Zaklinacz dzikiej przyrody
Jak dogadać się z lisem, jeleniem i świstakiem
Maciej Faliński (29 l.), pracownik Tatrzańskiego Parku Edukacyjnego w Zakopanem, to miłośnik przyrody. Od lat fotografuje jej najpiękniejsze tajniki i jednocześnie poznaje psychikę zwierzęcych bohaterów swych prac, a także ich szkoli. To nie tylko psy, ale i jelenie, daniele i świstaki. Wojtek i Lubo to jeleniowate. Nie chodzą przy nodze Maćka dlatego że muszą, ale dlatego, że już sam widok opiekuna kojarzy im się pozytywnie. Wiedzą, że kontakt z nim to wspaniała zabawa, a nie praca. Jeśli nie mają ochoty na ćwiczenia i otrzymanie w zamian smakołyku, nie czynią tego. – Bywa, że praca idzie nam szybko i wystarczy tydzień, dwa, by jelenie przyswoiły nową komendę. Trochę inaczej jest ze świstakami. Nie wykonają poleceń, które robią jelenie, jednak reagują na swoje imiona i na sygnał dźwiękowy, który informuje je, że dostaną nagrodę, jeśli do mnie podejdą. To niby niewielkie rzeczy, ale wymagają systematyczności, zaangażowania, czasu, a jednocześnie dają ogromną satysfakcję – mówi.
Maciej to pasjonat. Ostatnio wpadł na pomysł, by pracować z lisami. Po co? – Nie chcę, żeby były one płaskie, takie nijakie dla człowieka. Chcę pokazać, że to mądre, sympatyczne istoty. Oczywiście mój Szron i Halny to nie dzikie lisy, tylko hodowlane. Sprowadziłem je spod Poznania. Nigdy nie były na wolności, tak jak i ich rodzice. Lis srebrny i lis polarny to moi podopieczni. Mają w Tatrzańskim Parku Edukacyjnym duży wybieg i uwielbiają pracę z człowiekiem. Co ciekawe, jeśli mamy przerwę w zajęciach, wprost nie mogą się doczekać, kiedy „popracują”. To inteligentne stworzenia. Wiele energii muszą zużyć, żeby na przykład zakraść się do kurnika i wykraść zdobycz. Podobnie jest na szkoleniu, chociaż każdy z samców ma inne zachowania – opowiada. Halny, lis srebrny – inna odmiana lisa rudego – jest zwierzęciem stadnym. Kocha polować na swą zdobycz. Nie interesuje go człowiek. Lis polarny natomiast głównie skupia się na ludziach. Kiedyś podążał za niedźwiedziami polarnymi, licząc na łatwą zdobycz, resztki po uczcie niedźwiedzia. Z tymi gatunkami współpracuje się trochę jak z psem, kotem i tchórzofretką jednocześnie. Komunikacja z psem wymaga konsekwencji, powtarzania i zaufania do inteligencji zwierzęcia. Kot, jak wiadomo, chadza własnymi drogami i to on dyktuje warunki, a tchórzofretka jest niezwykle ciekawska. Wszystkie te cechy zbiegły się w lisie. Halny z zadowoleniem przychodzi do skrzynki, w której dostaje nagrodę, ale kiedy nie ma smyczy. Gdy owa się pojawia, musi minąć trochę czasu, zanim ją polubi. Na początku chodzi po łuku, nie jest zainteresowany współpracą, ale później zaczyna traktować jej widok jak zapowiedź świetnej zabawy i wyjścia na spacer. Szron natomiast, łasy na smakołyki, szybko wykonuje komendy. Siada, wskakuje we wskazane mu miejsca. Interesują go ludzie i nowe wyzwania. Zdobyta w czasie szkolenia wiedza pomaga lepiej poznać te zwierzęta i ułatwia ich pielęgnację. Oczywiście nie każdy może mieć takiego czworonoga. Trzeba spełniać wiele wymogów, a zwłaszcza trzeba być świadomym, jak się z nimi obchodzić. To ciekawe stworzenia. – W naszym centrum edukacyjnym znajdują zainteresowanie i właściwą opiekę. Zresztą możecie sami się przekonać i poznać moich podopiecznych, jeśli przyjedziecie do Tatrzańskiego Parku Edukacyjnego w Zakopanem, pod Wielką Krokiew – zaprasza Maciej.