Mafia grzybiarzy grasuje w podkieleckich lasach
W okolicach Kielc grozę wzbudza przekazywana pocztą pantoflową wiadomość o rzekomych atakach na grzybiarzy. Do „Echa Dnia” dzwonili czytelnicy, mówiąc, że słyszeli o incydentach z wymuszaniem grzybów, do jakich doszło w gminach Bieliny, Łagów i Nowa Słupia.
Kieleccy policjanci w krótkim czasie odnotowali trzy zgłoszenia dotyczące osób o śniadej karnacji, które miały dopuścić się przestępstwa w lesie. W dwóch przypadkach miały zrabować grzyby, w trzecim – telefon komórkowy.
– Żadne z tych zgłoszeń się nie potwierdziło. Nikt nie złożył oficjalnego zawiadomienia. Pierwszy sygnał pochodził ze Złotej Wody. Tydzień temu grupa Romów miała tu podjechać busem do małżeństwa wychodzącego z lasu. Grzybiarze poczuli się zagrożeni i wezwali policjantów. Na miejscu okazało się, że ludzie z busa, których policjanci wylegitymowali, wymachiwali rękami i nie mogli dogadać się z grzybiarzami, niczego im jednak nie zrobili ani nie zabrali – opowiada sierżant sztabowy Karol Macek, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.
Ktoś zadzwonił do policjantów, że osoby o śniadej karnacji pojawiły się w okolicach lasu w gminie Bieliny i kradną grzyby. Policjanci pojechali na miejsce, rozmawiali ze zgłaszającymi i innymi, którzy handlowali przy drodze.
– Sygnał się nie potwierdził. Z kolei w niedzielę zatelefonował do nas mieszkaniec gminy Łagów. Mówił, że gdy był na grzybach, został napadnięty przez obcokrajowców i stracił telefon komórkowy. Gdy policjanci pojechali do domu mężczyzny, okazało się, że jest on pijany, a komórkę ma przy sobie. Do tego był ubrany jak na wesele, a nie na grzybobranie – przekazywał Karol Macek.
O tym, jaką gminna wieść może nieść panikę, świadczą liczne sygnały o napaściach na grzybiarzy, które w ostatnich dniach dotarły do Sławomira Kopacza, wójta gminy Bieliny.
– Dostałem sygnały o tym, że grupy ludzi wyglądających na obcokrajowców wymuszają grzyby od zbierających je w naszych lasach. Zgłosiłem to na policję i poprosiłem o wzmożoną uwagę – powiedział wójt.
Warto dodać, że w tym roku zbieranie grzybów to niezły... biznes. Rywalizacja o grzyby może budzić niezdrowe emocje. Za kilogram można dostać 10, 15, a nawet 20 zł w przypadku prawdziwków, a po wielu miejscowościach krążą samochody, które je skupują. Z naszych rozmów z mieszkańcami świętokrzyskich gmin wynika, że są rodziny, które w ciągu jednego dnia potrafią zebrać i sprzedać grzyby nawet za około 1000 zł. Biznes się kręci, bowiem w Niemczech za kilogram prawdziwków można dostać 20 euro.