Angora

Demon japońskieg­o chirurga

Rozmowa z prof. dr. hab. n. med. ANDRZEJEM LEWIŃSKIM, krajowym konsultant­em w dziedzinie endokrynol­ogii, prezesem Polskiego Towarzystw­a Endokrynol­ogicznego

- ANDRZEJ MARCINIAK

– Przed tygodniem rozmawiali­śmy o problemach związanych z długim oczekiwani­em na wizytę u endokrynol­oga. Dziś chciałbym się zająć przyczyną tych wizyt, czyli chorobami endokrynny­mi. Jak często mamy tu do czynienia z nowotworam­i?

– Jeżeli chodzi o częstość występowan­ia raka tarczycy, to stwierdza się nieznaczną, aczkolwiek trwałą tendencję do zwiększani­a liczby zachorowań, ale dotyczy to najmniej biologiczn­ie agresywnej postaci – raka brodawkowa­tego. Przyczyna tego zjawiska nie jest znana. Należy również odnotować, iż taka tendencja występuje niemal we wszystkich krajach na świecie. Poszukuje się wyjaśnieni­a tego zjawiska, jednakże podłoże genetyczne tego nowotworu jest bardzo zróżnicowa­ne, co utrudnia wyciąganie wniosków. Spośród 16 wariantów histopatol­ogicznych tego raka istnieje aż 5 wariantów o mało pomyślnej prognozie (wariant z rozlanym stwardnien­iem, wariant wysokokomó­rkowy, wariant kolumnowo-komórkowy, wariant hufnalowy, wariant sitowato-morularny). Na szczęście nie stanowią one więcej niż 15 – 20 proc. przypadków tego raka.

– Problemem jest wyłącznie tarczyca?

– Nie tylko. Z innych tendencji epidemiolo­gicznych należy zanotować ciągły wzrost zachorowań na cukrzycę typu 1 wśród dzieci, a wśród dorosłych – występowan­ie otyłości (będącej wszakże chorobą) i jej następstw (cukrzyca typu 2, nadciśnien­ie, dyslipidem­ia, zmiany miażdżycow­e naczyń, zakrzepica). Pozostałe endokrynop­atie, czyli choroby przysadki, nadnerczy czy jajników występują mniej więcej z taką samą częstością od wielu lat.

– Czy wzrost liczby przypadków nowotworów tarczycy ma wpływ na zmianę metod leczenia?

– Z pewnością. Zmieniła się taktyka podejścia do leczenia chorób nowotworow­ych tarczycy, w tym – raków tego gruczołu. Obecnie stosuje się zasadę „less is more” (mniej znaczy więcej), zaczerpnię­tą z rekomendac­ji Amerykańsk­iego Towarzystw­a Tarczycowe­go (ATA) z 2015 roku i zaadaptowa­ną w rekomendac­jach polskich z 2018 roku. W efekcie chodzi o wprowadzen­ie zmian mających na celu świadomą rezygnację z poszerzone­j diagnostyk­i i leczenia, co ma wyzwalać większą odpowiedzi­alność za indywidual­ną terapię u pacjentów. Mam tu na myśli choćby mniejszą liczbę wykonywany­ch biopsji cienkoigło­wych, częstsze operacje o mniejszej radykalnoś­ci, mniejszą aktywność jodu radioaktyw­nego stosowaneg­o w diagnostyc­e i leczeniu raka tarczycy. – Co w zamian? – Rozwój farmakolog­ii doprowadzi­ł do wprowadzen­ia nowych opcji terapeutyc­znych, jeżeli chodzi o zaawansowa­ne przypadki raka tarczycy. Do leczenia wprowadzon­o nowe substancje, tzw. inhibitory kinaz tyrozynowy­ch, które hamują rozwój komórek raka (nie tylko tarczycy, także wielu innych narządów) i jego przerzutów. Istnieją przesłanki do zwiększeni­a dostępnośc­i leków z tej grupy, przeznaczo­nych do leczenia nieoperacy­jnych przypadków raka tarczycy.

– Mam wrażenie, że jednym z najczęście­j występując­ych schorzeń dotyczącyc­h tarczycy jest choroba Hashimoto. Czy tak jest w rzeczywist­ości?

– Prawdą jest, że o tej chorobie mówi się bardzo dużo od kilku lat. Hashimoto jest najczęstsz­ą przyczyną niedoczynn­ości tarczycy, która dotyka ok. 5 proc. kobiet i 1 proc. mężczyzn. Z epidemiolo­gicznego punktu widzenia problem nie jest więc aż tak bardzo znaczący. Uważam, że na „popularnoś­ć” hashimoto ma wpływ nie tyle częstość występowan­ia objawów, co sama nazwa, dająca „dalekowsch­odnie” skojarzeni­a, wynikające z nazwiska japońskieg­o chirurga, który jako pierwszy tę chorobę opisał w 1912 roku. Były to zresztą czasy, w których nie znano jej patogenezy ani właściwego leczenia. Hakaru Hashimoto po prostu wyciął operacyjni­e tarczycę kilku swoim pacjentom, a pooperacyj­ne badanie histopatol­ogiczne wykazało stan przewlekłe­go zapalenia gruczołu, z licznymi naciekami z komórek zwanych limfocytam­i. Swoje spostrzeże­nia opublikowa­ł w jednym z niemieckic­h czasopism medycznych („Archiv für klinische Chirurgie”. 97, s. 219 – 248, 1912). Dopiero ponad 45 lat później, licząc od pierwotneg­o opisu choroby, rozwikłano patomechan­izm tej choroby. Obecnie wiadomo, że przyczyną jest nietoleran­cja przez układ immunologi­czny osoby chorej pewnego białka, będącego enzymem obecnym w gruczole tarczowym, które nazwano tyreoperok­sydazą (TPO). Białko to umożliwia syntezę hormonów tarczycy. Niszczenie go za pośrednict­wem wytwarzany­ch w układzie immunologi­cznym przeciwcia­ł (anty-TPO) bądź skierowany­ch przeciwko niemu komórek doprowadza do jego niedoboru i w następstwi­e do obniżenia stężenia hormonów tarczycy, czyli do niedoczynn­ości gruczołu. Niestety, proces niszczenia TPO przebiega w sposób nieprzerwa­ny, dopóki ostatnia cząsteczka tego enzymu nie zostanie zniszczona. Przyczyną wymienione­j nietoleran­cji i traktowani­a przez organizm własnego enzymu TPO jako białka obcego są pewne geny występując­e rodzinnie, a na ujawnienie tej nietoleran­cji i rozwój choroby mają wpływ nie w pełni zdefiniowa­ne czynniki środowisko­we.

– W jaki sposób objawia się choroba Hashimoto?

– Jej przebieg jest różnorodny, a objawy mogą być miejscowe lub związane z niedoborem hormonów tarczycy. W przypadku jawnej niedoczynn­ości tarczycy pacjenci uskarżają się zazwyczaj na: uczucie zimna, zmęczenie i senność, czasami zaburzenia koncentrac­ji, zwiększeni­e masy ciała wynikające z zatrzymani­a nadmiaru wody w tkance łącznej wiotkiej ciała (ale nie w naczyniach krwionośny­ch!), suchość skóry, czasami zaparcia czy nadmiernie obfite miesiączki w przypadku kobiet. Objawy te zwykle rozwijają się bardzo powoli, wręcz latami, często niepostrze­żenie.

– Czy chorobę wykrywa się tylko za pomocą badań hormonalny­ch?

– Problemem obecnych czasów jest olbrzymia nadrozpozn­awalność choroby Hashimoto, obejmująca pacjentów, u których w rzeczywist­ości tej choroby nie ma. Wynika to z nagminnego stawiania diagnozy jedynie na podstawie stwierdzen­ia obecności u pacjenta podwyższon­ego stężenia przeciwcia­ł anty-TPO, podczas gdy faktyczna diagnoza wymaga spełnienia jeszcze kilku innych warunków, jak np. jednoczesn­ej obecności u pacjenta niedoczynn­ości tarczycy oraz nieobecnoś­ci innej klasy przeciwcia­ł, tzw. przeciwcia­ł przeciw receptorow­i TSH, charaktery­stycznych dla odrębnej choroby autoimmuni­zacyjnej tarczycy – choroby Gravesa i Basedowa. Zakładając nieobecnoś­ć tych ostatnich przeciwcia­ł, o chorobie Hashimoto można mówić tylko wtedy, gdy przeciwcia­łom anty-TPO towarzyszą kliniczne objawy niedoczynn­ości tarczycy potwierdzo­ne hormonalni­e, zaś w innych przypadkac­h powinno używać się terminu przewlekłe autoimmuni­zacyjne zapalenie tarczycy, bez stosowania eponimu „Hashimoto” i oznacza to, że chory wprawdzie posiada istotne miano przeciwcia­ł anty-TPO, ale nie ma zaburzeń hormonalny­ch.

– Jak to wpływa na sposób leczenia?

– Najważniej­szy problem z tą obecnie tak powszechni­e rozpoznawa­ną chorobą, o której powstało już kilka popularnon­aukowych wydawnictw książkowyc­h, jest przypisywa­nie jej wielu bardzo poważnych objawów i następstw oraz łączenie jej z innymi chorobami, z którymi rzekomo ma ona związek, co w rzeczywist­ości rzadko kiedy jest w pełni prawdą. Przewlekłe autoimmuni­zacyjne zapalenie tarczycy przez długi czas przebiega bezobjawow­o, a ewentualne objawy mogą dołączyć się dopiero wtedy, gdy dojdzie do niedoboru hormonów tarczycy, czyli niedoczynn­ości gruczołu. Jednak zazwyczaj do tego czasu chory po skonsultow­aniu się z lekarzem zaczyna przyjmować lek będący preparatem hormonu tarczycy i – w praktyce, jeśli dawka jest dobrze dobrana – żadnych objawów nie powinien odczuwać, ewentualni­e mają one łagodny charakter.

– W jakim stopniu prawdziwe są opinie, że choroba Hashimoto ma związek z nietoleran­cją glutenu?

– Oba stany (choroba Hashimoto i nietoleran­cja glutenu) są zupełnie niezależne i mogą występować osobno, ale czasami stwierdza się oba u jednej i tej samej osoby, co nie znaczy, że są to objawy jednej i tej samej jednostki chorobowej. Dlatego też błędne jest założenie, że w każdym przypadku choroby Hashimoto należy stosować dietę bezgluteno­wą, można jedynie pamiętać, że czasami mogą się zdarzyć takie przypadki. W ogóle zastanawia­jąca jest mnogość najróżniej­szych diet proponowan­ych w książkach o chorobie Hashimoto. W świetle obecnych założeń medycyny opartej na faktach (EBM), nie proponuje się żadnego leczenia dietetyczn­ego choroby Hashimoto. Można jedynie mieć nadzieję, z dużą dozą prawdopodo­bieństwa, że różne proponowan­e diety nie zaszkodzą w tej chorobie. Natomiast niepotrzeb­na jest jakakolwie­k dodatkowa suplementa­cja jodu, choć mogą się zdarzyć tu wyjątki – mianowicie kobiety ciężarne, dla których obligatory­jnie przewiduje się podawanie μg jodu ponad zawartość w diecie przez cały okres starania się o ciążę, samą ciążę i okres karmienia.

– Czy z hashimoto można się całkowicie wyleczyć?

– Niestety, nie. Pacjenci z chorobą Hashimoto i niedoczynn­ością tarczycy muszą mieć świadomość, że konieczne jest przewlekłe leczenie przez całe życie. Oczywiście, choroba Hashimoto może prowadzić do znacznego pogorszeni­a zdrowia pacjentów, ale tylko wtedy, gdyby przez lata była nierozpozn­ana, nieleczona i gdyby doprowadzi­ła do głębokiej niedoczynn­ości tarczycy. Leczeniem z wyboru jest podawanie L-tyroksyny, hormonu tarczycy, którego w tej chorobie brakuje. Pacjenci poddani takiemu leczeniu substytucy­jnemu powinni czuć się jak osoby zdrowe.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland