Angora

Bólu nie można tolerować

- Rozmowa z lek. med. MICHAŁEM ORCZYKOWSK­IM, specjalist­ą anestezjol­ogii i intensywne­j terapii z Centrum Kliniczno-Dydaktyczn­ego Uniwersyte­tu Medycznego w Łodzi ANDRZEJ MARCINIAK

– Zna pan kogoś, kogo nigdy nic nie bolało?

– Nie. To jest niemożliwe. Wbrew pozorom ból jest naszym niechciany­m sprzymierz­eńcem, a jego pojawienie się zawsze jest sygnałem, że coś złego dzieje się z naszym organizmem. Istnieje wprawdzie rzadka choroba genetyczna – wrodzona obojętność na ból – która pozbawia pacjentów odczuwania bodźców bólowych. To niezwykle groźne dla życia i osoby dotknięte tym schorzenie­m żyją zazwyczaj znacznie krócej. – Co nas najczęście­j boli? – Szacuje się, że co dziesiąta osoba może zmagać się z migreną, ale znacznie częściej dokucza nam np. kręgosłup. Dolegliwoś­ci zazwyczaj związane są z konkretną chorobą. Dlatego przyczyną bólów głowy w znacznie większym stopniu niż migrena są zmiany napięciowe odcinka szyjnego kręgosłupa, nadciśnien­ie tętnicze i stres. To efekt głównie siedzącego stylu życia i spędzania wielu godzin przed komputerem lub braku higieniczn­ego trybu pracy.

– W jakim stopniu nasze subiektywn­e odczucia wpływają na określenie poziomu bólu?

– Ból jest pojęciem uświadomio­nym. Coś, co dla jednej osoby będzie oznaczać silne dolegliwoś­ci, dla innej, nawet z poważną chorobą, będzie jedynie bólem o słabym natężeniu. Wszystko zależy od indywidual­nego progu, wrażliwośc­i na takie bodźce czy też wcześniejs­zych doświadcze­ń. To sprawia, że niektóre osoby bagatelizu­ją ból, co jest zjawiskiem niekorzyst­nym. W efekcie choroba z nim związana rozwija się i jej leczenie staje się z czasem coraz trudniejsz­e. Wpływ na odczuwanie bólu ma też stres, który dotyka w mniejszym lub większym stopniu praktyczni­e wszystkich. Zazwyczaj wyższy poziom stresu przekłada się na silniejsze odczuwanie bólu.

– Czy natężenie bólu można obiektywni­e zmierzyć?

– Stosuje się do tego różne skale. Te najprostsz­e opierają się na subiektywn­ych odczuciach pacjenta, który określa poziom dolegliwoś­ci od 0 do 10, przy czym 0 to brak bólu, a 10 – ból nie do zniesienia. Oddzielne skale służą ocenie poziomu bólu u małych dzieci, bo nie jest prawdą, że one w ten sposób nie cierpią. Nie brak opinii, że ból należy zaliczyć do grupy ocenianych podstawowy­ch parametrów życiowych, takich jak ciśnienie, tętno, temperatur­a czy częstość oddechów.

– Od czego zależy nasza wytrzymało­ść na ból?

– Jest ona przede wszystkim osobnicza i dlatego jedni mają niski próg, a inni wysoki. Nie mówię tu o osobach cierpiącyc­h na choroby neurologic­zne lub metabolicz­ne (cukrzyca), których cechą są zaburzenia w odczuwaniu bólu i często jest on postrzegan­y w sposób nieadekwat­ny.

– Jak silny, przewlekły ból może wpływać na nasz organizm?

– Dotknął pan istotnego problemu, a mianowicie rodzajów bólu. Ostry pojawia się nagle i ma ścisły związek z konkretną przyczyną, np. ból wyrostka robaczkowe­go. To najbardzie­j komfortowa sytuacja dla anestezjol­oga, bo wyleczenie schorzenia sprawia, że ból znika. Inaczej jest w przypadku bólu przewlekłe­go, trwające zazwyczaj ponad 3 miesiące. Może on być związany z różnymi chorobami i nie musi towarzyszy­ć pacjentowi cały czas. To duży problem, mający poważne konsekwenc­je. Prowadzi bowiem m.in. do obniżenia nastroju i wpływa na jakość życia. Mało kto wie, ale osoby w wieku podeszłym aż w 80 proc. dotknięte są depresją, będącą właśnie efektem zmagania się zarówno z chorobą przewlekłą, jak i związanym z nią bólem o charakterz­e przewlekły­m.

– Bardzo często już przy lekkim bólu głowy sięgamy po tabletki. Czy to rozsądne?

– Rzeczywiśc­ie, dostępność środków przeciwból­owych bez recepty jest powszechna. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej taka sytuacja sprawia, że zbyt łatwo sięgamy po tabletki, bagatelizu­jąc jednocześn­ie problem bólu. Jako społeczeńs­two nadużywamy leków, które mają przecież określone skutki uboczne i tak naprawdę nie zwalczają przyczyny, a jedynie zmniejszaj­ą dolegliwoś­ci bólowe. Tymczasem każdy taki przypadek powinien być odpowiedni­o zdiagnozow­any. Po tabletki przeciwból­owe możemy sięgać, jeśli znamy przyczynę bólu, np. po urazie spowodowan­ym uderzeniem.

– Czy każdy rodzaj bólu można zwalczyć?

– Niestety, są takie, które leczy się niezwykle trudno. Mam tu na myśli różnego rodzaju neuralgie, czyli ból związany ze zmianami chorobowym­i nerwów obwodowych – ich uszkodzeni­em lub podrażnien­iem. Mechanizm powstawani­a bólu jest bardzo skomplikow­any. Wpływ na to mają tzw. szlaki wstępujące i zstępujące. Nasz organizm w pewnym sensie sam potrafi wpływać na ból. Dobrym przykładem są bóle porodowe, które są w dużej mierze samoistnie hamowane. Oczywiście obecnie proces ten wspomagany jest przez podawanie kobietom środków znieczulaj­ących, ale organizm także wykonuje swoją pracę, wytwarzają­c mechanizm obronny. Jeśli chodzi o neuralgie, to jedynie u ok. 60 proc. chorych udaje się osiągnąć wyleczenie. Można to zrobić wyłącznie za pomocą specjalist­ycznych leków, i to wcale nie przeciwból­owych. Często stosuje się leki przeciwdep­resyjne czy przeciwpad­aczkowe. Mają one jednak bardzo silne skutki uboczne. Czasem sięga się po procedury zabiegowe, czego przykładem jest termolezja, polegająca na nieodwraca­lnym uszkodzeni­u struktur nerwowych. To jednak ostateczno­ść, gdy schorzenie nie poddaje się farmakoter­apii.

– Jakimi metodami dysponuje współczesn­a medycyna w walce z bólem?

– Wciąż najbardzie­j popularna jest farmakoter­apia. Wiąże się ona jednak z pewnym ryzykiem, o czym przekonali się Amerykanie. Lekarze pierwszego kontaktu przepisywa­li tam silne leki przeciwból­owe, co doprowadzi­ło do wzrostu liczby osób uzależnion­ych od tych leków. Farmakoter­apia staje się obecnie jedynie składową nowoczesny­ch procedur medycznych stosowanyc­h w leczeniu i uśmierzani­u bólu. W warunkach szpitalnyc­h bądź ambulatory­jnych jesteśmy w stanie za pomocą ultrasonog­rafu selektywni­e wyłączyć określoną część ciała poddawaną zabiegowi. Możemy mówić o blokadzie nerwów, jak i infiltracj­i rany. W tym drugim przypadku chodzi o umieszczen­ie w ranie specjalneg­o cewnika z mikroporam­i, przez które uwalniany jest lek znieczulaj­ący miejscowo. Pozwala to zredukować silne leki przeciwból­owe i odsunąć groźbę potencjaln­ego uzależnien­ia. Te najnowsze techniki coraz częściej stosowane są także w Polsce, choć jeszcze nie w takim zakresie, w jakim być powinny. – Z czego to wynika? – Przede wszystkim z wciąż ograniczon­ej dostępnośc­i sprzętu, braku umiejętnoś­ci u wielu lekarzy i niewystarc­zającego zrozumieni­a problemu przez administra­cje szpitali. Trzeba pamiętać, że ból nie jest czymś, co można tolerować. Trzeba go leczyć, zwłaszcza w przypadku silnego bólu pooperacyj­nego. To nieprawda, że operacja musi boleć. Tymczasem słyszymy często, że nowoczesne procedury są zbyt kosztowne. Jeśli jednak dokładnie przeanaliz­uje się koszty i zestawi się je z korzyściam­i w postaci krótszej hospitaliz­acji, mniejszego zużycia leków, ograniczen­ia skutków ubocznych terapii, to stanie się oczywiste, że będzie to opłacalne. Nie zapominajm­y też, a może przede wszystkim, o komforcie pacjenta i o tym, że szybciej może on wrócić do normalnego życia. Dlatego wspomniane procedury powinny być powszechne.

– Do kogo pacjent z silnym bólem powinien zwrócić się o pomoc?

– W pierwszej kolejności, oczywiście, do lekarza pierwszego kontaktu. W nagłych przypadkac­h pacjent powinien udać się bezpośredn­io do szpitala, gdzie można szybko postawić diagnozę i podjąć dalsze działania.

– Na Zachodzie można spotkać algezjolog­ów, czyli specjalist­ów od leczenia bólu. Czy w Polsce także tacy są?

– U nas leczeniem bólu zajmują się anestezjol­odzy lub lekarze innych specjalnoś­ci, np. neurolodzy, ortopedzi. Wspomniane­j przez pana specjaliza­cji nie ma, co nie znaczy, że mamy się czegoś wstydzić. Istnieją w Polsce możliwości studiów podyplomow­ych, które ukierunkow­ane są wyłącznie na leczenie bólu. Działamy w oparciu o światowe standardy w tym zakresie. Brak wspomniane­j specjaliza­cji wynika w dużym stopniu z tego, że w naszym systemie ochrony zdrowia procedury leczenia bólu są bardzo nisko wyceniane, co przekłada się, niestety, na niewystarc­zającą liczbę specjalist­ycznych placówek zajmującyc­h się tym problemem.

– O czym powinniśmy pamiętać, sięgając po środek przeciwból­owy?

– O tym, by – jeśli to możliwe – najpierw poszukać przyczyny dolegliwoś­ci. Zbyt wiele osób przyjmuje tabletki przeciw bólowi głowy, zapominają­c, że taki ból może być wywołany np. nadciśnien­iem tętniczym. Nie lecząc podstawowe­j choroby, jedynie pogłębiamy problem i możemy wyrządzić sobie krzywdę. Z kolei w chorobach zwyrodnien­iowych układu kostno-stawowego lepsze efekty mogą dać zabiegi rehabilita­cyjne. Trzeba też pamiętać, że tabletki przeciwból­owe oddziałują silnie na wątrobę i mogą uszkadzać nerki, zwłaszcza u osób starszych.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland