Witaj, nieznajomy!
Czy masz PIN w swoim telefonie? Zostawiasz swój smartfon bez kontroli gdzieś na wierzchu, bo przecież nie kryje żadnych sekretów. A może wolałbyś, żeby nie wpadł w ręce nic niepodejrzewającej żony, bo nowa koleżanka z pracy wysyła ci dwuznaczne esemesy, a nawet coraz odważniejsze zdjęcia?
Mój telefon co tydzień mówi mi, ile czasu spędzam przed ekranem. Pięć, sześć godzin tygodniowo na sprawdzenie e-maili, odpisanie na wiadomości i niedługie surfowanie po ulubionych portalach to nie jest jakiś szokujący wynik. Ludzie naprawdę nie wypuszczają swoich smartfonów z ręki, są z nimi niemal zrośnięci jak z nową, niezbędną do funkcjonowania częścią ciała. Nasze życie też przeniosło się do tych małych, zaawansowanych technologicznie pudełek. Właściwie najrzadziej telefon służy nam teraz do telefonowania. Najczęściej wysyłamy z niego esemesy, oglądamy filmy, słuchamy muzyki. W smartfonie można zarezerwować hotel na drugim końcu świata, kupić bilet do teatru i umówić się na randkę. Aplikacje policzą za nas kalorie, zapłacą rachunki, zgaszą światło w domu i uruchomią pralkę. No i wreszcie, telefon to nasz współczesny, dostępny dwadzieścia cztery godziny na dobę aparat fotograficzny, a nawet kamera. O selfie powiedziano i napisano już wszystko. Dodajmy więc tylko, że zdjęcia telefonem – sobie i innym – robią już wszyscy. Bez tysięcy fotografii dziś już właściwie nie istniejemy. Ludzi, którzy nie mają konta w mediach społecznościowych, można zaliczyć do zagrożonego wyginięciem gatunku. Do kin wchodzi właśnie film „Nieznajomi”. Ależ to uczta dla widza! Dawno nie było w Polsce tak znakomitego obrazu, który ogląda się z zachwytem od pierwszej do ostatniej minuty. Świetna obsada i scenariusz. Obsada oryginalnie polska, scenariusz – adaptacja włoskiego oryginału. Zdeklarowani kinomani mogą pamiętać film sprzed paru lat „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”. Polską wersję tej historii napisali Katarzyna Sarnowska (35 l.) i Tadeusz Śliwa (38 l.), który „(Nie)znajomych” także wyreżyserował. To bardzo kameralna opowieść, z powodzeniem dałoby się wystawić ją w teatrze. Wszystko dzieje się bowiem w mieszkaniu, a mimo to film trzyma w napięciu jak najlepszy thriller. Do tego bawi i wzrusza, dialogi są znakomite, a plejada gwiazd gwarantuje najwyższy poziom rozrywki. O co w tej historii chodzi? Ano właśnie o te nasze telefony i skrywane w nich sekrety. Grupa znajomych spotyka się przy stole, nagle pada propozycja niekonwencjonalnej zabawy: będziemy czytać na głos wszystkie przychodzące do nas esemesy, a rozmowy prowadzić w trybie głośnomówiącym. Nie wszystkim pomysł się podoba, ale machina już ruszyła. Szybko wychodzi na jaw, że telefony uczestników domówki pełne są tajemnic. A raczej życie jest pełne tajemnic, a telefony tylko służą do ich przechowywania. Małżonkowie dowiadują się więc rzeczy, których woleliby nie wiedzieć. Dobrzy znajomi okazują się kompletnymi nieznajomymi. Świat chwieje się wszystkim w posadach a nawet wywraca do góry nogami. Z tego przyjęcia, które miało być miłym spotkaniem dobrych przyjaciół, nikt już nie wyjdzie taki sam. Tomasz Kot (42 l.), Maja Ostaszewska (47 l.), Kasia Smutniak (40 l.), która grała też we włoskiej wersji, Aleksandra Domańska (30 l.), Michał Żurawski (40 l.), Łukasz Simlat (41 l.) i Wojciech Żołądkowicz (39 l.) – wszyscy zagrali brawurowo. Nikogo nie zabrakło na uroczystej premierze. Pojawił się też koproducent filmu Dawid Podsiadło (26 l.), którego piosenka promuje też film. Na premierę przyszedł też rzadko, naprawdę rzadko widywany na warszawskich imprezach dobry znajomy Dawida, czyli Kuba Wojewódzki (56 l.). Przyszedł sam, choć w Warszawie plotkuje się, że znalazł sobie nową dziewczynę. Może to tylko plotki, a może prezenter uznał, że jeszcze nie pora, by rzucić nową i bardzo młodą piękność na pożarcie krwiożerczym paparazzim. Jako że współproducentem filmu jest Polsat, nie zabrakło gwiazd ze stacji Zygmunta Solorza (63 l.). Grające w jednym serialu Weronika Rosati (35 l.), Katarzyna Zielińska (40 l.) i Julia Wieniawa (20 l.) pozowały razem na ściance, a Agnieszka Hyży (34 l.) przeprowadzała wywiady na czerwonym dywanie. Na widok Kasi Smutniak fotoreporterom zaparło dech w piersiach – jest tak zjawiskowo piękna, a jednocześnie naturalna, skromna i sympatyczna w rozmowie. Ola Domańska rozkwita, a portale plotkarskie zauważyły, że aktorka, podobnie jak niedawno Julia Wieniawa, a wcześniej Monika Brodka (31 l.), też porzuciła mocne makijaże. To świetna moda na naszych salonach. Wreszcie zwykłe dziewczyny mogą nie mieć kompleksów, że nigdy nie będą wyglądać jak celebrytki. Ciekawe, czy ten trend się utrzyma. Czy odważą się na to inne znane panie i czy będziemy w stanie je rozpoznać, kiedy pojawią się publicznie bez tony tapety? A może okaże się, że nasze dobre znajome z ekranu to jednak zupełnie inaczej wyglądające (nie)znajome?