(19) Hejtem po oczach
Medioznawca o TVP
W wydanej niedawno książce kulturoznawca Marcin Napiórkowski pisze o zjawisku tzw. turbopatriotyzmu. Turbopatriota to ktoś, kto ciągle obnosi się ze swoim patriotyzmem, ma odwiecznego wroga – Niemca, Rosjanina czy Żyda (może też być nim feministka lub imigrant terrorysta), wokół niepodległości państwa buduje poczucie oblężenia, chętnie – jak pisze Autor – posługuje się figurą twierdzy i przedmurza. Turbopatriota zakłada, że każde przepraszanie za historię i walka ze współczesną dyskryminacją mają na celu poniżenie Polaków. Stąd też jego przywiązanie do przeszłości i tradycji.
Z tego zbioru ideologii turbopatriotyzmu nierzadko czerpią „Wiadomości” TVP, budując patriotyczne uniesienie również z elementów współczesnych, często tak naprawdę niewiele znaczących. 24 września „Wiadomości” zakomunikowały, że wkrótce „marzenia Polaków mogą stać się rzeczywistością”. Wcześniej były one „nieosiągalne”, ale dzięki obecnej polskiej polityce, sojuszowi ze Stanami Zjednoczonymi i przyjaźni prezydenta Andrzeja Dudy z prezydentem Donaldem Trumpem „staną się rzeczywistością”. Otóż, uwaga, już za parę dni mogą być zniesione wizy do USA! To co jest oczywiste w przypadku gdy odsetek odmów spadnie poniżej 3 procent, propaganda TVP przedstawia jako sukces polskiej dyplomacji. Cieszmy się, bo nasz kraj został oceniony jako „godny zaufania, silny i sprawny”. Michał Adamczyk mówi: „To są najważniejsze, historyczne dni dla Polski!”. Dziennikarz zachwyca się Trumpem (nad którym wisi groźba odsunięcia od władzy, tzw. impeachmentu) i ewentualnym zniesieniem wiz dla Polaków, podczas gdy od wielu lat bez wiz do USA mogą jeździć obywatele Czech, Węgier, Litwy, Łotwy i Estonii. Koniec wiz związany jest z niskim współczynnikiem odrzuceń podań o wizy (poniżej 3 proc.) i nikt tu nikomu łaski nie robi, bo takie są po prostu amerykańskie przepisy – żadnej w tym zasługi ani Trumpa, ani Dudy nie ma. Warto też pamiętać, że i tak o wpuszczeniu na terytorium Stanów Zjednoczonych decyduje na lotnisku docelowym urzędnik imigracyjny Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego. Peany „Wiadomości” na cześć sojuszu polsko-amerykańskiego, który „nie jest papierowy i sztuczny, a realny i rzeczywisty” (tak było w tekście, nie przesłyszałem się – M.P.) nie milkną ani na chwilę; dzięki niemu następuje modernizacja polskiej armii, kupujemy od Amerykanów samoloty i zestawy przeciwrakietowe, szkolimy „terytorialsów” (Wojska Obrony Terytorialnej), słowem mamy silną armię i sojusz militarny z USA. 26 września „Wiadomości” obwieszczają: „Polska najbezpieczniejsza w historii”, bo na naszym terytorium przybędzie żołnierzy amerykańskich, którzy będą m. in. ćwiczyć na poligonie w Drawsku Pomorskim. Nie kwestionuję ważności pobytu wojsk amerykańskich w Polsce, ale przyczyny naszego bezpieczeństwa są bardziej złożone i składają się na nie m.in. sytuacja polityczna w Europie, powstanie Unii Europejskiej i nasze w niej członkostwo, oraz stosunki gospodarcze i polityczne Polski z Niemcami. A to już dla „Wiadomości” nie jest wygodny temat.
W ideologii polskiego turbopatriotyzmu wojsko i militaryzm zajmują czołowe miejsca. Jak powiedział „Wiadomościom” żołnierz WOT: „My, Polacy, wolność i żołnierkę mamy we krwi”. Turbopatriotyzm odwołuje się do dwusetletniej walki partyzanckiej z przeważającym wrogiem. A kiedy nie ma wroga realnego, na użytek polityczny robi się wroga wyimaginowanego z LGBT (chcą nam zabrać nasze dzieci), PO (chce nam zabrać 500 plus), czy z prezydenta Francji Macrona, który ośmielił się skrytykować polską politykę klimatyczną (a raczej jej brak). I tak w koło, byle do wyborów. Bo „ciemny lud to kupi”.