Airbus kontra Boeing
Samobójczy pojedynek
Samobójczy pojedynek.
Nowe starcie na linii Europa – USA. Światowa organizacja handlu uznała, że Waszyngton może nałożyć na europejskie produkty sankcje do wysokości 7,5 mld dolarów.
Światowa Organizacja Handlu (WTO) 1 października wydała ostateczny werdykt w sprawie sporu handlowego między USA a UE dotyczący pomocy publicznej uzyskanej przez Airbusa. WTO potwierdziła, że europejski gigant korzystał z nielegalnego wsparcia finansowego w formie preferencyjnego opodatkowania we Francji i Hiszpanii w ramach pomocy dla programu A350. WTO uznała, że w wyniku tej pomocy Boeing poniósł straty. Aby je wyrównać, USA mają prawo nałożyć 7,5 mld dolarów dodatkowych podatków na produkty importowane z UE.
Waszyngton szybko skorzystał z okazji i ogłosił nałożenie cła w wysokości 100 proc. na samoloty i 25 proc. na inne produkty przemysłowe i rolnicze importowane z Unii. Na liście stworzonej przez Biuro Przedstawiciela Handlowego USA (USTR) figuruje m.in. włoski parmezan, hiszpańska oliwa z oliwek, francuskie wino, a także samoloty Airbus. Tymczasem przemysł lotniczy funkcjonuje, wykorzystując sieć podwykonawców rozproszonych po całym świecie. Uderzyć w Airbusa to uderzyć we wszystkich jego partnerów i we wszystkie kraje, które dla niego pracują. Przede wszystkim w USA. Podobnie ma się sytuacja z Boeingiem.
Jeśli USA opodatkują Airbusa, tak jak obiecują, w rzeczywistości podwoją jego cenę. UE obiecuje, że nałoży wówczas sankcje na Boeinga. Guillaume Faury, prezydent wykonawczy Airbusa, po raz kolejny wezwał UE i USA do wypracowania kompromisu. Europejczycy wzywają do tego... od 15 lat. Boeing stoi na podobnym stanowisku, ale żąda, aby przed rozpoczęciem negocjacji Airbus dostosował się do werdyktu wydanego przez WTO. Spór rozpoczął się 6 października 2004 roku, kiedy Airbus i Boeing złożyły przeciwko sobie pierwsze skargi. W kolejnych raportach WTO odsyłała z niczym obie firmy, bo i jedna, i druga korzystały z programów pomocy publicznej w takim czy innym momencie swej historii. WTO odrzuciła 90 proc. zawartości skarg.
Werdykt ogłoszony w środę nie kończy sporu. Wiosną 2020 roku WTO ma opublikować ostateczną decyzję dotyczącą europejskiej skargi przeciwko Boeingowi.
Wojna na sankcje może zostać ogłoszona już teraz, a rozegrałaby się w specyficznym kontekście. USA, będące już w stanie wojny handlowej z Chinami, otworzyłyby drugi front, co doprowadziłoby do jeszcze większej destabilizacji światowych wymian handlowych. Do tego dochodzą konsekwencje brexitu.
Na kilka miesięcy przed początkiem kampanii prezydenckiej Donald Trump nie ma na to pomysłu. Okopany pod sloganem „America first” wydaje się gotowy do walki nawet ze swoimi najbliższymi europejskimi sojusznikami. Bitwa będzie krwawa i bez zwycięzców. Airbus nie mógłby już sprzedawać swoich samolotów amerykańskim firmom, te zaś mogłyby odmówić przyjęcia już zamówionych maszyn (w sumie 925), których cena nagle by się podwoiła. American Airlines, Delta czy Jetblue już ostrzegły USTR, że taka sytuacja mogłaby stanowić ryzyko dla ich konkurencyjności i poziomu zatrudnienia, bo Airbus, który dużo zainwestował w USA, mógłby zlikwidować miejsca pracy w Alabamie, gdzie składane są A320neo.
Z kolei Boeing nie będzie mógł już sprzedawać w Europie. Dodatkowo Amerykanie mieli nadzieję na przywrócenie lotów uziemionych 737 Max. Setki Maxów miały dotrzeć do Europy, ale najpierw samolot musi uzyskać pozwolenie Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego. Boeing potrzebuje również zgody Europy, aby przejąć kontrolę nad brazylijskim Embraerem. „Użycie tych spraw, aby wywrzeć wpływ na USA, byłoby błędem” – zauważa dobrze poinformowany obserwator. Ujawnia, że amerykański Departament Sprawiedliwości uważnie przygląda się śledztwom w sprawie korupcji prowadzonym przeciwko Airbusowi przez Francję i Wielką Brytanię... Łatwo mógłby rozpocząć podobną procedurę – Airbus jest również spółką amerykańską. (MS)