Mikrofon ANGORY
Wizjoner
„Jestem przekonany, że już za kilka lat będziemy mieli znakomitą ligę i jako drużyna narodowa będziemy świętować sukcesy na międzynarodowych turniejach” – powiedział premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej na Stadionie im. Ernesta Pohla w Zabrzu. Szef rządu zapowiedział inwestycje w infrastrukturę treningową.
„Podgrzewana murawa, aby młodzież i piłkarze mogli trenować, a nie tylko przypominać sobie lata świetności Górnika Zabrze. Chcemy pomagać wyławiać perły, trenować przyszłe talenty, które są na pewno wśród nas. Kiedyś sądzono, że perły się znajduje, dzisiaj wiemy, że można je również niejako tworzyć i poprzez infrastrukturę sportową chcemy pomagać wspaniałym młodym zawodnikom, żeby wydobywali z siebie tę (ekstrasiłę), dodatkowy wysiłek, który stworzy najlepszych piłkarzy” – powiedział premier.
Polski koroner
Instytucję koronera znamy z amerykańskich filmów. O to, by pojawił się w Polsce, zabiega Rzecznik Praw Obywatelskich.
„Choć śmierć zdarza się codziennie, wciąż nie ma precyzyjnych przepisów i procedur dotyczących stwierdzania zgonu oraz pieczy nad zwłokami. W wielu państwach działa instytucja koronera, który łączy potrzebną w takich przypadkach wiedzę prawniczą i medyczną. Rzecznik Praw Obywatelskich zauważa, że aby tego typu funkcja mogła istnieć w Polsce, trzeba zmienić przepisy. Obecnie zagadnienia dotyczące stwierdzania zgonu i wydawania karty zgonu reguluje ustawa z 31 stycznia 1959 r. o cmentarzach i chowaniu zmarłych. Jej przepisy – jak zauważa rzecznik – nie uwzględniają m.in. przemian w systemie ochrony zdrowia” – uważa Adam Bodnar, który zwrócił się do starostów i prezydentów miast o rozważenie powołania takich „powiatowych koronerów” bądź o zawarcie umowy z podmiotami leczniczymi na świadczenie tego rodzaju usług.
Biuro RPO przypomniało bulwersujące sytuacje związane ze śmiercią.
W drodze do szpitala ofiara wypadku zmarła, wobec czego załoga karetki pogotowia wróciła na miejsce wypadku i tam zostawiła zwłoki. Ratownik medyczny nie jest bowiem uprawniony do stwierdzania zgonu. Uprawnienie takie ma lekarz pogotowia ratunkowego, ale do wypadków często wysyłani są sami ratownicy. Problem pojawia się również w przypadku rodzin, których bliscy zmarli w domu. Dyspozytor często odmawia przyjazdu lekarza pogotowia, by stwierdził zgon i wypisał niezbędne dokumenty. Lekarz rodzinny może być zaś trudno dostępny (np. w weekendy), a bez karty zgonu rodzina nie może rozpocząć formalności związanych z organizacją pogrzebu.