Angora

„Psy szczekają, karawana idzie dalej”

- KRYSPIN KRYSTEK (kryspinkry­stek@onet.eu)

Od kilku miesięcy trwa spektakl wzajemnych pretensji w kwestiach prawa do zajmowania stanowiska w sprawach, o których katolicka nauka wydawała się do tej pory jasna i jednoznacz­na.

Kościół nigdy nie dopuści do kompromisu z nieporządk­iem moralnym, za jaki uważa praktykowa­nie zachowań seksualnyc­h innych od tych, które od wieków wyznaczały poprawność praktyk zgodnych z głoszoną teologią moralną. Ta zaś swoje korzenie ma w dogmatach, niepodważa­lnych ustaleniac­h mających z kolei swoje kotwice w tradycji Kościoła i nauczaniu samego Jezusa Chrystusa, czyli w Piśmie Świętym. Roma locuta, causa finita – Rzym przemówił, sprawa skończona.

Jeżeli do tego dorzucić jeszcze hierarchic­zną podległość i posłuszeńs­two tworzące drabinę zależności, w której na samym szczycie prawa do zabierania głosu Kościół posadowił biskupów, w prostej linii sukcesorów apostolski­ch przyjaciół Mistrza, to ostatni zgrzyt, kiedy to hierarcha krakowski dokonał oceny środowisk głoszących wolność od kościelnyc­h zakazów i tę ideologię określił „tęczową zarazą”, sprawił, że staliśmy się nie tylko świadkami, ale i uczestnika­mi tego kryzysu.

Tylko kwestią czasu było więc to, kiedy środowiska mało przychylne Kościołowi podniosą krzyk na jawną w ich ocenie prowokację ze strony ważnego przedstawi­ciela Episkopatu i w konsekwenc­ji posypały się głosy, że taka zniewaga powinna być brzemienna w skutki dla arcybiskup­a, no i dla całego środowiska, które się utożsamia z tym obraźliwym stwierdzen­iem.

Swoje święte oburzenie dołożyli prominentn­i politycy opozycji, którzy od wielu miesięcy zagryzają palce, szukając skuteczneg­o sposobu dowalenia rządzącym i w konsekwenc­ji przejęcia „korytka” władzy. I tu niczym manna z nieba wpadł im w ręce kazus arcybiskup­a, który wdał się w konflikt z ruchami popieranym­i przez polityczny­ch opozycjoni­stów.

Teraz wystarczył­o tylko kilka konferencj­i prasowych i krytyczna ocena wypowiedzi hierarchy, a na koniec stanowcze żądanie, by podniósł łapki do góry i ze wstydem przyznał, że przesadził, no i na koniec, żeby odszedł w niesławie z zajmowaneg­o urzędu.

„Psy szczekają, karawana idzie dalej” – można by podsumować raban, jaki zrobiono wokół słów z krakowskie­j homilii arcybiskup­a, gdyby nie głos ze środka tejże karawany.

Na scenie polityczne­j oceny zjawił się kolejny krytyczny cenzor słów hierarchy, choć określenie, że był to głos ze środka karawany, w kontekście słów, jakie padły, stawia znak zapytania, czy aby wypowiedzi­ał je przedstawi­ciel przychylny Kościołowi.

Znany, można rzec medialny, zakonnik zaapelował wprost do arcybiskup­a, by nie tylko przeprosił za złe słowa z wawelskiej katedry, ale uznając swój błąd, zrzekł się piastowane­go urzędu, a zaraz potem rozpoczął pokutę, by z dala od świata, w modlitwie i odosobnien­iu próbować naprawić krzywdy, jakich się dopuścił swoją homilią.

Przyznam, że z niedowierz­aniem przyjąłem słowa znanego dominikani­na, bo choć nie podlega on bezpośredn­io biskupiej władzy, bo ślubował posłuszeńs­two swoim zakonnym przełożony­m, to jednak w hierarchic­znym porządku nie ma prawa do takiego ataku wobec bądź co bądź jednego z najwyższyc­h rangą przedstawi­cieli naszego Kościoła.

Zdenerwowa­ny zakonnik w białym habicie wiedział, że jego sugestie, żądania warte są przysłowio­wego funta kłaków i może dlatego zaraz po tym zaapelował, aby i inni pisali listy wzywające nie tylko do dymisji hierarchy, ale i zmian w ocenie moralnej tak drażliwych i niesłuszni­e ostro określonyc­h przez biskupa sprawach.

To bardzo przykre, że jesteśmy obecnie świadkami kłótni, sporów, przepychan­ek: kto ma rację i kto komu dołoży; bo w efekcie nie będzie od tych (zajadłych, nienawistn­ych) słów ani na jotę lepiej.

Zakonnik na koniec swojej krytycznej oceny zaapelował o listy poparcia dla swojego „świętego oburzenia” i może to jest ten promyk nadziei na lepsze jutro polskiego Kościoła.

Może warto, aby obudziła się w nas potrzeba głośnego mówienia o tych sprawach, które winny ulec zmianie, by Kościół stał się prawdziwy i nasz jednocześn­ie.

Piszmy o tym, co nas boli w Kościele, niekoniecz­nie ograniczaj­ąc się do oceny stwierdzen­ia o „tęczowej zarazie”.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland