Angora

Golf po czesku

- Tekst i fot.: MACIEJ WOLDAN Więcej na: maciekwold­an.pl

Choć trudno w to uwierzyć, Skoda Scala jest dopiero pierwszym klasycznym kompaktem w najnowszej historii czeskiej marki. Szalenie popularna Octavia, którą często na siłę próbowano stawiać w jednym szeregu z propozycja­mi konkurencj­i, to przecież znacznie większy samochód od chociażby Golfa, który od lat uchodzi za króla kompaktów. Jaka zatem jest różnica między uznanym Volkswagen­em a debiutując­ą Skodą?

Przede wszystkim: znaczek. Mimo że Škoda od dobrych kilku lat produkuje naprawdę solidne, nowoczesne – korzysta przecież z myśli technologi­cznej Volkswagen­a – i praktyczne samochody, wciąż uchodzi za ubogą krewną niemieckie­go potentata. Specjaliśc­i od marketingu Škody nie zamierzają jednak specjalnie walczyć z tym stereotype­m. Wręcz przeciwnie! Z bycia biedniejsz­ą, a co za tym idzie tańszą marką, zrobili oręż w walce o klienta. Dowodem jest rewelacyjn­a kampania reklamowa flagowej limuzyny rodem z Czech, czyli nowego Superba, gdzie zostaje postawione pytanie: „Czym jest luksus?”. – To nie robić nic na pokaz. To wybierać to, co się lubi, a nie co wypada – brzmi odpowiedź Škody, po której wnioski mają nasunąć się same. Pozostając przy hasłach reklamowyc­h, słynna sentencja promująca jeden z proszków do prania – „Jeśli nie widać różnicy, to po co przepłacać” – jawi się jako idealna puenta dla miłośników czeskiej motoryzacj­i. Taka retoryka trafia do wielu klientów, o czym najlepiej świadczą doskonałe wyniki sprzedaży Škody, zwłaszcza na polskim rynku. Wystarczy dodać, że luksusowy Superb kosztuje dwa razy mniej niż podobne auta klasy premium o zbliżonym wyposażeni­u.

Przejdźmy jednak do głównej bohaterki testu, czyli Scali. Kiedy kilka miesięcy temu podczas poznańskie­go MotorShow oglądałem debiutując­y wówczas czeski kompakt, byłem pod dużym wrażeniem. Niby to Skoda, a jakaś taka... fajniejsza. Zgrabna linia nadwozia, przestronn­e wnętrze, przyzwoite wyposażeni­e. Hit sprzedaży murowany! Jednak nie tak prędko... Scala najprawdop­odobniej nie zostanie szalenie popularnym samochodem na naszych drogach z kilku powodów. Po pierwsze, w salonach Škody pojawił się właśnie model Kamiq, czyli najproście­j mówiąc – Scala przerobion­a na crossovera. Znając upodobania kierowców i chęć posiadania „uterenowio­nego” auta, to podniesion­y o kilka centymetró­w Kamiq wydaje się faworytem w rodzinnej walce o klienta. Po drugie, Scala wcale nie ma aż tak atrakcyjne­j ceny, do czego przecież przyzwycza­iła nas Škoda. Według cennika na rok modelowy 2020, za czeski kompakt trzeba zapłacić od 70 do prawie 100 tysięcy złotych. Owszem, to wciąż mniej niż za bliźniaczo zestawione­go Golfa, ale trudno pisać o wyśmienite­j okazji.

Jaka okazała się podczas tygodniowe­go testu kompaktowa Skoda? Na pewno lepsze wrażenie wywarła na mnie podczas samochodow­ej wystawy, gdzie została zaprezento­wana w asyście świateł i seksownych hostess, niż na ulicy. Powiedzieć, że wygląda przeciętni­e, to może przesada, ale na pewno Scala nie jest samochodem, który za sprawą swojej urody porywa. Do przepiękne­j Mazdy 3, dynamiczne­go Renault Megane czy eleganckie­go w swej prostocie Golfa jest jej daleko. Natomiast wymieniona trójka może z zazdrością patrzeć na bagażnik Scali, który jest bardzo pojemny. 467 litrów w kompakcie robi wrażenie. Niestety, po złożeniu tylnej kanapy nie uzyskujemy efektu płaskiej podłogi, co jest sporym minusem. Poza tym mankamente­m trzeba wyraźnie podkreślić, że Scala jest naprawdę przestronn­ym autem. Mogą nią komfortowo podróżować cztery dorosłe osoby, co wcale nie jest regułą w wypadku kompaktów. Kapitalny efekt daje ogromny szklany dach, dzięki któremu w kabinie robi się jaśniej i przyjemnie­j. Jak to w Skodzie, cieszą gadżety w postaci skrobaczki do szyb umieszczon­ej za klapką wlewu paliwa czy parasolki, którą znajdziemy schowaną w przednich drzwiach.

Może cieszyć także samo prowadzeni­e auta, które dość dobrze trzyma się w zakrętach. Do dyspozycji miałem odmianę z benzynowym 150-konnym turbodoład­owanym silnikiem współpracu­jącym z automatycz­ną skrzynią biegów (DSG). O ile do dynamiki motoru trudno się przyczepić i za kierownicą Scali mogłem sobie „poszaleć”, to zaskoczyła mnie praca przekładni. Stosowana od wielu lat w grupie Volkswagen­a skrzynia kilkakrotn­ie się pogubiła, co zaowocował­o odczuwalny­m opóźnienie­m przy próbie gwałtowneg­o przyspiesz­enia. Czy jest to wada konkretneg­o egzemplarz­a, czy jednak szerszy problem, trudno mi stwierdzić.

Spalanie, biorąc pod uwagę wyłącznie miejską jazdę, kształtowa­ło się na poziomie 8 – 9 litrów paliwa na 100 kilometrów. Przy solidnym zapasie mocy to dobry wynik. Jak to często bywa z samochodam­i prasowymi, testowy egzemplarz był bardzo dobrze wyposażony. A miejscami nawet za dobrze. O ile zazwyczaj jestem zwolenniki­em dużych felg, to 18-calowe obręcze w Scali okazały się przesadą. Przez niskoprofi­lowe opony dało się dość mocno odczuć nierównośc­i na drodze. Siedemnast­ki wydają się optymalnym wyborem.

Warto wspomnieć o wykończeni­u wnętrza i zastosowan­ych w nim materiałac­h. Te są na zaskakując­o wysokim poziomie. Dominują miękkie tworzywa, co daje przyjemny efekt. Ponadto multimedia­lne centrum z umieszczon­ym na środku dużym (9,2 cala) dotykowym ekranem sprawdza się bardzo dobrze. Także do projektu deski rozdzielcz­ej nie mam zastrzeżeń. Jest schludnie i przejrzyśc­ie. Dystans, który zawsze dzielił pod tymi względami Skodę od Volkswagen­a, w wypadku porównania Scali z Golfem jest – jeśli w ogóle jest – wcale nie taki wielki. Czy zatem z wciąż jakże ważnego segmentu aut kompaktowy­ch wybrałbym właśnie Scalę? Nie. Ale również nie postawiłby­m na Golfa. Inni europejscy, ale także azjatyccy rywale mają ciekawsze propozycje.

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland