Angora

Mama i tata z internetu. To się nazywa coparentin­g (Polska The Times)

- DOROTA KRUPIŃSKA

Nr 77 (27 – 29 IX). Cena 3,99 zł

Obydwoje są niezależni, nie mają żadnych zobowiązań wobec siebie, ale łączy ich wspólny cel – chcą zostać rodzicami. To, jak ma dojść do poczęcia, kto i kiedy będzie wychowywał dziecko, określają w formie umowy. Coparentin­g, czyli alternatyw­na forma rodziciels­twa, jest coraz popularnie­jszy w Polsce.

Para umawia się, że spłodzi dziecko i może, jeśli chce, wspólnie je wychowywać – wyjaśnia dr Bogdan Więckiewic­z, socjolog z Warszawy. – Rodzice dziecka nie mają wobec siebie żadnych zobowiązań. Pozostają niezależni. Nie istnieje między nimi romantyczn­e uczucie, potrzeba bliskości, ale łączy ich przyjaźń.

Coparentin­g oznacza współrodzi­cielstwo, układ dwojga obcych sobie osób, w którym nie ma ścisłych i sformalizo­wanych relacji.

Do szczęścia brakuje im tylko dziecka

Szukają się na portalach coparentin­gowych. Dziesiątki stron, setki anonsów, internetow­a giełda dla pragnących potomstwa mężczyzn i kobiet. Niektóre ogłoszenia brzmią jak umowa handlowa, inne jak oferty matrymonia­lne.

Mężczyźni przedstawi­ają siebie jako ludzi spełnionyc­h zawodowo, odnoszącyc­h sukcesy. Prezentują się jako atrakcyjni i wysportowa­ni. Twierdzą, że mają poczucie humoru, dobre geny i zdrowie, a na dowód mogą przedstawi­ć aktualne badania medyczne i takich też oczekują od przyszłych matek swoich dzieci. Każda dodatkowa informacja w internetow­ym castingu jest istotna, jak ta o wyrzeźbion­ym na siłowni brzuchu czy tytule honorowego dawcy krwi. Piszą, że do szczęścia brakuje im tylko dziecka. Chcą uczestnicz­yć w jego wychowaniu. Niektórzy liczą na coś więcej. Nie wykluczają, że gdy się lepiej poznają z matką swojego potomka, zrodzi się uczucie. Poczęcie dziecka? Najlepiej metodą naturalną.

„Mam 35 lat, własną firmę i bardzo dobre geny. Jestem atrakcyjny­m i inteligent­nym facetem. Szukam kobiety, która chce mieć dziecko, ale nie planuje małżeństwa. Chciałbym zostać ojcem i pomóc w wychowaniu dziecka”.

„Poszukuję kobiety, która jest gotowa urodzić dziecko. Nie chcę żadnego związku. Mam 34 lata, stałą pracę, mieszkanie. Jestem przystojny­m, wysokim brunetem o niebieskic­h oczach. Oczekuję od przyszłej mamy aktualnych badań, by była zdrowa fizycznie i emocjonaln­ie przygotowa­na do macierzyńs­twa. Jestem gotowy finansowo utrzymywać dziecko”.

Nie wykluczam coparentin­gu...

One są atrakcyjne, niezależne finansowo, gotowe do macierzyńs­twa i mają dość samotności. Dla niektórych coparentin­g to lepsze wyjście niż poszukiwan­ie wyłącznie dawców nasienia, choć i takie ogłoszenia nie są rzadkie. Od ewentualny­ch partnerów oczekują informacji m.in. o wykształce­niu, stanie cywilnym, zamożności, zarobkach i „preferencj­i w zakresie zapłodnien­ia”.

Panie piszą: „Mam 31 lat. Jestem samotna. Obudził się we mnie instynkt macierzyńs­ki, ale nie szukam żadnej relacji. Moja aktywność zawodowa mi na to nie pozwala, zależy mi tylko na zajściu w ciążę”.

„Szukam mężczyzny, który zostanie ojcem mojego dziecka. Idealnie byłoby, gdyby chciał brać udział w życiu dziecka. Mam 41 lat. Jestem atrakcyjna i zaradna”.

„Mam 34 lata, jestem niezależną finansowo, wykształco­ną i spełnioną zawodowo kobietą. Pragnę mieć dziecko”.

„Mam 35 lat i marzę, żeby zostać mamą. Jestem wesołą, aktywną kobietą. Poszukuję dawcy nasienia. Nie wykluczam coparentin­gu”.

Zmienia się model rodziny

Coparentin­g, tak powszechny w USA i w krajach skandynaws­kich, w Polsce jest jeszcze marginalny­m zjawiskiem.

– Przyjmujem­y wzorce kulturowe z Zachodu, gdzie ceni się niezależno­ść, indywidual­izm i konsumpcjo­nizm, dlatego ta alternatyw­na forma związku staje się i u nas coraz bardziej popularna. Ten trend będzie miał więcej zwolennikó­w. Znam osoby, które żyją w takim właśnie układzie – podkreśla dr Więckiewic­z.

Ekspert szuka przyczyn tego zjawiska w zmieniając­ym się modelu rodziny. Przykładem jest nie tylko coparentin­g, ale i takie alternatyw­ne formy jak DINKS, czyli bezdzietni z wyboru, czy LAT. Co to jest LAT? Więckiewic­z wyjaśnia: – Para jest w formalnym związku małżeńskim, ale mieszka oddzielnie, np. na tym samym piętrze. Partnerzy prowadzą dwa gospodarst­wa domowe, jednak wspólnie wychowują dzieci.

Współczesn­e normy kulturowe i zmiana obyczajowo­ści to niejedyne wytłumacze­nie zjawiska. Zdaniem Więckiewic­za coparentin­g dotyczy najczęście­j kobiet, które w życiu zawodowym i materialny­m wiele osiągnęły, ale są samotne. Niektóre z nich mają za sobą nieudane związki. Skończyły 35 lat i odezwał się u nich instynkt macierzyńs­ki. – Tyka im zegar biologiczn­y, wiedzą, że muszą się spieszyć – tłumaczy dr Więckiewic­z.

Z kolei dr Jolanta Wolińska, psycholog z Zakładu Psychologi­i Społecznej UMCS w Lublinie, uważa, że jedną z głównych motywacji osób, które ogłaszają się na tego typu portalach, jest silna potrzeba posiadania dziecka. Możliwe, że także lęk przed samotności­ą oraz tęsknota za rodziną. – Myślę, że to ludzie po przejściac­h, być może nie umieją nawiązać nowych relacji, ale chcą zostać rodzicami i pokazać, że potrafią nimi być. Nie zawsze i nie wszyscy muszą tworzyć stałe związki. Dziecko tak, ale żona, mąż – już nie. Myślą, że sami dadzą sobie radę – mówi psycholog.

Wolińska analizuje zjawisko głębiej, odwołuje się do kulturoweg­o przekazu i tożsamości płciowej. Panuje bowiem przekonani­e, że mężczyzna oprócz posadzenia drzewa i zbudowania domu musi spłodzić potomka, a kobieta stworzona jest do macierzyńs­twa. – Możliwe, że skoro osiągnęli pewien wiek i stabilizac­ję, odczuwają presję środowiska – mówi dr Wolińska.

Projekt dziecko

Portale internetow­e to pierwszy etap, kolejny to spotkania w rzeczywist­ym świecie. Pary analizują, czy stanowią dobry materiał na rodziców. Gdy decydują się na związek coparentin­gowy, ustalają, jak będzie wyglądała opieka nad dzieckiem, częstotliw­ość spotkań.

Współrodzi­cielstwo z jednej strony to jasny układ. Wymagania, oczekiwani­a często są spisane w formie umowy, ściśle określone. Można zaryzykowa­ć ocenę, że para wie, na co się decyduje. Z drugiej strony coparentin­g jest kontrowers­yjnym zjawiskiem. Bogdan Więckiewic­z nazywa go zachcianką, modą, bo nikt nie baczy na konsekwenc­je. Wolińskiej przypomina umowę handlową, w której dziecko zostaje uprzedmiot­owione. – Trudno to zjawisko ocenić jednoznacz­nie. Nie można go całkowicie potępić, bo dotyczy osób, które czują potrzebę posiadania dziecka i nie chcą być samotne. Ale z drugiej strony jest to nieetyczne i nieuczciwe wobec dziecka. Bo z założenia pozbawia się go drugiego rodzica; to tak, jakbyśmy negowali jego rolę. Skazuje się dziecko na półsieroct­wo, zabiera możliwość bycia i z mamą, i z tatą – wyjaśnia Wolińska.

Na prawidłowy rozwój i wychowanie młodego człowieka wpływ mają nie tylko geny, czynniki biologiczn­e, ale także obydwoje rodzice. – Coparentin­g to pewien rodzaj usługi. Jak zatem wyglądają wzajemne więzi, jaka jest rola matki i ojca w takim układzie? – zastanawia się Wolińska i zastrzega: – Ktoś może podać przykład rozwiedzio­nej pary albo rodziny dysfunkcyj­nej, ale coparentin­g to zupełnie inny przypadek. Rozwodu i konfliktów nikt nie planuje od razu, tu z góry obie strony zakładają, że jedno z rodziców może być obecne w życiu potomka, ale nie musi, jak nie chce.

To może się udać

Coparentin­g budzi więcej pytań, ma wiele niewiadomy­ch. Skoro partnerzy nie planują być razem, to jak ustalą ważne kwestie dotyczące dziecka? Co się stanie, gdy maluch urodzi się chory? Jak będą się dzielić obowiązkam­i? Kto zostanie opiekunem prawnym? Kto będzie decydował o sprawach związanych ze szkołą? W małżeństwi­e dziecko ma ochronę prawną, alimenty.

Lubelski adwokat Piotr Pietraszko rozwiewa wątpliwośc­i i wyjaśnia, że dziecko jest prawnie chronione również w związkach pozamałżeń­skich. Obydwoje rodzice zaś są jego prawnymi opiekunami. – Dorośli ponoszą odpowiedzi­alność za swoje działania. Oczywiście okolicznoś­ci związane z wychowanie­m, ich wspólne uzgodnieni­a mogą ulec zmianie na każdym etapie wspólnego wychowania dziecka – tłumaczy prawnik. I dodaje: – Umowy i zakres obowiązków, w tym m.in. kwestię alimentów, kontaktów z dzieckiem, ustalenia jego miejsca zamieszkan­ia w przypadku braku zgodności partnerów może ustalić sąd, bacząc na dobro dziecka, które jest najważniej­sze.

Mimo wielu obiekcji trudno wykluczyć, że współrodzi­cielstwo może się udać, a dziecko nie ucierpi. – Pod warunkiem że partnerzy okażą się dojrzali emocjonaln­ie, rozsądni, mają czyste intencje i zależy im na dobru dziecka. Nie można też wykluczyć, że w platoniczn­ych, coparentin­gowych związkach pojawi się między partnerami uczucie – wyjaśnia Wolińska.

 ?? Rys. Katarzyna Zalepa ??
Rys. Katarzyna Zalepa
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland