzo.
Nawet jeśli nam spadnie, to wiemy już mniej więcej, ile będziemy żyli jako kobieta lub mężczyzna, ale bardziej nie wiemy jak. Liberalny Newsweek odwołuje się do poszukiwań archeologicznych dowodzących, że nawet wśród brodatych wikingów znaleziono wojowniczkę kobietę, która do tego była prawdopodobnie Polką! Ustalono to nie na podstawie tego, że dłużej od Duńczyków (choć już nie od Dunek) żyła, bo dość szybko ją zabito, ale na podstawie oszczędnego sposobu pochowania. „Na to, że wojowniczka pochodziła z Polski, wskazują nie tylko kształt topora, ale także położenie i konstrukcja grobu”. Topór był z Polski, bo był toporny: nie był „inkrustowany srebrem lub miedzią”, co wskazuje na jego pochodzenie. Pewną komplikacją jest znaleziona przy naszej wojowniczce „moneta arabska z 945 roku”, ale może po prostu miała ją przygotowaną, aby dopiero kupić od jakiegoś migranta srebro lub miedź, albo choćby i na kebab.
Wszystko to zaświadcza, że już wtedy „kobiety walczyły na równi z mężczyznami”. Dotychczasowe dowody na tę tezę były słabe, np. „szkielet kobiety z nogami wykrzywionymi od jazdy konnej”, która miała przy sobie kołczan z 40 strzałami, a ich niewykorzystanie za życia mogło świadczyć, że nosiła je dla obrony przed mężczyznami niepotrzebnie – być może ze względu na te krzywe nogi.
Tego, że niektórzy wojownicy okazywali się kobietami, dowiedzieliśmy się wcześniej na podstawie badania zwłok polsko-amerykańskiego generała Kazimierza Pułaskiego, który według najnowszych ustaleń miał być Kazią. W zasadzie powinno to tylko zwiększać naszą dumę z jego (jej?) osiągnięć na polu bitwy i z tego, że została jednym z najbardziej znanych Polaków i Amerykanów. Jak na Polkę żył jednak, niestety, krótko. Tak bardzo, że w ferworze bitewnym nikt nie zauważył jego prawdziwej płci.
Hipoteza Juliusza Machulskiego z filmu „Seksmisja”, że „Kopernik była kobietą”, nie znajdzie potwierdzenia, dopóki bez wątpliwości nie znajdzie się jego grobu. A że i tu może być coś na rzeczy, dowodzi Krzysztof Materna, który odkrył łudzące podobieństwo do Kopernika byłej rzeczniczki PiS Beaty Mazurek.
Zupełną bombą jest, że tygodnik Do Rzeczy, na co dzień ugruntowujący w czytelnikach konserwatywny światopogląd i biblijne schematy, nieoczekiwanie doniósł, że w ogóle mogliśmy nie być ani kobietami, ani mężczyznami, ale całkiem kim innym! „Człowiek i jego cywilizacja mieli szansę zaistnieć miliony lat wcześniej” – taką ogłasza rewelację. I nie chodzi bynajmniej o to, że Adam i Ewa mogli być wygnani z raju już znacznie wcześniej, niepotrzebnie tak zwlekając ze zjedzeniem tego jabłka, ale że wszyscy mogliśmy długo przedtem zostać dinozaurami i tylko przez przypadek nie zostaliśmy. Dinozaury były głupie, ale „nie wszystko zmierzało w złym kierunku” – rysują przed nimi lepsze perspektywy w Do Rzeczy – „pojawił się troodon o wyjątkowo dużej czaszce i gdyby nie meteoryt, ziemską cywilizację budowaliby potomkowie tego wielkiego, ptasiopodobnego dinozaura”.
Z perspektywy biblijnej jest to teza rewolucyjna, bo – miniaturowych wtedy jako ssaki pierwszych rodziców Adama i Ewę – jako troodony byśmy po prostu przelecieli i jako one zbudowali zupełnie inne życie. Czy jako troodony zachowalibyśmy ów niezbywalny podział na kobietę i mężczyznę, co jest aksjomatem na wszystkich pozostałych stronach Do Rzeczy – oprócz tej jednej o dinozaurach? A może gdybyśmy byli tymi troodonami, różnice pomiędzy kobietą a mężczyzną byłyby wtedy większe niż teraz i nie dałoby się ich tak łatwo, ale i w ogóle zniwelować, jak my to zrobiliśmy. Jedna płeć miałaby od drugiej więcej nóg albo skrzydeł, przy czym nie zaryzykuję hipotezy, u której wytworzyłaby się może choć jedna ręka. Żaden chirurg nie przerobiłby wtedy takiego dinozaura na innego. Wśród troodonów konserwatywna wizja świata – danego nam raz na zawsze i niezmiennego – zwyciężyłaby wtedy łatwiej i nie była narażona na takie ataki jak wśród ludzi.