Miasto żyjących bogów
Poznać i zrozumieć świat. Nepal.
U stóp Himalajów ( himal to po nepalsku „ośnieżony szczyt”) leży stolica tej górzystej krainy – Kathmandu. Leży w dolinie o tej samej nazwie i choć teraz wraz z szybkim przepływem ludności jej miasta, miasteczka i wsie prawie zlały się w jedną metropolię, 20 – 30 lat temu w dolinie tej było kilka ośrodków miejskich, z których głównymi były Kathmandu, Bhaktapur i Lalitpur (Patan). Przez stulecia konkurowały między sobą, m.in. w liczbie i urodzie świątyń oraz innych obiektów sakralnych. Chadzając uliczkami czy podwórzami starych dzielnic, można natknąć się na tysiące różnych obiektów sakralnych – od wielkich świątyń, po małe figurki umieszczone w ścianach domów. Warto – szczególnie w Lalitpur – zobaczyć nie tylko główny plac z pałacem królewskim i świątyniami, ale i zbłądzić w malownicze uliczki, gdzie każdy natknie się na coś ciekawego.
Rdzenną ludnością doliny są Newarowie, którzy wytworzyli specyficzną kulturę, wierzenia, architekturę oraz język. Co ciekawe, ich język jest sztucznym tworem, niejako kodem stworzonym przed wiekami na potrzeby handlu z Tybetem. Pomimo tak niewielkich odległości pomiędzy tymi trzema starymi miastami doliny Newarowie z Kathmandu mogą jako tako dogadać się po newarsku z Newarami z położonego sześć kilometrów dalej Lalipur, ale zarówno jedni, jak i drudzy nie będą się w stanie porozumieć z mieszkającymi 16 kilometrów dalej Newarami z Bhaktapur. Choć może się to wydawać zaskakujące, w Nepalu, który ma powierzchnię o połowę mniejszą od Polski, używa się około 36 lokalnych języków. I nie są to gwary, lecz odrębne języki. Tu mało kto zna tylko jeden język, bo jednym mówi się w domu, innym w szkole, innym na ulicy, a jeszcze w innym słucha się radia. Większość moich tutejszych znajomych posługuje się przynajmniej pięcioma językami.
Mimo różnic językowych
trzy newarskie miasta łączą wspólne tradycje, z których jedną są żyjący bogowie. Najbardziej znaną jest Kumari – dziewczynka dziewica. Nie jest jedyna. Pozostałymi są Ganesh oraz Bhairab. Chłopcy. Trójka żyjących bogów wybierana jest według określonych reguł – muszą pochodzić z rodu Shakya, z odpowiedniego bahal (rodzaj wspólnoty) oraz mieć cechy, które tuż po urodzeniu są określane na podstawie szczegółowo wykonanego horoskopu. Mali bogowie pełnią ważne funkcje religijne oraz społeczne, związane z podtrzymaniem tradycji. Przez stulecia królestwa (Nepal jest republiką od 11 lat) mali bogowie pełnili także funkcje wyroczni dla królów Nepalu. Kumari pełni funkcję do momentu pierwszego kontaktu z krwią (skaleczenie lub pierwsza miesiączka), Ganesh i Bhairab nieco dłużej, ale najwyżej do 14. roku życia.
Spotkanie Kumari,
Ganesha lub Bhairaba nie jest łatwe. Można ich zobaczyć jedynie podczas wielkich świąt, kiedy to są obnoszeni w lektykach lub siedzą na wielkich wozach ciągniętych ulicami. Dla mnie jest to nieco łatwiejsze, bo rodzina, z którą jestem związany, to stary ród Shakyów. Więzy rodzinne są tu nadal silne, a pamięć o przodkach sięga 5 – 6 pokoleń wstecz. To dla mnie fenomen, bo w kraju nie ma cmentarzy czy grobów, które utrwalałyby pamięć. A nieraz słyszałem wytłumaczenie pokrewieństwa: „Wiesz, cztery pokolenia temu nasze prapraprababki były siostrami”. Biorąc pod uwagę wielkość klanów, pamiętanie takich drzew genealogicznych jest nie lada sztuką. Wesela na 300 osób należą tu do kategorii małych. Na szczęście „moi” Shakyowie to rodzina ciekawa. I tak: ciotka mojego przyjaciela była Kumari Kathmandu w latach 80. Odkąd pamięta, była otaczana boską czcią, żyła w małym pałacu, była noszona w lektyce, gdyż jej stopy nie mogły dotknąć ziemi, uczestniczyła w najważniejszych rytuałach oraz niejednokrotnie przyjmowała króla proszącego o radę. Oczywiście, zanim została uznana za Kumari, przeszła różne próby. Podobnie jak wnuk siostry babki mego przyjaciela, który jest obecnie Ganeshem. Turyści przeważnie słyszą tylko o Kumari i tłumnie odwiedzają ich domy pałace położone w centralnych punktach starych miast. Ale dla Newarów i wielu Nepalczyków Ganesh jest także bardzo ważny.
Jedną z najlepszych okazji zobaczenia trójki żyjących bogów Kathmandu jest wielkie święto Indra Jatra (czytaj: indra dżatra), które odbywa się we wrześniu. Jako „kuzyn” Ganesha mogłem wtedy być w jego domu na ceremonii, która odbywa się w dniu rozpoczęcia święta. Jak to przy kontakcie z bogiem, obowiązują liczne reguły. Przykładowo nie mówi się do niego i nie patrzy mu w oczy; nie zwraca się do niego po imieniu. Jednym z punktów jest składanie darów. Z mojej strony to zwykle dobra, polska czekolada. Po ceremonii wszyscy (w domu jest kilkadziesiąt osób tylko z najbliższej rodziny) jemy tradycyjne newarskie potrawy, podczas gdy z ulicy dochodzą okrzyki i rytmy wygrywane na bębnach i talerzach przez tłum już zebrany przed domem Ganesha. Po ceremonii i posiłku Ganesh umieszczany jest w lektyce i niesiony do pałacyku Kumari. Procesji towarzyszy ciągle powiększający się tłum i wiele grup, z których każda gra na instrumentach inny rytm. To przedstawiciele różnych bahal, a każdy bahal ma własny rytm, po którym można go rozpoznać (osoby o wrażliwszych uszach, udając się na oglądanie Indra Jatry, powinny zaopatrzyć się w porządne zatyczki do uszu).
Po dotarciu do pałacyku Kumari Ganesh wchodzi do niego, a po przybyciu trzeciego boga – Bhairaba – odbywa się tam sekretna ceremonia. Przed domem Kumari zaś czekają już wielkie drewniane wozy o kołach wysokości rosłego człowieka. Tłumy obsiadają piramidy schodkowe stanowiące podstawy świątyń oraz okoliczne dachy domów. Na balkonie starego pałacu królewskiego na wyjście bogów oczekują przedstawiciele władz z prezydentem Nepalu na czele, generalicja oraz ambasadorzy. Poniżej nich stoją szeregi kompanii reprezentacyjnej regimentu Ghurków. Wszystko odbywa się na Basantapur, czyli kathmandyjskim starym mieście, przy nieustannym huku mieszających się rytmów wygrywanych na bębnach przez grupy przedstawicieli dziesiątków bahal.
Po sekretnej ceremonii
trójka małych bogów wynoszona jest z pałacyku Kumari i umieszczana w wielkich wozach. Salwa i obrzucanie wozów monetami rozpoczyna Indra Jatrę. Setki ludzi chwytają grube liny, by ciągnąć wozy bogów po wąskich uliczkach starego Kathmandu. Przed wozami biega i tańczy w transie człowiek z wielką, czerwoną czupryną, z twarzą zasłoniętą maską – w niego wstępuje bóstwo Lakhe. Obok wozów idą osoby ochraniające tłum przed ewentualnym dostaniem się pod koła masywnych i słabo sterownych pojazdów. Po ulicach biega Pulu kisi – duża lalka, poruszana przez dwóch mężczyzn, przedstawiająca białego słonia. W wielu miejscach można też oglądać tradycyjne tańce wykonywane przez tancerzy w tradycyjnych strojach rytualnych i maskach. Wieczorami na starym mieście odsłaniana jest także wielka twarz Bhairaba, a z jego ust leje się wino ryżowe. Tłumy młodzieńców „walczą”, by spić choć kroplę tego uświęconego napoju. Niektórzy spijają go zbyt wiele i musi interweniować policja. Podczas jednego dnia Indra Jatry uświęcone wino mogą spijać dziewczęta. W przeciwieństwie do młodzieńców one jakoś potrafią ustawić się w rządku i kolejno spokojnie podchodzić po to błogosławieństwo.
Indra Jatra trwa około tygodnia i każdy dzień to przejazd wozami do innego punktu miasta. Szczególny urok ma to święto po zmroku, gdy na wielu domach i oknach zapalane są ogniki, powietrze kipi od przepełnionych ludźmi ulic, a powietrze nieustannie niesie rytmy bębnów. Nazwa święta wzięła się z legendy, w której Indra, bóg deszczu, przyjął ludzką formę, aby skraść dla swej matki cudowny kwiat rosnący w ogrodzie w dolinie Kathmandu. Został schwytany i za karę napiętnowany poprzez przegonienie go ku przestrodze po ulicach miasta.
Święto to jest początkiem serii uroczystości odbywających się po monsunie i zbiorach, z których najważniejszy jest Dashain. Podróżujący po Nepalu w czasie Dashainu (okolice października) powinni wziąć pod uwagę, że wiele miejsc może być zamkniętych i mogą wystąpić kłopoty z transportem. W tym czasie setki tysięcy ludzi wraca na święta do rodzinnych stron. Czas Dashainu
to seria różnych świąt, a poszczególne dni są przeznaczone na czczenie różnych bóstw, zwierząt lub ludzi. Głównym czczonym bóstwem jest Durga, gniewna żona boga Śiwy, która pokonała złego demona. Niestety, nadal żywa jest stara tradycja i podczas święta zabija się dziesiątki tysięcy zwierząt (głównie kóz). W klasztorach buddyjskich trwają wtedy wzmożone modły za pomyślne przyszłe wcielenie tych ofiar Dashainu. Coraz więcej Nepalczyków zarzuca też tę część świętowania, gdyż nie widzą sensu w zabijaniu zwierząt tylko dla tradycji. Kilka dni po świętach związanych z Durgą przychodzi czas na święta, na które chyba Nepalczycy czekają najbardziej – Tihar. To pełne radości pięciodniowe święto jest związane z czczeniem bogini Lakszmi (Pani Pomyślności). Już na kilka dni przed Tiharem domy przechodzą generalne porządki i są przystrajane lampkami oliwnymi lub iluminacjami, które po zmierzchu rozświetlają noce. Przed progami domostw usypywane są z kolorowych proszków różne mandale i wzory. Często ustawiane są w nich małe gliniane lampki oliwne.
W przeciwieństwie do święta Indra Jatry, które odbywa się na ulicach Kathmandu, Tihar to święto rodzinne. Trudno opisać głębię związanego z nim przekazu, ale z pewnością można w nim znaleźć ukrytą wiedzę o potrzebie harmonii między człowiekiem a światem, w którym żyje. I tak, pierwszego dnia czci się kruki – posłanników boga Jamy, pana świata zmarłych. Drugiego, czci się psy, by podziękować im za bezgraniczne oddanie i pomoc. Tego dnia nawet bezpańskie psy uliczne przechadzają się przystrojone w girlandy. Dnia czwartego girlandy lądują na szyjach lub rogach krów, które są symbolem bogini Lakszmi i wciąż są tu symbolem pomyślności (na ulicach nadal można spotkać wałęsające się byki i krowy, które niejednokrotnie leżą beztrosko na jezdniach, omijane przez pojazdy). Ten dzień jest także głównym dniem odwiedzin rodziny i przyjaciół.
W gości niesie się domowej roboty słodycze lub owoce. To dzień śpiewu i tańca, zarówno w ogrodach, jak i na ulicach, a dla kawalerów to dzień zalotów. Dzień czwarty jest przeznaczony dla wołów oraz zwierząt jucznych. Woły są tu nadal niezastąpione na małych polach tarasowych, gdzie nie da się użyć traktorów. Zaś konie, osły i muły to doskonały środek transportu na wąskich górskich drogach prowadzących do oddalonych miejsc. Czwartego dnia Newarowie czczą własne ciało. Wykonują rytuały mające zapewnić długie i zdrowe życie, a ostatnim dniem jest Bhai-tika – czas okazywania szacunku i miłości braciom i siostrom.