Sejm bez pychy i buty (Angora)
...zapowiada Tomasz Zimoch, kandydat KO do Sejmu z Łodzi.
– Pokasłujesz... – Niestety, dopadło mnie przeziębienie. Kilka dni temu strasznie lało, a ja uparłem się powiesić baner w miejscu, skąd mi skradziono cztery inne. Od znajomego usłyszałem żartobliwą wersję, że przeziębiłem się, bo polityka jest chora. Mam jednak nadzieję, że to przejdzie, bo nie mam czasu na chorowanie w końcówce kampanii wyborczej. Myślę, że pomoże jakiś imbir, herbatka z dzikiej róży... – Wyczerpujące były te miesiące? – Oj tak. Chociaż, prawdę mówiąc, lubię takie tempo i podnoszenie adrenaliny. Lubię, jak się coś dzieje, choć czasu na wszystko brakuje. Staram się ciągle coś wymyślać, bo nie znoszę sztampy. Przecież wyborcy mają już dosyć tych nieustannych konferencji, tego gadania na okrągło i czasami o niczym. Wybory odbędą się w dniu Dawcy Szpiku, przypomniałem o tym w ubiegłym tygodniu podczas eventu w łódzkiej stacji krwiodawstwa. Od wielu lat działam w poznańskiej „Drużynie Szpiku”. Byłem wielokrotnie na dziecięcym oddziale onkologii i to zawsze jest dla mnie lekcja pokory. Chciałbym taką drużynę utworzyć też w Łodzi. Dotarłem do 9-letniej Hani – bardzo uzdolnionej uczennicy szkoły muzycznej i właśnie dowiedziałem się, że kwalifikuje się do przeszczepu szpiku. Z fantastycznymi ludźmi z Poznania zrobiliśmy więc akcję zachęcającą do dołączenia się do dawców szpiku. Hasło związane jest z wyborami i brzmi: „Twój wybór”.
– Poznałeś prawdziwe bolączki mieszkańców Łodzi?
– Tak, bo rozmawiałem z setkami, a właściwie tysiącami ludzi. – I co? – Ciężko. Pewna kobieta, którą spotkałem w jednym z centrów handlowych, opowiedziała mi, w jak okropnych warunkach mieszka na Bałutach. Powiedziała, że godność człowieka zależy od tego, jakie ma warunki do spania. Podobnych historii było mnóstwo – wiem, że to są sprawy dla samorządu, a nie dla posła, ale będę starał się to monitorować. Sprzątam, i będę to robił także po 13 października – przejście podziemne przy stadionie Widzewa. Na zaśmiecanie terenu zwróciła z kolei uwagę jedna z mieszkających w tej okolicy łodzianek.
– Można już do ciebie mówić: panie pośle?
– Wybory są 13 października i wtedy się okaże...
– Kokietujesz. Numer jeden na liście w okręgu łódzkim to raczej pewniak.
– Do końca trzeba walczyć i nie odpuszczać. Podobnie jak w sporcie – nic nigdy nie jest pewne.
– Pytany na początku kampanii wyborczej, dlaczego kandydujesz, odpowiedziałeś: „Jestem obywatelem gorszego sortu, którego bardzo zmartwiły sprawy, dziejące się w ostatnich latach. W ramach Koalicji Obywatelskiej chcę przeciwko temu zaprotestować i przeciwko temu działać. Chcę, by zapanowała normalność”. Coś się od tego czasu zmieniło? Trzeba coś dodać?
– To wciąż aktualne, chodzi o pewne uniwersalne prawdy – coś jest dobre, coś złe, albo białe, albo czarne. Musi być jakiś kanon zachowań i wartości obowiązujących całe społeczeństwo.
– I w parlamencie będziesz o to walczył?
– Chcę spróbować. Zwróć uwagę, jak dramatycznie spadło zaufanie do Sejmu. Ludzie przestali wierzyć, że cokolwiek da się zmienić w tym kraju.
– Dlatego przygotowałeś „Mój dekalog politycznego fair play”? To dziesięć punktów. Zacytujemy?
– Na przykład: „Poseł szanuje wszystkich wyborców, nie tylko swoich, ale w równym stopniu wyborców innych opcji”, „W sprawach ważnych dla całego społeczeństwa posłowie znajdują wspólne rozwiązania”. Albo: „W Sejmie, tak jak w sporcie, nie można tolerować ciosów poniżej pasa, poniżania przeciwnika, obelg, insynuacji i kłamstw”.
– Przecież polityka to walki w klatce, jeżeli już mówimy o jakimś sporcie... – Ale ja w to wierzę. – Także w to – jak napisałeś w swoim dekalogu – że „w Sejmie nie ma miejsca na pychę, butę, zwłaszcza ze strony tych, którzy mają większość, w stosunku do mniejszości”?
– Ciągle czytam tę swoją „dziesiątkę” i marzę o tym, żeby przywrócić wiarę w rzetelną dyskusję. Naprawdę chcę przekonać Polaków do polityki i pokazać im, że można robić dobre i pożyteczne rzeczy. Jeśli pracy nad swoim wizerunkiem nie zaczną sami politycy, to ich postrzeganie w społeczeństwie nigdy się nie zmieni. – Jesteś idealistą? – Nawet wielkim, cholerka jasna, i nieraz dostaję za to w dupsko.
– Nigdy nie pomyślałeś: polityka to wielkie bagno?
– Chcesz mnie sprowokować do takich zwierzeń? Jak umówimy się następnym razem, to może coś więcej powiem. Ktoś powiedział, że polityka jest jak śnieg – gdy stopnieje, widać wszystkie brudy.
– Czy specjalista od barwnych metafor, ten od „Kończ pan, panie Turek, ten mecz” i innych komentatorskich perełek będzie też poetą sejmowego mikrofonu?
– Język posłów przede wszystkim musi być zrozumiały, a teraz większość nie mówi normalnym językiem. Mój tata, który był prawnikiem, twierdził, że uzasadnienie wyroku musi być tak napisane, żeby każdy to zrozumiał. A my często słyszymy z ław sejmowych jakiś bełkot.
– Beata Lubecka, dziennikarka Radia ZET, przyłapała cię na tym, że nie znałeś tzw. sześciopaku Schetyny, a są to główne założenia programowe. Już się ich nauczyłeś?
– Ja je znam od dawna, ale nie trzeba chyba wymieniać w kolejności? A czy to, kurczę, Dekalog jest, dziesięć przykazań Bożych? Posłowie mają swoich ekspertów i są od wyciągania wniosków i korzystania z mądrych podpowiedzi. Tymczasem, jak przysłuchuję się debatom, to wydaje mi się, że kandydaci na wszystkim się znają, i na wszystko mają właściwą odpowiedź. Często im zazdroszczę.
– Może o piłce nożnej trochę pogadamy? Niebawem nasza reprezentacja gra z Łotwą i Macedonią Północną mecze eliminacyjne do Euro 2020. Będzie dobrze, czy jeszcze gorzej?
– Bardzo mnie ciekawi, jak będzie wyglądała 20. minuta meczu z Macedonią. Pamiętajmy, że zaczynamy grać 13 października o 20.45, a około 21 pojawią się pierwsze, sondażowe, wyniki wyborów. Jak zareaguje Stadion Narodowy? A wracając do sportowego aspektu. Wiem doskonale, w jakiej sytuacji jest trener Jurek Brzęczek, zwłaszcza po przegranej ze Słowenią, ale wierzę, że sytuacja się wykrystalizuje. Powiedzmy szczerze, brak awansu byłby wielką sztuką.
– Zauważyłem, że zaświeciły ci się oczy, gdy mówisz o sporcie. Nie żal ci?
– No co ty, przecież wciąż jestem i będę dziennikarzem. – A nie już politykiem? – Nie mam doświadczenia politycznego, nie interesują mnie żadne układy partyjne, nie jestem członkiem żadnej partii. Jaki ze mnie polityk? – Czyli to tylko przygoda? – Tak nie powiem, bo ktoś może to odebrać, że Zimoch jaja sobie robi. Owszem, to dla mnie coś nowego, jakieś wyzwanie, ale na poważnie.