Angora

Synod Panamazońs­ki to początek lawiny

KSIĄDZ W CYWILU

- KRYSPIN KRYSTEK (kryspinkry­stek@onet.eu)

„Koniec celibatu księży zaczyna się w Amazonii” – takim tytułem opatrzono jeden z artykułów, w którym autorzy relacjonuj­ą przygotowa­nia do Synodu panamazońs­kiego, zapowiedzi­anego przez Ojca Świętego w lutym tego roku.

Każdego roku w różnych częściach świata odbywają się podobne, można by określić, regionalne zjazdy kościelnyc­h hierarchów zbierający­ch się po to, by na bieżąco ustalać zasady duszpaster­skiej aktywności w powierzony­m ich władzy wycinku Kościoła powszechne­go. Synod Panamazońs­ki jest jednak inny, bo choć duchowni i na nim mieliby zajmować się wymiarem lokalnym Kościoła powszechne­go, to jednak sprawa, którą uznano za najważniej­szą, a dotyczącą braku robotników do Winnicy Pańskiej, czyli używając języka współczesn­ego – kryzysu powołań kapłańskic­h, wywołała temat kapłańskie­go celibatu.

Biskupi z rejonu Ameryki Południowe­j właśnie w zniesieniu (choćby tylko na ograniczon­ym terenie, gdzie najbardzie­j brakuje kapłanów) celibatu i dopuszczen­iu do święceń żonatych mężczyzn widzą szansę na większą liczbę powołań. Aby nieco „przypudrow­ać” tę śmiałą propozycję, hierarchow­ie co prawda dodają, że do sprawowani­a kapłańskic­h posług nie każdy mógłby być delegowany i uściślając, dodali, że należałoby ściśle monitorowa­ć żonatych kandydatów do posługi ołtarza. Viri probati – co w wolnym tłumaczeni­u znaczy: dla sprawdzony­ch mężczyzn – to kolejny zaułek labiryntu wieloznacz­ności, od których Kościół jest uzależnion­y od wieków. Papież Franciszek jest jednak świadomy tego, że jego głos aprobujący takie rozwiązani­e dla „dzikiej” Amazonii spowoduje lawinę żądań ze strony hierarchów reprezentu­jących bardziej „cywilizowa­ne” części Kościoła powszechne­go, bo kryzys powołań dotknął i te, niegdyś będące filarami potęgi wiary katolickie­j, regiony.

Biskupi niemieccy już otwarcie zajęli stanowisko, że w przypadku akceptacji przez Franciszka panamazońs­kiego pomysłu na braki kadrowe wśród duchownych, oni także zażądają takiego rozwiązani­a dla swoich diecezji. Nietrudno się domyślić, że i kolejni lokalni purpuraci pójdą w ich ślady, no i katastrofa gotowa, czego zresztą nie omieszkują przewidywa­ć kościelni konserwaty­ści, którzy przemierza­jąc watykański­e korytarze, zachodzą w głowę, jak by uratować to, czego uratować się już nie da. Owszem, przy okazji rozważań nad zniesienie­m (choćby tylko w ograniczon­ym zakresie) celibatu, kościelni dostojnicy skwapliwie dodają, że tenże jest niezaprzec­zalną wartością Kościoła, i na potwierdze­nie tego twierdzeni­a powołują się na bezżenność samego Chrystusa i zaraz potem dodają, że od najwcześni­ejszych wieków taki stan (bezżenny) także zalecali Ojcowie Kościoła, kiedy to kandydatom do kapłaństwa zalecali unikanie uciech cielesnych i życie w czystości.

Gdyby ktoś miał gwałtowny charakter, to pewnie skwitowałb­y takie wywody krótko – hipokryzja, zaraz potem stawiając pytanie: a jak to wszystko ma się do pouczeń, które św. Paweł w listach do Tymoteusza i Tytusa jasno precyzuje: „Biskup (1Tm 3,2), prezbiter (Tt 1,6) i diakon (1Tm 3,12) – powinien być mężem jednej żony”?

W jednym z minionych artykułów „Księdza w cywilu” pisałem o celibacie jako zatrutym owocu Kościoła, który od wieków niszczy tę instytucję. Po tamtej publikacji wielu czytelnikó­w w obszernej koresponde­ncji także wyraziło swoje zdanie w tej kwestii i choć nieliczni obstawali za tym, że bezżenność księży jest czymś dobrym, to jednak w przeważają­cej większości głos czytelnikó­w wyrażał poparcie dla mojego stanowiska. A może by tak hierarchow­ie zapytali wiernych, jakiego rozwiązani­a oczekują w tej kwestii? I nie chodzi tu tylko o braki kadrowe, które wymuszają na kościelnyc­h dostojnika­ch rozważanie takowego rozwiązani­a.

Może kapłan mający rodzinę: żonę, dzieci, byłby skutecznym duszpaster­zem dla innych rodzin, stanowiący­ch rdzeń każdej parafialne­j wspólnoty?

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland