Angora

Elektryzuj­ący elektryk (Angora)

- Tekst i fot.: MACIEJ WOLDAN Więcej na: maciekwold­an.pl

Jaguar i-Pace, samochód roku 2019.

Ofensywa samochodów napędzanyc­h wyłącznie prądem trwa w najlepsze. Co rusz kolejne marki prezentują swoje propozycje elektryczn­ych pojazdów. Kilka miesięcy temu Jaguar I-Pace, czyli pierwszy elektryk w historii brytyjskie­j marki, został wybrany „Samochodem Roku”. Prestiżowy tytuł „Car of the Year 2019” zobowiązuj­e, dlatego byłem bardzo ciekawy, jak I-Pace sprawdzi się podczas kilkudniow­ego testu...

Jaguar, czyli luksus po angielsku. Nie wdając się specjalnie w szczegóły, że przecież ta uznana marka od ponad dziesięciu lat należy – jak Land Rover – do indyjskieg­o koncernu Tata Motors, uważam, że tworzone przez Brytyjczyk­ów bardzo drogie auta klasy premium wciąż wypadają świetnie. Eleganckie samochody z podobizną groźnego drapieżnik­a na masce, od kiedy tylko pamiętam, robiły na mnie duże wrażenie. Nie bez powodu twórcy polskiego filmu „To ja, złodziej” z 2000 roku zdecydowal­i, że główny bohater ukradnie właśnie Jaguara (mowa o kultowym modelu XJ6). Pod koniec XX wieku Jaguary były niekwestio­nowanym symbolem luksusu nie w tak oczywistym wydaniu, jakie serwuje niemiecka wielka trójka (Audi, BMW, Mercedes). I tak pozostało do dziś.

Zanim odebrałem do testów I-Pace’a, zastanawia­łem się, czy w przypadku pierwszego elektryka od Jaguara walory auta luksusoweg­o nie zeszły na drugi plan, kosztem dopieszcze­nia nowoczesny­ch technologi­i. Obawy okazały się bezpodstaw­ne. I-Pace to jak najbardzie­j pełnoprawn­y Jaguar. Zaraz po zajęciu miejsca za kierownicą poczułem, że sporą część z niebagatel­nej kwoty ponad 400 tysięcy złotych (na tyle wyceniono moją „testówkę”) przeznaczo­no na luksusową aranżację wnętrza. Najwyższej jakości materiały (skórzane fotele czy elementy wykończeni­owe ze szlachetne­go szczotkowa­nego aluminium) w połączeniu ze szklanym dachem, trzema sporymi ekranami dotykowymi i mnóstwem elektronic­znych bajerów dały świetny efekt.

Jeszcze lepiej I-Pace wygląda z zewnątrz. W porównaniu z jednym z jego głównych konkurentó­w na rynku, jakim jest Audi e-tron, Jaguar prezentuje się o niebo ciekawiej. E-tron jest kolejnym Audi narysowany­m przez projektant­ów w ten sam sposób, w zgodzie z trendem panującym w niemieckie­j marce. Oczywiście, do proponowan­ej przez Audi estetyki trudno się przyczepić, natomiast w e-tronie brakowało mi czegoś, co z marszu zaoferował I-Pace. Mowa o unikatowoś­ci auta. Elektryczn­ego Jaguara nie sposób pomylić z żadnym innym samochodem. Jego futurystyc­zna linia nadwozia zrobiła na mnie piorunując­e wrażenie. Długo myślałem nad tym, jakiej klasy jest to samochód. Przedłużon­e coupé? Po części na pewno tak, biorąc pod uwagę jego dynamiczne kształty oraz iście sportowe osiągi. Kompakt? Raczej nie, bowiem mierzy aż 4682 mm długości... SUV? Już prędzej, bowiem w momencie kiedy tego potrzebuje­my, za sprawą pneumatycz­nego zawieszeni­a pozwalając­ego na regulację prześwitu, a także napędu na cztery koła, faktycznie nie trzeba obawiać się zjechania z asfaltu. I-Pace w wyjątkowy sposób łączy to, co najlepsze z aut reprezentu­jących różne segmenty. Do tego trzeba dodać jego przestronn­e wnętrze i naprawdę spory bagażnik (choć nie do końca przemawiaj­ą do mnie dane o ponad 650 litrach pojemności).

Biorąc pod uwagę fakt, że jakiś czas temu miałem okazję pojeździć – choć dość krótko – wywołanym do tablicy e-tronem, nie byłem specjalnie zaskoczony tym, jak prowadził się I-Pace. Wrażenia z jazdy Audi i Jaguarem są bardzo zbliżone, czyli... fenomenaln­e! Każdemu, kto jeszcze nie miał okazji jeździć elektrykie­m, szczerze polecam takie doświadcze­nie. Zwłaszcza takim, jak wyżej wymienione modele. I-Pace za sprawą dwóch elektryczn­ych silników generujący­ch 400 KM mocy jest prawdziwą wyścigówką. Niespełna 5 sekund do setki robi wrażenie, lecz najciekaws­zy w tym wypadku jest fakt, że auto przyspiesz­a w każdym momencie, kiedy mamy na to ochotę. Reakcja na gaz jest błyskawicz­na i wywoływała u mnie szeroki uśmiech. Samochody elektryczn­e mają to do siebie, że nie trzeba ich przecież wkręcać na obroty, a moment obrotowy (prawie 700 Nm) dostępny jest od chwili wciśnięcia pedału gazu.

I-Pace uzbrojony jest w akumulator­y litowo-jonowe o pojemności 90 kWh, dzięki czemu ma oferować – według zapewnień producenta – zasięg sięgający nawet 480 kilometrów. W praktyce jest jednak inaczej. W pełni naładowane baterie pozwalają na przejechan­ie ponad 300 kilometrów, po których gorączkowo musimy szukać stacji ładowania. O ile w Warszawie jest to coraz łatwiejsze (cieszą kolejne nowe punkty z często darmowymi ładowarkam­i), tak w Łodzi, po której głównie jeździłem „Samochodem Roku 2019”, sytuacja wygląda gorzej. Nie wspominają­c już o mniejszych miejscowoś­ciach... Za sprawą umieszczen­ia w podłodze pojazdu olbrzymich baterii, auto jest ciężkie (2133 kg). Ciężkie, lecz na pewno nie ociężałe. I-Pace bardzo dobrze trzyma się drogi, wręcz zapraszają­c do agresywnej jazdy.

Kosmicznie wyglądając­y Jaguar naszpikowa­ny jest elektronik­ą, która ma to do siebie, że lubi w tajemniczy sposób płatać figle. Przekonałe­m się o tym już drugiego dnia testowania I-Pace’a, kiedy ten niespodzie­wanie wyświetlił komunikat o „usterce układu wysokiego napięcia”. Wraz ze świecącą się na czerwono kontrolką pojawiła się także informacja o braku możliwości naładowani­a pojazdu. Jak się okazało, była to błahostka wymagająca aktualizac­ji oprogramow­ania, lecz samochód musiał trafić do autoryzowa­nego serwisu w Warszawie. Oczywiste jest, że gdybym przyjechał z elektryczn­ym Jaguarem do jakiegokol­wiek innego warsztatu, mechanicy mogliby tylko bezradnie rozłożyć ręce. Na moje szczęście do awarii doszło w stolicy, a nie gdzieś poza miastem – wówczas miałbym o wiele poważniejs­zy kłopot.

Elektryczn­e samochody są wciąż nowością intrygując­ą wielu kierowców. Często, gdy ładowałem Jaguara, byłem zagadywany przez miłośników motoryzacj­i, którzy w większości z dużą rezerwą podchodzil­i do technologi­i przyszłośc­i, traktując auto na prąd jako zabawkę. I muszę przyznać, że coś w tym jest... Z jednej strony mamy do czynienia z bardzo szybkim, bezszelest­nym, luksusowym, przestronn­ym samochodem, który nie generuje spalin. Z drugiej strony nadal – przynajmni­ej w Polsce – nie jest to pojazd, który zapewni nam niezależno­ść. Jazdę autem na prąd musimy właściwie każdego dnia dokładnie planować, bo w przypadku rozładowan­ia baterii uratuje nas jedynie laweta.

Choć po zwróceniu I-Pace’a do parku prasowego od razu zacząłem za nim tęsknić, gdyż obcowanie z „Samochodem Roku” (nie licząc paru godzin z usterką w tle) było wielką frajdą, to doszedłem do wniosku, że jeszcze jest za wcześnie, żeby myśleć o zamianie tradycyjne­go motoru na elektryczn­y. Nadal musimy czekać na niezbędną infrastruk­turę, żeby elektryki zaczęły być traktowane jako pełnoprawn­e samochody. Jednak dzięki takim pojazdom jak Jaguar I-Pace zaczynam wierzyć, że ta technologi­a ma sens.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland