Angora

Leczyć, nie zarządzać

- Rozmawiał: KRZYSZTOF RÓŻYCKI Czytaj też str. 22 – 23

Rozmowa z ADAMEM SANDAUEREM, założyciel­em i honorowym przewodnic­zącym Stowarzysz­enia Pacjentów „Primum Non Nocere”

– Zawsze przed wyborami sprawy związane ze służbą zdrowia są wykorzysty­wane w kampanii przez wszystkie ugrupowani­a. Czy dziś opieka medyczna wygląda lepiej niż przed czterema lub ośmioma laty?

– To źle postawione pytanie. Mamy postęp w medycynie, więc leczy się coraz więcej chorób. Wydajemy coraz większe środki na leczenie, ale dostęp do lekarzy się nie poprawia, a niezadowol­enie społeczne cały czas jest na tym samym wysokim poziomie. Nie jest ani lepiej, ani gorzej. Jest tak jak od lat, czyli źle.

– Wszyscy zgodnie twierdzą, że wydajemy za mało na ochronę zdrowia.

– W wielu krajach świata do wydatków na ochronę zdrowia są włączane zasiłki chorobowe, które stanowią 2 – 3 proc. PKB. Jeżeli więc do obecnych 4,8 proc., jakie wydajemy ze środków publicznyc­h, dodamy 2,5 proc. wydawane z naszych prywatnych kieszeni oraz wspomniane 2 – 3 proc., to już mamy około 10 proc. PKB. Ale w liczbach bezwzględn­ych tych pieniędzy z pewnością powinno być więcej.

– Niektórzy eksperci upatrują przyczyn kłopotów służby zdrowia w wyjeździe za granicę ponad 20 tys. lekarzy.

– Tak mówi premier, powołując się na izby lekarskie, ale nie ma na to żadnych dowodów. To, że lekarze pobrali zaświadcze­nia upoważniaj­ące do pracy

za granicą, jeszcze o niczym nie świadczy.

Po marcu 1968 r. z Polski wyjechało 12 tys. Żydów i było ich widać i słychać w wielu krajach świata. Teraz niby wyjechało prawie dwa razy więcej lekarzy, ale jakoś nikt poza Polską o nich nie słyszy. To, że ktoś ma międzynaro­dowe prawo jazdy, nie oznacza, że mieszka w innym kraju.

– Lekarze cały czas narzekają na płace. Ale gdy jest się specjalist­ą drugiego stopnia i chce się brać dyżury, to zarobienie 30 tys. zł miesięczni­e nie jest żadnym problemem.

– Nie znam nikogo, kto uważa, że zarabia wystarczaj­ąco dużo. W ostatnich kilkunastu latach większość podwyżek nakładów na ochronę publicznej służby zdrowia została wydana na płace lekarzy. Chyba żadna grupa zawodowa nie zanotowała takiej progresji.

– Od 1999 r. rządzący zaczęli dopuszczać możliwość upadłości szpitali. Szczególni­e było to widoczne w latach 2007 – 2015.

– Państwo ma wobec obywateli obowiązki wynikające z konstytucj­i. W służbie zdrowia nie można stosować praw rynkowych. Szpital to nie fabryka.

– W gospodarce, resortach siłowych, kulturze bywały lepsze i gorsze czasy. W służbie zdrowia jest źle od zawsze i nie radzili sobie z kierowanie­m tym resortem nawet tak wybitni lekarze jak profesorow­ie Religa i Zembala.

– Lekarze są od leczenia, nie zarządzani­a. To może specjalist­om od zarządzani­a dajmy skalpel i wyślijmy ich na salę operacyjną?! Pamiętajmy też, że lekarz minister kiedyś przestanie kierować resortem i wróci do swojego szpitala, instytutu, kliniki i uczelni. Jest więc oczywiste, że nie będzie chciał się narazić swoim kolegom.

– Po 1989 r. nie widział pan żadnego dobrego ministra zdrowia?

– Właściwie żaden nie radził sobie na miarę naszych oczekiwań. Chyba najwyżej oceniłbym śp. Franciszkę Cegielską, która jako jedyna nie była lekarzem, tylko inżynierem, i może dlatego dobrze sobie radziła. Ale żeby być uczciwym, trzeba przypomnie­ć, że ze względu na jej chorobę środowisko lekarskie wstrzymało się od organizowa­nia protestów. Od lat postuluję połączenie Ministerst­wa Zdrowia z Ministerst­wem Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, gdyż wydatki obu resortów są naczyniami połączonym­i. Jeżeli oszczędzam­y na zdrowiu, opóźniając przez lata wszczepien­ie endoprotez­y stawu biodrowego czy operację zaćmy, to jednocześn­ie wydajemy o wiele większe pieniądze na zasiłek chorobowy czy rentę, nie mówiąc już o stratach, jakie wynikają z tego, że ktoś, zwłaszcza gdy jest wysokiej klasy specjalist­ą, wypada z rynku pracy.

– Samorząd lekarski ma gigantyczn­e, praktyczni­e niczym nieogranic­zone prawa i ogromny wpływ na funkcjonow­anie całego systemu. Można więc powiedzieć, że jest sędzią we własnej sprawie.

– Artykuł 17 konstytucj­i mówi, że w drodze ustawy można tworzyć samorządy zawodowe, reprezentu­jące osoby wykonujące zawody zaufania publiczneg­o i sprawujące pieczę nad należytym wykonywani­em tych zawodów w granicach interesu publiczneg­o i dla jego ochrony. Moim zdaniem ten zapis trzeba zmienić, ale to wymagałoby zmiany konstytucj­i. Daliśmy korporacji lekarskiej zbyt dużą władzę i społeczeńs­two, czyli suweren, nie ma nad tym żadnej kontroli.

– Czy można złamać ten monopol bez zmiany konstytucj­i?

– Powinno powstać kilka niezależny­ch od siebie samorządów lekarskich.

– PiS przed czterema laty zapowiadał, że poprawi funkcjonow­anie publicznej służby zdrowia, ale w tej kadencji się to nie udało.

– Przed czterema laty prezes Jarosław Kaczyński mówił, że najlepszym zabezpiecz­eniem dla ochrony zdrowia jest budżet państwa. Zapowiadał likwidację NFZ-u i finansowan­ie budżetowe. Kadencja mija i nic z tego nie zostało zrealizowa­ne. Tymczasem dziś numerem jeden na PiS-owskiej liście w Olsztynie jest Wojciech Maksymowic­z, który, gdy w latach dziewięćdz­iesiątych był ministrem zdrowia, wprowadzał Kasy Chorych, a więc system niepełnego zabezpiecz­enia ubezpiecze­ń zdrowotnyc­h. W tym roku Maksymowic­z został zastępcą Gowina w Ministerst­wie Nauki i Szkolnictw­a Wyższego, a teraz słyszymy plotki, że po wygraniu PiS-u zostanie nowym ministrem zdrowia. Niech więc władza wreszcie się zdecyduje, w jakim kierunku ma iść system ochrony zdrowia, bo na razie widać, że miota się od ściany do ściany.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland